Forum Anita Sokołowska Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Opowiadania o Lenie i Witku :-)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 127, 128, 129, 130, 131  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
oliwia
- poziom 1.



Dołączył: 23 Maj 2012
Posty: 758
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:30, 23 Mar 2013    Temat postu:

Dziękuje Aniu.
Pisz pisz bo w serialu co się dzieje to bez komentarza..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:40, 03 Kwi 2013    Temat postu:

Część 116

It's an ordinary day. I would like to do the same tomorrow...

Wieczorem wszyscy razem budowali wysokie wieże z klocków. Te nie raz się przewracały, lecz od razu wspólnie stawiali je od nowa: coraz wyższe i piękniejsze. Adasiowi tak bardzo podobała się ta zabawa, że nie miał zamiaru jej kończyć. Był niepocieszony, gdy ze względu na późną porę musiał już iść spać. Zgodził się na to dopiero po kilkukrotnych zapewnieniach, że jutro będą robić to samo. Wtedy malec uśmiechnął się szeroko i pomachawszy rączką na dobranoc, pomaszerował z mamą do swojego pokoiku.
- No, wreszcie trochę spokoju - zażartował Jacek. - Bardzo dał wam popalić? - zwrócił się do przyjaciół.
- Jasne, że... - Witek celowo zrobił dłuższą przerwę - nie.
- To fajny i grzeczny chłopczyk - dodała Lena.
- Wiadomo: w końcu to cały tata - stwierdził dumnie Mejer, czym wywołał śmiech pary.
- Nie pochlebiaj sobie! - odparł Latoszek z typową dla siebie przekorą.
- Przecież to sama prawda! - obruszył się Jacek. - Prawda? - zerknął pytająco na Lenę, a ta odpowiedziała wesołym:
- Hmm... Muszę się zastanowić.
- No wiecie co... - westchnął Mejer.
- Co? - zapytali Latoszkowie niemal jednocześnie.
- Brakowało mi was - oświadczył Jacek po chwili i cała trójka spoglądała na siebie z uśmiechem.
- Taa... - Witek poklepał go po ramieniu. - Warto było przejechać tyle kilometrów, żeby usłyszeć coś takiego - rzekł pół żartem.
- A ja myślałem, że przylecieliście samolotem - wtrącił Mejer.
- No dobra, no. Już nie jestem pewien, czy było warto - skwitował drugi z mężczyzn, na co znów zaczęli się śmiać.
- A chciałem wam zaproponować herbatę... - Jacek pokręcił głową. - I chyba wciąż chcę, chodźcie. - przeszli do kuchni, gdzie dalej przegadywali się radośnie.

Wkrótce dołączyła do nich Alicja.
- Nim zasnął, jeszcze raz mi wszystko opowiedział: że puzzle, że samochodziki, że rysowanie... A i jutro chce malować psa - poinformowała, mrugając porozumiewawczo do siedzącego obok małżeństwa.
- Może pies będzie prostszy od kota - kobieta rozjaśniła się na samo wspomnienie.
- Będzie! Kot ma wąsy, a pies ma budę. Narysuje się więc ją, w niej mieszka pies. Proste? Proste. - Latoszek podzielił się swoim pomysłem.
- Aleś wykombinował! - zachichotała Lena, zaś Jacek oznajmił:
- Zaraz przyniosę kartki, to sobie popróbujecie.
W tym samym momencie pozostali zmierzyli go wzrokiem, by zaraz razem wybuchnąć śmiechem.
- Na pewno coś wymyślicie i dacie radę - uznała jego żona. - Adaś taki zadowolony, szczęśliwy, a to najlepszy dowód na to, że świetnie sobie poradziliście. Jeszcze raz dziękujemy - dokończyła, w czym wtórował jej Mejer. Po chwili przybrał jednak poważną minę:
- Albo mi się zdawało, albo mały płacze. Chyba jednak nie do końca mile wspomina dzień z ciocią i wujkiem. Może śnią mu się koszmary.
Mimo to po jego tonie od razu wywnioskowali, że to nieprawda.
- Zdawało ci się! - roześmiali się.
- Nic nie słychać, żeby płakał. - Alicja podeszła do drzwi.
- Widocznie opieka cioci i wujka wcale nie była taka koszmarna - podsumował Latoszek.
- Nie pochlebiaj sobie! - przedrzeźniał go przyjaciel, podczas gdy kobieta kontynuowała:
- Małemu bardzo się podobało, ale i tak zadzwonimy po opiekunkę na któreś popołudnie. Nie, nie musimy iść do pracy. - uprzedziła pytanie gości. - Po prostu myśleliśmy, żeby gdzieś wyjść wspólnie. Pójdziemy do restauracji albo gdzieś, co?
Nie kryjąc rozbawienia, omawiali kolejne propozycje. Beztroska wymiana zdań przerywana była co jakiś czas wzajemnym uciszaniem się oraz przypominaniem, by nie obudzić Adasia.

W pewnym momencie z pokoju obok rzeczywiście dobiegł płacz, połączony z wołaniem "mama, mama!". Alicja udała się tam więc, a Lena poszła razem z nią. Zastały malca wiercącego się w łóżeczku. Kiedy podeszły bliżej, chłopiec przestał pukać w szczebelki, zaś na jego twarzyczce zagościł promienny uśmiech, który obie kobiety odwzajemniły.
- O ty cwaniaku! Już się wyspałeś? - spytała Alicja, poprawiając mu kołderkę.
- Oj, chyba nie - odezwała się miękko pani Latoszek, spoglądając na ziewające dziecko.
- Zmęczony skarb. - Alicja pogłaskała go po główce. - Śpij, musisz mieć siły, żeby się znowu jutro bawić... - mówiła do niego, a chłopczyk wkrótce znów spokojnie zasnął.
- Może teraz nie będą mu się śniły koszmary - szepnęła Lena.
- Przestań, jakie koszmary. Zachwycony jest wami - odparła Alicja cicho. - I waszym kotem rzecz jasna. Obudził się pewnie przez to gadanie taty. - zaczęły się cicho śmiać. - Nie no, on tak czasem nam robi, że się budzi w środku nocy, poopowiada i wtedy idzie dalej spać.
- Musi się wygadać chłopak - wtrąciła druga z kobiet.
- Na to wygląda - skwitowała Alicja. - To po tacie.
- A nie mówiłem! - w pomieszczeniu zjawił się Mejer, obok niego stał Witek. - Przyszliśmy sprawdzić, czy czasem też już nie zasnęłyście, a wy tu sobie pogaduszki urządzacie. Późno już, przecież jutro też jest dzień - kontynuował przekornie, naśladując głos żony, jeszcze niedawno tłumaczącej tak synkowi.
- Właśnie i musimy mieć siły na jutro, bo Adaś to będzie miał jej na pewno aż w nadmiarze - zachichotała Alicja. - Jak namówimy go na zjedzenie śniadania, to potem będzie już łatwiej.
- Samo to namówienie wcale nie było takie łatwe - przyznała Lena, zaś Latoszek dodał:
- Tak, tak. Nie było, ale jakoś się udało.
- No i to jest najważniejsze - podsumowali Mejerowie. Cała czwórka rozmawiała jeszcze trochę o wydarzeniach kończącego się dnia, a także o planach na jutrzejszy.
- Tak fajnie się rozmawia, a tu już naprawdę późno. - Alicja zerknęła na zegarek. - Chodźmy spać, skoro mały chce, żeby jutro robić to samo.
Nie tylko Adaś chciał, żeby jutro było tak samo. Również dorośli chcieli, by następny dzień oraz kolejne były takie same: zwyczajne i pełne radości.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ania dnia Śro 11:52, 03 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:52, 03 Kwi 2013    Temat postu:

Dzięki Aniu za krzepiące scenki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:30, 21 Kwi 2013    Temat postu:

Część 117

the colors of life, the colors of dreams

Zupełnie białe tło mniej więcej w połowie przedzieliła cienka, nierówna linia. Część poniżej niej zrobiła się niebawem czarna - w jednych miejscach mniej, w innych bardziej. Potem jednak na obu częściach zaczęły się pojawiać różnokolorowe plamy. Podobnie wyglądały rączki Adasia, w których trzymał ukończony właśnie obrazek, z dumą prezentując go siedzącym obok dorosłym. Kiedy ci go pochwalili, chłopiec wziął kolejną kartkę i przysunął bliżej pudełko z farbami.
- To co teraz namalujesz? - Jacek zwrócił się do synka. - Może kotka? Wujek ci pokaże jak - zaśmiał się, a wtedy przyjaciel zmierzył go wzrokiem.
- Lepiej coś, co widzieliśmy na wycieczce. Może ten duży most albo zamek, co? - zaproponowała Alicja. Maluch zaś od razu odłożył pędzel i oznajmił, że chciałby znów pójść na spacer, przeciw czemu zaprotestowali rodzice:
- Już i tak kichasz co chwilę, a dziś jest jeszcze zimniej.
- Może nie mieliśmy wychodzić wczoraj? Pokazalibyście nam miasto innym razem - wtrąciła Lena, podczas gdy dziecko z obrażoną miną wkładało każdy palec do innego koloru farby, po czym odbijało go na kartce.
- Nie no, przestań. I tak pewnie byśmy szli, on nie wysiedzi cały dzień w mieszkaniu. Spokojnie, to tylko katar, a w domu czterech lekarzy - odparła Alicja. - Adaś! - krzyknęła wraz z mężem, ponieważ chłopczyk wylał na siebie kubek z wodą, w której moczył pędzel.
- A to się, kolego, samo wywróciło czy miałeś z tym coś wspólnego? - Mejer przyniósł ścierkę.
- Ja nie! - oświadczył malec z łobuzerskim uśmiechem.
- Jak zwykle samo się zrobiło - skwitował Jacek z nutką ironii.
- Ale kolacja sama się nie zrobi. Przegraliście, więc ją szykujecie, panowie. Tylko szybko, bo już głodne jesteśmy - przypomniała Alicja. Wcześniej bowiem grali wspólnie w grę planszową. Umówili się, że ten, kto przegra, przygotowuje posiłek.
- Kurczak nie! - zawołał Adaś za wychodzącymi mężczyznami, na co wszyscy się roześmiali.
- Co? To popisowe danie Witka? - Alicja dostrzegła, że Latoszkowie posyłają sobie porozumiewawcze spojrzenia.
- Można tak powiedzieć - stwierdziła rozpromieniona Lena.
- Aha; on po prostu nie przepada za kurczakiem, dlatego tak uprzedza. Ogólnie ten nasz smyk mało co lubi jeść. Zresztą myć też się nie lubi, ale teraz chyba nie ma innego wyjścia. - Alicja spoglądała na upapranego synka, któremu uśmiech nie schodził z twarzy. Wzięła go za rękę i poszła przebrać. Lena razem z nimi udała się do pokoju, natomiast Jacek i Latoszek do kuchni, gdzie wkrótce wszyscy razem jedli kolację.

Witka obudził dochodzący zza ściany płacz. Przewrócił się na drugi bok - żona też już nie spała.
- Która godzina? - odezwał się zaspanym głosem.
- Dochodzi trzecia - odpowiedziała, zerknąwszy na ustawiony na szafce budzik.
- Oj... - ziewnął. - Zwykle wstawał nad ranem.
- Mhm... Już wieczorem marudził, chyba ma gorączkę... - Lena oparła się na łokciach. - Co się tak patrzysz na mnie? - spytała, gdy przyglądał się jej w milczeniu.
- Nic, tak tylko... Tak tylko myślę, o czym tak intensywnie myślisz - oświadczył miękko, na co kobieta uśmiechnęła się lekko:
- I co wymyśliłeś?
Latoszek spojrzał jej prosto w oczy:
- Posłuchaj... Jest środek nocy...
- I? - drążyła.
- I w nocy się śpi - uciął krótko, po czym oboje zaczęli się cicho śmiać, gdyż z pokoju obok wciąż dobiegał dziecięcy głosik.
- No nie no! Znowu będzie, że przez ciocię i wujka ma koszmary - rzekł przekornym tonem.
- No nie no! - przedrzeźniała go. - Przecież aż tak źle nie było - uznała. - I nie będzie... - szepnęła.
- Będzie? - pytająco zmarszczył brwi.
- Nie będzie. No w końcu zostajemy tu jeszcze kilka dni - wyjaśniła radośnie. - A mały pewnie dlatego nie może spać, że Jacek mu w tym zamku nie pozwolił wejść wyżej, bo tam są duchy - dodała.
- Tak, tak - potwierdził.
- Fajnie tak pospacerować, pozwiedzać... - nie ukrywała swego zadowolenia. Kiedy Witek znów przytaknął, kontynuowała:
- Niby na zewnątrz taki szary, a w środku pełen uroku. Naprawdę ładny ten zamek.
- Taa; zależy, jak się na niego spojrzy - zauważył.
- No właśnie - zgodziła się. - No właśnie... - wtuliła się w jego ramiona. - Na przykład spalony kurczak: można byłoby powiedzieć, że niedobry, a lubię go wspominać, no i jeść - zachichotała.
- No masz! - skwitował.
- Mam, mam - rzuciła z rozbawieniem. - A ile się od tego czasu wydarzyło... - zamyśliła się, dlatego mężczyzna rzekł wkrótce:
- Liczysz, ile razy mi się spalił?
- Nie było tego aż tak dużo - rozjaśniła się, rozumiejąc, do czego dąży. - Zresztą mnie też się parę razy zdarzyło.
- Parę - zaśmiał się. - Dziś wyszedł całkiem nieźle.
- Bo ci pomogłam! No i Jacek trochę też - zauważyła wesoło. - Słuchaj, a pójdziemy jutro znowu na spacer? - spytała.
- Jutro też możemy. A dziś? - odparł.
- No tak, już jest dzisiaj. - odwzajemniła posłany przez niego uśmiech i przymknęła oczy. Zasypiali przy blasku lampki nocnej oraz kolorowych świateł neonów odbijających się w szybie okna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:41, 21 Kwi 2013    Temat postu:

Dzięki Aniu!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:30, 28 Kwi 2013    Temat postu:

Część 118

Czy mogłoby być jeszcze lepiej?

Niespełna pięć godzin później obudziło ich pukanie do drzwi oraz podniesione głosy całej rodziny Mejerów. Najgłośniej słychać było najmłodszego z nich i to też on jako pierwszy wślizgnął się do pokoju, gdy tylko Witek otworzył.
- I co teraz? - Alicja spojrzała karcąco na synka, a wtedy ten oznajmił radośnie:
- Dzień dobry!
Następnie wdrapał się na łóżko i zaczął po nim skakać. Nie przestawał się przy tym uśmiechać. Wciąż zerkał także to na siedzącą obok Lenę, to na stojących nieopodal Witka oraz rodziców.
- Zobacz, jak wujek patrzy - powiedział Jacek poważnym tonem.
- No nie no. Co wy go tak ciągle tym wujkiem straszycie - obruszył się Latoszek.
- Kimś trzeba. - Mejer poklepał przyjaciela po ramieniu.
- No a przecież nie będą ciocią - zaśmiała się Lena.
- Jasne, że nie - potwierdził Jacek. - Bo wtedy to nie tylko Adaś musiałby się bać wujka, ale i ja też - dodał wesoło.
- Taa... A wujek wcale nie taki straszny, jak go malują - rzekł Witek z nutką ironii.
- No - podsumował chłopczyk z rozbrajającą szczerością, co spowodowało wybuch śmiechu dorosłych. - Co? - przyglądał się im zdezorientowany.
- Nic, nic. Bardzo dobrze powiedziałeś. - Latoszek podszedł bliżej.
- Dziecko prawdę ci powie - skwitowała rozpromieniona Lena.
W tym czasie maluch wykorzystywał to, że oczy wszystkich zwrócone są na niego i próbował robić na materacu fikołki oraz inne, coraz to bardziej wymyślne, figury.
- Ale się popisujesz... - stwierdziła Alicja, czemu Adaś zaprzeczył, kręcąc główką. - Popisujesz, popisujesz. Chodź - dodała.
- Tam? - wskazał na okno.
- Nie, tam nie. Za zimno jest. Chodź, pomożesz mi zrobić śniadanie - przekonywała go. Wreszcie zgodził się pójść razem z nią i tatą do kuchni. Niebawem dołączyli do nich Latoszkowie.
- Już gotowe! - poinformował ich umorusany chłopiec, nim zdążyli o cokolwiek zapytać. Kiedy ten skończył rozkładać widelce, wspólnie usiedli do stołu.

Ledwo skończyli posiłek, Adaś zsunął się z krzesła i podbiegł do balkonowych drzwi.
- Tam! - upierał się.
- To chodź. - Mejer wziął go na ręce i posadził na parapecie. Podczas gdy uradowany malec opisywał, co widzi za oknem, jego mama sprzątała po śniadaniu. Lena pomogła jej odnieść naczynia, a potem wróciła do pokoju. Chłopczyk gwałtownie odwrócił się, chcąc zobaczyć, kto wszedł.
- Nie rób tak, bo spadniesz - pouczył go ojciec. Wkrótce jednak Adaś wiercił się jeszcze bardziej, ponieważ odezwał się telefon, a on chciał po niego pójść. - Popilnujecie go? - poprosił Jacek przyjaciół, na co ci od razu przystali. Kiedy on udał się do drugiego pomieszczenia, Witek stanął za chłopcem, a Lena obok. Oboje spoglądali na roześmianego malucha, kontynuującego swoją opowieść, która bardzo szybko przerodziła się w radosną wymianę zdań całej trójki: o rosnących w oddali drzewach i o tym, że mężczyzna wspinał się na nie w dzieciństwie; o ukrytym za chmurami słońcem, bawiącym się z nimi w chowanego; o kolorach przejeżdżających samochodów i o tym, dlaczego jest zima. Całkowicie pochłonięci tą rozmową nie zauważyli nawet, że Alicja i Jacek przyszli już z powrotem i przyglądają się im z uśmiechem.
- Ale ty jesteś. Normalnie nie dasz cioci i wujkowi ani chwili spokoju - zwrócił się Mejer do synka. Ten zaś przybrał poważną minę, zapewniając:
- Dam!
- A możemy też sobie z nimi porozmawiać? - zapytała z kolei Alicja.
- Nie! - oświadczył Adaś ku rozbawieniu pozostałych.
- Trudno. - Jacek postawił go na dywanie. - To przynieś klocki albo jakieś inne zabawki, bo przez tę szybę już nic nie widać. Jedynie odbicia twojej ręki na niej.
Chłopcu nie było trzeba dwa razy powtarzać: zaraz pobiegł do swojego pokoiku i po kilku minutach zjawił się ponownie. Stanął sobie przy fotelu, na którym ustawiał przyniesione pluszaki. Kiedy rozmawiający dorośli znów spojrzeli na niego, spał pomiędzy nimi zwinięty w kłębek.
- Teraz wychodzi ta nieprzespana noc - szepnęła Alicja, natomiast Jacek przeniósł małego do łóżeczka.

Przyjaciele wypili kawę, a później Lena i Witek wybrali się na spacer.
- Wiesz co? Czuję się, jakbym tu była, jakbyśmy tu byli pierwszy raz - oświadczyła.
- No i całe szczęście - uznał nieco przekornie. Nie chciał bowiem, by znowu rozpamiętywała bolesną przeszłość.
- Nic na to nie poradzę, że zastanawiam się, że może gdyby... To wszystko wraca, zwłaszcza teraz, gdy tu jesteśmy - wyznała. - Nie masz tak? Może byłoby lepiej... - zatrzymała się na moment.
- Nie. - wpatrywał się w zamyśloną twarz żony. - Może i byłoby, ale też zawsze mogłoby być gorzej - uprzedził jej kolejne pytanie, na co kobieta uśmiechnęła się lekko.
- Naprawdę ty to mnie umiesz pocieszyć - podsumowała niby żartem.
- Staram się - rzekł miękko.
- No tak: po co zastanawiać się, jak mogłoby być, skoro jest dobrze. - rozjaśniła się.
- No właśnie? - bardziej stwierdził, niż zapytał.
- No właśnie! - przedrzeźniała go, po czym zerknęła na niebo i zaczęła się śmiać.
- Co? - pytająco zmarszczył brwi.
- Przypomniało mi się, jak tłumaczyłeś małemu, czemu nie widać słońca - wyjaśniła wesołym tonem.
- Tak, tak. A potem tylko czekałem, kiedy powie, żebyśmy się w takim razie z nim pobawili w chowanego - odrzekł.
- Ja tak samo. - nie kryła zadowolenia. - Wiesz, nie chce mi się stąd wyjeżdżać.
- Wiem, domyślam się - odparł. - Urlop ma to do siebie, że się kiedyś kończy. Ale jeszcze nie teraz.
- No tak... I bardzo dobrze! Więc korzystajmy z niego - zachichotała, zaś mężczyzna przytaknął swoim zwyczajem. Śmiejąc się beztrosko, ruszyli znów przed siebie.

Jeszcze ponad dwie godziny przemierzali okolicę. Gdy tylko weszli do mieszkania Mejerów, od razu zjawił się przy nich Adaś. Malca bardzo ucieszył ich widok.
- On już się bał, że pojechaliście - powiedział Jacek.
- Zaraz jak się obudził, posprawdzał wszystkie pokoje, bo szukał, w którym jesteście. A że was nie było, to ten w płacz - wtrąciła Alicja.
- No. - chłopiec uśmiechnął się od ucha do ucha. - Chodźcie! - niecierpliwił się.
- Idziemy, idziemy! - roześmiali się dorośli, przechodząc do pokoju.

Następnego dnia zrobiło się trochę cieplej, dlatego wzięli na spacer również Adasia. Ponieważ Mejerowie musieli zrobić zakupy, zostawili najpierw synka z Latoszkami. Umówili się, że spotkają się później na pobliskim placu zabaw.
- I masz się słuchać cioci i wujka! - przypomniała maluchowi Alicja, nim razem z mężem wsiadła do samochodu.
- Dobrze - odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem.
Wkrótce więc Adaś, Lena i Witek przechadzali się parkowymi alejkami. Cała trójka spędzała bardzo miło czas. Chłopczyk był dziś wyjątkowo grzeczny, jednak na wszelki wypadek para trzymała go za rękę. W związku z tym, że po pewnym czasie zmęczyło go takie chodzenie, Latoszek nosił go na barana. Gdy dotarli na plac zabaw, postawił go z powrotem na ziemi. Lena zaś sięgnęła do torebki po chusteczkę, gdyż buzia małego cała kleiła się od jedzonego przez niego lizaka. Wtedy udało mu się wykorzystać moment ich nieuwagi i zniknął im z oczu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
oliwia
- poziom 1.



Dołączył: 23 Maj 2012
Posty: 758
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:56, 28 Kwi 2013    Temat postu:

Cudowne ! Dziękuje Aniu : *

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gość
gaduła.



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:45, 28 Kwi 2013    Temat postu:

Aniu, dziękuję! Dlaczego takiej normalności nie ma w serialu?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:01, 28 Kwi 2013    Temat postu:

Chciałoby się takiej normalności w serialu!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:55, 17 Maj 2013    Temat postu:

Część 119

a jednak szukam jej codziennie,
żeby odnaleźć ciebie...



Gdy dotarli na plac zabaw, postawił go z powrotem na ziemi. Lena zaś sięgnęła do torebki po chusteczkę, gdyż buzia małego cała kleiła się od jedzonego przez niego lizaka. Wtedy udało mu się wykorzystać moment ich nieuwagi i zniknął im z oczu.
- Już... - odwróciła się. - Gdzie on jest?! - zaniepokojona zwróciła się do męża.
- No tu. - Witek wskazał na ławkę. - Cholera!
Oboje mocno zdenerwowani zaczęli się rozglądać wkoło, lecz chłopca nie było nigdzie widać. Również wołanie go nie przyniosło rezultatu, dlatego postanowili niezwłocznie przeszukać okolicę.
- To była chwila. Nie mógł przecież odejść zbyt daleko. - Latoszek szedł wzdłuż drzew w kierunku piaskownicy. Nagle pomiędzy szczeblami drewnianej wieżyczki, znajdującej się na szczycie zjeżdżalni, dostrzegł znajomą czapkę. - Czekaj... - rzekł cicho do Leny, która - na wypadek, gdyby malec sam wrócił - wciąż była w pobliżu miejsca, gdzie wcześniej się zatrzymali.
- Co czekaj?! Jak czekaj?! - irytowała się.
- Czekaj, chyba już go widzę! - dokończył, kiedy wreszcie dała mu dojść do słowa.
- Co? Gdzie jest? - od razu była przy nim.
- Tam! - nie zdążyli jeszcze dojść do obiektu, a już wśród drewnianej konstrukcji widać było nie tylko kolorowy pomponik dziecięcej czapki, ale i jej właściciela. Na jego widok odetchnęli z ulgą, zaś mały sprawca całego zamieszania usiadł spokojnie na zjeżdżalni, by już po chwili być na dole, obok swoich opiekunów.
- Schowałem się! - poinformował ich uradowany.
- Zauważyliśmy... - mruknął Witek z ironią, podczas gdy Lena przytuliła chłopca i sprawdziła, czy aby na pewno nic mu nie jest.
- Latoszek! - skarciła go wzrokiem.
- No co no? Taka prawda - skwitował, też jednak troskliwie przyglądając się malcowi.
- Czemu się schowałeś? - spytała go natomiast kobieta.
- Bawimy się - wyjaśnił, promiennie się uśmiechając. Jego radosny ton oraz rozbrajająca szczerość sprawiały, że małżeństwu szybko minęła złość i opadły emocje.
- Słuchaj... - Witek kucnął obok niego, a wtedy zarówno Adaś, jak i Lena spojrzeli na niego ciekawie. - Możemy się bawić, ok, tylko trzeba było nam powiedzieć - mówił miękko.
- Szukaliście - wtrącił chłopczyk.
- Tak, tak. I tak szukaliśmy, wiem. Ale nie wiedzieliśmy, gdzie jesteś; baliśmy się, że coś ci się stało, a to już nie była zabawa - kontynuował.
- Nie? - mały wpatrywał się w niego uważnie.
- Nie - powtórzył. - Dlatego zapamiętaj: możemy się bawić, możemy iść, dokąd chcesz, tylko najpierw musisz nam o tym powiedzieć. Musimy wiedzieć, co robisz. Umowa stoi? - podał malcowi rękę, a ten umieścił na niej swoją drobną dłoń:
- Stoi!
- No! - Latoszek ścisnął lekko jego rączkę. - Nie możesz tak robić. No chyba, że nie chcesz, żebyśmy się już razem bawili. Wiesz, jacy rodzice byliby źli na ciocię i wujka? - dodał ciepło.
- I bardzo by się denerwowali, bali o ciebie. - dotąd przyglądająca się całej sytuacji Lena włączyła się do rozmowy.
- Wy też? - chłopiec zaskoczył ich swoim pytaniem.
- Tak, my też. - uśmiechnęła się, gładząc go po policzku.
- Tak, tak - potwierdził Witek swoim zwyczajem, jednak poważniej niż zwykle. - O, popatrz, kto to tam idzie. - zauważył nadchodzących Mejerów.
- Co macie takie miny? Narozrabiał? - zapytała Alicja na wstępie.
- Dobra, nie musicie nawet odpowiadać. Zaraz widać, że coś się stało - stwierdził Jacek.
- No... - przyznali Latoszkowie.
- No. - chłopczyk zmarkotniał, na co dorosłym z trudem udało się pohamować śmiech.
- No, to słuchamy: co żeś to znów zmalował? - ponownie odezwał się Mejer. Wtedy Lena i Witek opowiedzieli im o całym zdarzeniu. Komentował je także sam Adaś, który po skarceniu przez rodziców zapytał ich, czy są bardzo źli. Jednak, ku zdumieniu wszystkich, nie chodziło mu jedynie, czy na niego. Martwił się też bowiem, czy czasem nie na ciocię i wujka są źli, bo - jak wyznał - chciałby się jeszcze z nimi pobawić.
- Nie, na nich nie - zapewniła Alicja. - Z tobą to trzeba mieć oczy dookoła głowy, a i tak nieraz nawet to nie wystarczy - rzekła niby żartem.
- Tylko nie wiem, czy po tej akcji ciocia i wujek będą się chcieli jeszcze z tobą bawić - podpuszczał Jacek synka.
- Chcą! - oznajmił z figlarnym błyskiem w oku.
- Chcą, chcą. - rozjaśniła się Lena.
- Tak, tak. Ale pamiętaj, co sobie obiecaliśmy: bez takich numerów - przypomniał Witek.
- Dobra! - zawołał chłopczyk, po czym zaczął biegać wkoło piaskownicy, aż w końcu do niej wskoczył.
- Dobra, dobra. Chodź, rozrabiako. Wracamy do domu. - Alicja wzięła małego za rękę i cała piątka udała się do samochodu.

Po przybyciu do mieszkania Mejerowie poszli przygotować obiad. Zabrali też z sobą Adasia.
- To było chyba najdłuższe kilka minut w naszym życiu... - zaczęła Lena, kiedy zostali z Witkiem sami. Mężczyzna przytaknął - dla obojga to, trwające w rzeczywistości krótko, szukanie chłopca wydawało się być wiecznością. - Ale... Nie wiem, jak on to zrobił. Akurat żadne z nas na niego nie patrzyło, ale przecież to było parę chwil, a on zdążył się wdrapać po drabince i schować. A gdyby... spadł albo nie... - urwała, czując na sobie wzrok męża. - Tak, pamiętam: żadnego gdybania - zapewniła.
- No myślę! - odparł.
- Wiem, wiem. Swoją drogą ciekawe, czy ten mały łobuziak będzie pamiętał, co obiecał - powiedziała.
- Taa, zobaczymy. Jak się wdał w ojca, to różnie może być - stwierdził przekornie.
- Coś się tak czepił tego Jacka? - zaśmiała się.
- No co ty, nikogo się nie czepiam. W końcu podobno jaki ojciec, taki syn. I tyle - żartował. - W takim razie ciekawe... - chciał dodać coś jeszcze, lecz w porę ugryzł się w język. Po spojrzeniu Leny wiedział jednak, że ona i tak pomyślała o tym samym. - W takim razie ciekawe, jak tam małemu idzie dotrzymywanie obietnicy. Może pójdziemy już do nich, co? - wyraźnie dążył do zmiany tematu.
- No dobra, no. - wyszła razem z nim do kuchni. Uśmiechała się do swoich myśli, rozważając jego słowa.

Jak się wkrótce okazało, Adaś całe popołudnie był już posłuszny i nawet zjadł bez większego grymaszenia. Wieczorem przyszedł do zajmowanego przez Latoszków pokoju. Z zafrasowaną miną i jak zwykle nieco łobuzerskim spojrzeniem usiadł obok nich na łóżku:
- Lubicie mnie?
- Oczywiście, że tak - odpowiedziała rozpromieniona Lena.
- Jasne - rzekł z kolei Witek.
- Bardzo lubimy. - pogłaskała malca po główce. On wtedy zaplótł ręce wokół jej szyi, a potem przytulił się do zaskoczonego tym mężczyzny.
- To będziemy się jeszcze bawić? - ucieszył się. Tym bardziej, że para przytaknęła.
W tym momencie w pomieszczeniu zjawił się Jacek:
- Podobno szedłeś tu tylko na chwilę. Daj cioci i wujkowi trochę spokoju.
- Przestań, wcale nie przeszkadza - zaprotestowali.
- Dobra, dobra. Jutro też jest dzień, więc nie martwcie się: to na pewno nie koniec. To dopiero początek. Jeszcze będziecie mieli go dosyć - oznajmił ich przyjaciel pół żartem, pół serio.
- Chyba tak źle nie będzie - podsumował Latoszek, w czym wtórowała mu żona.
Następnie pożegnali się, a chłopczyk, wychodząc razem z tatą, machał im na dobranoc. Przed zaśnięciem małżeństwo rozmawiało o wydarzeniach mijającego dnia. Przy tym cały czas siebie wzajemnie obserwowało.
- Co się tak patrzysz na mnie? - spytała nagle Lena podchwytliwie.
- A tak jakoś... - odrzekł Witek wymijająco.
- Tak jakoś... - wtuliła się w niego, po czym popatrzyła w górę w jego ciemne oczy. Choć doskonale znała ten wzrok, codziennie na nowo odnajdywała w nim radość oraz wiarę w to, że będzie dobrze. Mężczyzna zaś delikatnie, mimo wszystko trochę nieśmiało, odgarnął z jej czoła niesforne kosmyki włosów, uśmiechając się przy tym czule. Oboje ciągle na nowo odkrywali, czym jest miłość; odkrywali ją w sobie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:17, 17 Maj 2013    Temat postu:

Piękna opowieść jak zwykle. Nie wiem dlaczego w serialu nie może być taka normalność. Dlaczego nie można widzom dać czegoś pozytywnego?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FABIAN2
gaduła.



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:22, 17 Maj 2013    Temat postu:

Aniu wiesz gdzie masz wrzucić link do tej części. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gość
gaduła.



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:13, 17 Maj 2013    Temat postu:

Dziękuję Aniu za kolejne cudowne opowiadanie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:48, 18 Maj 2013    Temat postu:

Anna Z napisał:
Nie wiem dlaczego w serialu nie może być taka normalność. Dlaczego nie można widzom dać czegoś pozytywnego?


Też nie wiem. Smile Być może dlatego, że w pewnym sensie coś takiego jest mało ciekawe - lepiej, gdy coś się dzieje, najlepiej niebanalnego, sensacyjnego i zaskakującego. Dlatego też zdaję sobie sprawę z tego, że też "powinnam" wprowadzić czasem do swoich opowiadań takie elementy, żeby Was nie zanudzić, jeśli jeszcze tego nie zrobiłam. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:59, 18 Maj 2013    Temat postu:

Ania napisał:
[ Być może dlatego, że w pewnym sensie coś takiego jest mało ciekawe - lepiej, gdy coś się dzieje, najlepiej niebanalnego, sensacyjnego i zaskakującego. Dlatego też zdaję sobie sprawę z tego, że też "powinnam" wprowadzić czasem do swoich opowiadań takie elementy, żeby Was nie zanudzić, jeśli jeszcze tego nie zrobiłam. Smile


Lepiej nie wprowadzaj serialowych "atrakcji". Ty nie zanudzasz, ty pięknie piszesz o życiu. Nawet jeżeli jest to codzienność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 127, 128, 129, 130, 131  Następny
Strona 128 z 131

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin