Forum Anita Sokołowska Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Opowiadania o Lenie i Witku :-)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 126, 127, 128, 129, 130, 131  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:42, 28 Lut 2013    Temat postu:

oliwia napisał:
Wiem, że z Anią się równać nie mogę


Przestań Smile fajnie piszesz Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
oliwia
- poziom 1.



Dołączył: 23 Maj 2012
Posty: 758
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:47, 28 Lut 2013    Temat postu:

Skowronek napisał:
fajnie, ale nie chcę takich scen oglądać w serialu!


Ja wiem, też nie chce, ale pomyślałam sobie że skoro Ania pisze takie piękne sielankowe sceny które przyjemnie czytać, to już nie będę jej wchodzić w paradę tylko napiszę coś innego Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:50, 28 Lut 2013    Temat postu:

oliwia napisał:
Skowronek napisał:
fajnie, ale nie chcę takich scen oglądać w serialu!


Ja wiem, też nie chce, ale pomyślałam sobie że skoro Ania pisze takie piękne sielankowe sceny które przyjemnie czytać, to już nie będę jej wchodzić w paradę tylko napiszę coś innego Wink


Pisz, pisz Smile Moje następne może kiedyś, a i ja chętnie coś poczytam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Skowronek
- poziom 2.



Dołączył: 13 Cze 2012
Posty: 1005
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:57, 28 Lut 2013    Temat postu:

Dokładnie, pisz, pisz, bo ciekawie Ci wychodzi Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:50, 03 Mar 2013    Temat postu:

Nie mam tak ekscytujących pomysłów jak scenarzyści, ale jeszcze kilka jakichś tam mam, więc chyba Was jeszcze trochę ponudzę. Smile




Część 113

tak bardzo wierzę w nas

Drobne promienie grudniowego słońca oświetlały wnętrze mieszkania w jednej z toruńskich kamienic. Pomimo wczesnej pory niósł się po nim radosny gwar.
- Nie musieliście jeszcze wstawać. Wczoraj tak późno przyjechaliście - rzekła w pewnym momencie pani Starska, spoglądając z troską na córkę i zięcia.
- Tak, tak. My mamy spać, a wy już śniadanie szykowałyście. Nie ma tak - oznajmił Witek.
- Wcale nie tak późno, zaraz po dyżurze. - Lena rozstawiała talerze, zaś jej mąż kładł przy nich sztućce.
- No właśnie, a mogliście przecież najpierw odpocząć - stwierdziła pani Maria.
- No nie no! Najpierw wolicie taksówkarza - mówił Latoszek z udawanym oburzeniem, nawiązując do niedawnych wydarzeń, kiedy to matki wbrew wcześniejszym planom przyjechały tu same - teraz znów nas nie chcecie. Zapamiętamy to sobie! Ale z nami nie ma tak łatwo! - mrugnął porozumiewawczo do żony, a ta przytaknęła ze śmiechem.
- Po prostu martwimy się o was, tyle pracujecie - uznała pani Starska, w czym wtórowała jej pani Latoszek.
- Dlaczego? Przecież jest dobrze, normalnie - skwitowała Lena. - Zresztą urlop mamy już w przyszłym tygodniu, więc odpoczniemy, spokojnie.
- Tak, tak. A i na spacery chodzimy nie tylko, gdy mamy takie odgórne zalecenie - wtrącił Witek z nutką ironii. Cała czwórka usiadła do stołu.
- No i bardzo dobrze. Może dziś się wybierzemy? Jest taka piękna pogoda - zaproponowała pani Jadwiga, na co przystali pozostali.
- Tylko może tak bardziej po południu, bo gdzieś tak z dwie godzinki będziecie musiały się zadowolić tylko moim towarzystwem - zażartował mężczyzna.
- O trzynastej umówiłam z koleżankami ze szkoły - wyjaśniła Lena. - Ostatnim razem spotkaliśmy Beatę Nowaczyńską. Mieszkała niedaleko, pamiętasz mamo? - zaczęli wspominać.

Latoszkowie pozmywali po śniadaniu, po czym przenieśli się do pokoju, gdzie kobieta powoli przygotowywała się do wyjścia.
- Coraz mniej chce mi się tam iść. Marzena dzwoniła, że jednak jej nie będzie, Ewka podobnie. Dobrze, że chociaż Ola przyjdzie. Właściwie z nią się najbardziej trzymałam, mieszkała zaraz obok - opowiadała.
- To nie idź, skoro nie chcesz. - mąż nie przestawał jej obserwować.
- Nie no, jak już powiedziałam, że przyjdę - oświadczyła po chwili zastanowienia. - Poza tym to może być fajne spotkanie. Właściwie mamy samych lekarzy wśród znajomych, więc przyda się trochę odmiany - dodała wesoło.
- Taa... - potwierdził. - Może jednak pójdę z tobą?
- A co: boisz się zostać sam z mamami? - zachichotała.
- Aleś wymyśliła! Wcale się nie boję. Ale jak dostaniesz sms o treści: ratuj, to wiesz, co masz robić - odparł i oboje się roześmiali.
- Mogłabym powiedzieć to samo. - Lena kolejny raz przeglądała się w lustrze.
- No masz! I dlatego zapytałem, czy iść z tobą. Normalnie jakbyś na wojnę szła, a nie na spotkanie z dawnymi koleżankami - zauważył.
- Bo może trochę tak jest - oceniła, podczas gdy mężczyzna przyglądał jej się ciekawie. - Beata zawsze z nami rywalizowała, musiała być we wszystkim najlepsza. Niby się kumplowałyśmy, ale nieraz potrafiła nam tak dopiec. I jakoś wydaje mi się, że charakter wcale jej się nie zmienił... - zerknęła na zegarek. - Dobra, opowiem ci później. Idę, pa. - musnęła go w policzek.
- Lena! - zawołał, nim wyszła.
- No? - odwróciła się.
- Nie mają z tobą szans - zapewnił ciepło, na co kobieta uśmiechnęła się szeroko. - Powodzenia!
- Dzięki. I wzajemnie! - nie kryła rozbawienia.

Pół godziny później była już w kawiarni.
- Wiesz, tak wyskoczyłam wtedy z tą Anglią, ale naprawdę sądziłam, że dalej tam jesteś - zaczęła Beata. - Jak próbowaliśmy parę razy zorganizować spotkanie klasowe, to wyszło, że cię nie ma w kraju. A tu nagle cię spotykam. Myślałam, że może wpadłaś na urlop, a tu mówisz, że wróciłaś na dobre.
- Na dobre i na złe. - dokończyła Lena z uśmiechem. - To nie był wyjazd na stałe; na stałe wróciłam.
- Byłaś tam na stypendium, tak? - drążyła kobieta.
- Tak - ucięła krótko pani Latoszek.
- I potem też wyjeżdżałaś czy tylko to? - Beata nie dawała za wygraną.
- Lepiej powiedz, co u ciebie - Lena zmieniła temat, nie mając ochoty wdawać się w szczegóły tamtych zdarzeń.
- No właśnie, właśnie. - Ola szturchnęła ją lekko w ramię.
- Aaa, nic ciekawego. - Beata machnęła ręką. - Twojego męża miałam już okazję poznać. Też jest lekarzem? - zainteresowała się.
- Tak, pracujemy razem. - pani Latoszek wzięła łyk kawy.
- Oj, to niedobrze - westchnęła Beata.
- Co? Niby dlaczego? - Lena odłożyła filiżankę.
- Jak dlaczego? Przecież to się najczęściej źle kończy: w pracy razem, w domu razem... Nie, nie - podsumowała.
- Już przestań.- Ola włączyła się do rozmowy. - Nie strasz jej. To, że tobie się nie udało, nie oznacza, że to reguła - kontynuowała, zaś pani Latoszek z trudem udało się pohamować śmiech. Jednocześnie była zaskoczona, że tym razem to nieśmiała i cicha Olka dopiekła Beacie, której na dłuższą chwilę odebrało mowę. W związku z tym Lena mogła wreszcie zapytać drugą z koleżanek, co u niej. Dowiedziała się, że u niej wszystko w porządku: również wyszła za mąż, ma dwójkę dzieci, pracuje jako korektor.
- A jednak! Ty to zawsze wyłapywałaś wszystkie błędy. - pani Latoszek uśmiechnęła się serdecznie.
- No tak, Oleńka ma dwójkę, kochane dzieciaczki - znów odezwała się Beata. - A ty masz dzieci? - zwróciła się do Leny.
- Nie, jeszcze nie - ta odrzekła. - Nie no, ale powiedz, co się stało. Może jeszcze uda się uratować wasz związek? - zrewanżowała się pytaniem.
- Nie, on wyjechał. Widocznie nie byliśmy sobie pisani - odparła niechętnie.
- Może jeszcze nie wszystko stracone... - rozjaśniła się Lena, chcąc ją pocieszyć. Beata odpowiedziała lekkim uśmiechem, dzięki czemu atmosfera nieco się rozluźniła i kobiety zaczęły przywoływać wydarzenia ze szkolnej przeszłości.

Wprawdzie Ola nie mieszkała już w tej samej kamienicy, lecz i tak szła w tym samym kierunku co Lena. Po drodze zdążyły więc jeszcze trochę porozmawiać.
- Nie przejmuj się tym, co mówiła. Zła jest, bo jej nie wyszło, a prócz tego zazdrosna, bo widać, że jesteś szczęśliwa - powiedziała Ola, zaś pani Latoszek kiwnęła głową i uśmiechnęła się do swoich myśli.
- Ty też. - spojrzała na koleżankę, a ta skinęła twierdząco głową:
- Trzymam za słowo, że kiedyś nas odwiedzicie. Beata zna twojego męża, a ja nie, no ja nie wiem, jak to tak może być. - obie parsknęły śmiechem.
- Wpadniemy - obiecała Lena. - Tylko nie wiem, kiedy znów tu przyjedziemy na dłużej. Najczęściej jesteśmy w odwiedziny, na dzień czy dwa, więc sama rozumiesz.
- Jasne - rzekła Ola. - No wiesz, w razie czego, to zawsze zostaje nam to spotkanie klasowe, które za ileś tam lat może kiedyś dojdzie do skutku - kontynuowała wesołym tonem.
- Jak kiedyś będzie, to przyjedziemy - odparła Lena radośnie, nim się pożegnały.

- Cześć, jak tam spotkanie? - usłyszała wkrótce po wejściu do mieszkania.
- Raczej przesłuchanie - odpowiedziała pół żartem.
- Aż tak źle? - spytał miękko Witek.
- Nie, całkiem fajnie. A wy jak? - cieszyła się, widząc uśmiechy rysujące na twarzach najbliższych.
- Też nieźle. Byliśmy na zakupach. Następnym razem znów się wybierzemy, a tak to mamy będą sobie chodziły tylko po te najpotrzebniejsze rzeczy - opowiadał.
- Przecież nie trzeba było. Dobrze już, jeszcze parę minut i obiad będzie gotowy - mówiła pani Maria, wspomagana przez panią Jadwigę.
- Czekaliście na mnie z obiadem? Przecież nie trzeba było - Lena idealnie naśladowała ton mamy.
- No raczej, że czekaliśmy - oznajmił Latoszek. - Zimno na zewnątrz, zmarzłaś na pewno. Zrobię herbaty. - nalał wody do czajnika. - A i Jacek dzwonił - dodał.
- Co? Znów się chciał upewnić, czy przylecimy? - bardziej stwierdziła, niż zapytała.
- Tak, tak. Ten to się musi ciągle upewniać, nie wierzy nam chyba. - zerknął na żonę.
- A ja nie muszę. I wierzę - szepnęła, lecz na tyle głośno, że mężczyzna to słyszał.
- Ja też. - spojrzeli na siebie.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ania dnia Nie 18:04, 03 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zygus
- poziom 2.



Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 22:50, 03 Mar 2013    Temat postu:

Pięknie! Bardzo, bardzo dziękuje:) I tak mogłoby być raz na jakiś czas scenki rodzinę, nic więcej potrzeba by nie było.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gość
gaduła.



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:02, 03 Mar 2013    Temat postu:

Dzięki Aniu! Aż chciałoby się, żeby taką sielankę scenarzyści zafundowali nam w serialu- codzienne, zwyczajne życie- z jego radościami i nawet...drobnymi troskami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:37, 04 Mar 2013    Temat postu:

Pięknie! Pisz Aniu! Przynajmniej u ciebie jest tak fajnie!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:50, 08 Mar 2013    Temat postu:

Część 114

It's all coming back to me now...


Wbrew obawom Jacka Latoszkowie doskonale pamiętali o zbliżającym się wyjeździe, a także o tym, że ze względu na bezpośrednio poprzedzający go dyżur musieli spakować się wcześniej, co właśnie czynili.
- Ta? - Lena pokazała Witkowi niebieską bluzkę - czy ta? - pomachała mu kolejnym wieszakiem, tym razem z bluzką w kwiaty.
Mężczyzna podrapał się po głowie, po czym odparł:
- Ta pierwsza.
- A dlaczego? - dopytywała wesołym tonem.
- Będzie ci pasować do oczu - tłumaczył.
- Wow! - uśmiechnęła się promiennie. - A dlaczego nie ta druga? Chyba się w niej lepiej czuję niż w tamtej - droczyła się z nim.
- No nie no! To weź tę drugą. Najpierw mnie pytasz, a potem... - skwitował z udawanym wyrzutem.
- Chciałam poznać twoje zdanie - wyjaśniła.
- A nie znasz? Obojętnie która. Ładnemu we wszystkim ładnie - rzekł miękko.
- Cwaniak! - roześmiała się.
- Chcesz być miły, a tu proszę, co mnie za to spotyka - obruszył się.
- Biedaku ty mój. - w jej słowach radość mieszała się z rozbawieniem, tak samo jak u jej męża:
- To weź obie.
- No dobra, tylko jak tak dalej pójdzie, to nam walizek zabraknie - zauważyła.
- Taa, dlatego ja czekam i patrzę, ile miejsca na moje rzeczy zostanie. - położył się na łóżku.
- Osz ty! - rzuciła w jego stronę trzymanymi bluzkami. - Ja tam już cię rozgryzłam: po prostu jeszcze nie wiesz, co zabrać i to dlatego.
- Tak, tak. Włożę swoje, to ty będziesz wiedziała, ile możesz wziąć - stwierdził.
- Skąd wiedziałeś? - zachichotała.
- Dobra. - wziął do ręki poduszkę, udając, że chce nią rzucić w jej kierunku. - Dzielimy się...
- Po połowie - dokończyła za niego.
- Skąd wiedziałaś? - przedrzeźniał ją, na co ona odpowiedziała szerokim uśmiechem. W trakcie dalszego pakowania uwadze Latoszka nie uszło jednak, że kobieta jest jakaś zamyślona:
- Co się dzieje?
- Nic się nie dzieje. - włożyła do walizki położone obok niej ubrania.
- Przecież widzę. Mnie nie oszukasz, nie - nie dawał za wygraną.
- Wiem - przyznała. - I wiem, że obiecaliśmy sobie... Ale... Może gdybyśmy wtedy... - urwała.
- Może tak, a może nie. - bez większego trudu odgadł, o co jej chodzi. - Rozmawialiśmy o tym nie raz. I co: będziemy do tego wracać przy każdym wyjeździe do Anglii czy gdziekolwiek? - spytał z troską. Nie chciał bowiem, by tak było.
- Nie; jasne, że nie. - rozjaśniła się. - Tylko dziś, teraz, wszystko tak do mnie wraca... - w głowie miała pytania zadawane przez Beatę podczas niedawnego spotkania z nią i Olą. Zaburzyło to jej spokój, ponieważ znów zaczęła się nad tym intensywnie zastanawiać.
- No ja mam nadzieję! I zaraz zrobimy odwrót takich myśli - zapowiedział.
- Tak? A jak? - uśmiechnęła się lekko.
- Jeszcze nie wiem, ale coś wymyślę - oznajmił z rozbrajającą szczerością, na co Lena wybuchnęła śmiechem: sam ten ton oraz błysk w oku oddalały wszelki niepokój.
- Dzwoniłeś już do Kuby? - zapytała po chwili.
- Taa... Podwiozą nas jutro na lotnisko; damy też im klucze, to wpadną czasem - opowiadał.
- Żeby podlać kwiatki - dodała wesoło.
- Tak, tak. To już chyba będzie tradycja: i podczas podróży poślubnej, i jak byliśmy na Mazurach, to zaglądali. Już ich uprzedziłem, że niedługo znów wyjeżdżamy - zażartował.
- A dokąd? - zainteresowała się.
- Jak dokąd? Na narty z Edytą i Bogdanem przecież - przypomniał. - Tego to akurat nie pamiętasz - dodał przekornie.
- Pamiętam, pamiętam - zapewniła, spoglądając na niego. Rozumiała, do czego dąży; że stara się jej przypomnieć, co ustalili już dawno: że nie będą wracać do przeszłości, z którą się rozliczyli; że po części dzięki niej zbudują lepszą teraźniejszość i przyszłość.


Późnym wieczorem następnego dnia gościli już u Alicji i Jacka. Podczas gdy panowie kładli Adasia spać, panie były w kuchni.
- Może jednak ci w czymś pomogę? - Lena zwróciła się do koleżanki.
- Nie, dzięki. W sumie już większość wcześniej przygotowałam - ta odrzekła. - Jak już wreszcie nas odwiedziliście, to sobie spokojnie pogadamy, a nie.
- Oj tam wreszcie. Podobno lepiej późno niż wcale. A wy kiedy nas znów zaszczycicie swoją obecnością? - zaśmiała się pani Latoszek.
- Kiedyś na pewno - powiedziała Alicja. - Obiecaliśmy moim rodzicom i mamie Jacka, że przyjedziemy, więc i was odwiedzimy. No ale to chyba dopiero w wakacje. Choć oni woleliby wcześniej i częściej.
- I pewnie najlepiej, gdybyście wrócili - zagadnęła Lena, uśmiechając się serdecznie.
- Dokładnie. - Alicja odpowiedziała tym samym. - Ale na stałe na pewno nie. Tu nam dobrze.
Druga z kobiet kiwnęła głową.
- Może gdybyśmy też wyjechali razem, to byłoby inaczej. Albo gdybym wcale nie... - zaczęła cicho, lecz Alicja weszła jej w słowo:
- Może tak, a może nie.
- Witek powiedział mi to samo - rzekła pani Latoszek.
- No to widocznie coś w tym jest - uznała Alicja, zaś Lena przytaknęła.
- U nas wbrew pozorom też nie zawsze było łatwo. Co z tego, że przyjechaliśmy razem? Nie ma reguły, a przynajmniej ja takowej nie znam. Mamy wśród znajomych takie pary, które przyjechały wspólnie, a rozstały się szybciej od tych żyjących na odległość. Jedno tu, drugie gdzie indziej: znamy też parę, która żyje tak już dobrych kilka lat. Wiesz, gdyby była jakaś reguła, to wszyscy żyliby długo i szczęśliwie, a tak nie ma. Każdy musi znaleźć swoją regułę, czasem właśnie ucząc się na błędach - kontynuowała Alicja.
- No tak - zgodziła się Lena. - Nie myślałaś o zmianie specjalizacji? - spytała radośnie.
- Nie, nie - śmiała się Alicja. - Chodźmy lepiej sprawdzić, co tam u tych naszych chłopaków. Bo już nie jestem pewna, kto tam kogo usypia. - przeszły do pokoju. Tam niebawem do całej czwórki znów wszystko wracało, były to jednak same miłe wspomnienia. Wszystko za sprawą ciągłego "a pamiętacie?", zaczynającego kolejną historię, która wywoływała salwy śmiechu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ania dnia Pią 21:08, 08 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
oliwia
- poziom 1.



Dołączył: 23 Maj 2012
Posty: 758
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:00, 08 Mar 2013    Temat postu:

Cudowne Aniu ; *

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:35, 08 Mar 2013    Temat postu:

Cytat:
że stara się jej przypomnieć, co ustalili już dawno: że nie będą wracać do przeszłości, z którą się rozliczyli; że po części dzięki niej zbudują lepszą teraźniejszość i przyszłość.


Chciałabym, aby w serialu wreszcie tę przeszłość rozliczyć zamknąć i nie wracać do niej. Opowiadania Ani to miód na serce!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gość
gaduła.



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:59, 08 Mar 2013    Temat postu:

Aniu, dziękuję! Smile
Dlaczego w serialu nie może być tak normalnie i tak pięknie, jak w Twoich opowiadaniach?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gość dnia Pią 21:59, 08 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:43, 22 Mar 2013    Temat postu:

Część 115

We must stand together, that's when we all win...

Z okna rozciągał się widok na oświetlone neonami oraz blaskiem ulicznych latarni miasto. Lena obróciła się, spojrzała w górę i dopiero wtedy uśmiechnęła się naprawdę szeroko.
- Co? - zapytał Witek, podczas gdy kobieta wtuliła się w jego ramiona i przymknęła oczy.
- Cieszę się, że tu jesteśmy - odpowiedziała, kładąc nacisk na ostatnią sylabę.
- Ja też. - pogładził ją po włosach.

Rankiem Lena obudziła się pierwsza, Latoszek niewiele później. Oboje słyszeli dochodzące zza ściany głosy: trzyletniego chłopca, chcącego już do nich zajrzeć, oraz rodziców próbujących go przekonać, że jest jeszcze za wcześnie. Małżeństwo rzuciło sobie więc porozumiewawcze spojrzenia, po czym same udało się do kuchni. Zaraz po śniadaniu cała piątka wyszła na spacer. Śmiejąc się i rozmawiając, przechadzali się po pobliskim parku. Na dłużej zatrzymali się na placu zabaw.
- Już się obawiałem, że tak będziecie odkładać, odkładać i koniec końców nigdy nas nie odwiedzicie. Ale na całe szczęście wreszcie jesteście - oznajmił Jacek, kołysząc lekko huśtawkę, na której na złożonym wpół kocyku usadowił się właśnie Adaś.
- Tak, tak. Ale czego tu się bać? Przecież obiecaliśmy, że przyjedziemy, to przyjechaliśmy - oświadczył z kolei Witek.
- No i bardzo dobrze! Możemy sobie spokojnie pogadać, a nie tak na odległość tylko - zauważył Mejer.
- No właśnie! Ale tak to już jest... Wy wyjechaliście, Pawica też - pochlipywał drugi z mężczyzn niby żartem.
- Ale przyjaźnimy się dalej. Da się? Da się! - uznał Jacek, na co pozostali przytaknęli. - Rzecz jasna muszą tego chcieć obie strony, musi im obu zależeć. - pomógł synkowi zejść z huśtawki. - Więc chyba nas lubicie. No albo się tak dobrze maskujecie - zażartował, co spowodowało ogólny wybuch śmiechu. Po chwili nastąpił kolejny.
- No nie no! Rozgryźli nas - zwrócił się bowiem wesoło Latoszek do żony.
Wkrótce zaś wszyscy brali udział w zapoczątkowanej przez najmłodszego z Mejerów gonitwie pomiędzy drzewami, wśród których również się kryli, a po niej wrócili do mieszkania. Zmęczony malec zasnął niedługo po obiedzie, w związku z czym dorośli zasiedli na kanapie, by wspólnie oglądać film. Bardziej jednak niż nim, zajęci byli wspólną rozmową. Radosną atmosferę przerwał dzwoniący telefon Jacka. Okazało się, że pomimo urlopu on i Alicja zostali wezwani jutro do pracy.
- Nie ma problemu, rozumiemy. Przecież sami jesteśmy lekarzami - odparli Latoszkowie, gdy przyjaciel wytłumaczył im, o co chodzi.
- Nie udało im się znaleźć żadnego zastępstwa, no i nas ściągają. Ale tylko jutro, więc chociaż tyle. No nic, jeszcze do opiekunki trzeba będzie zadzwonić... - rzekła Alicja. W tym momencie Lena spojrzała na Witka, a kiedy ten kiwnął głową, powiedziała:
- Ale po co? Przecież my możemy się nim zająć.
- Chyba, że boicie się go z nami zostawić - zaśmiał się jej mąż.
- No nie no! Rozgryźli nas! - Jacek przedrzeźniał wcześniejsze słowa przyjaciela. Kilka minut później już całkiem poważnie ustalili, że następnego dnia niania nie będzie potrzebna, gdyż w tym czasie chłopczykiem zaopiekują się Lena i Witek.
- Wolałam zapytać, żeby znowu nie było, że... - odezwała się kobieta, gdy zostali sami.
- Taa... Tym razem przynajmniej wiedziałem, o co chodzi, a nie jak wtedy, że dowiaduję się po fakcie, jeszcze nie od ciebie, tylko od Sambora - skwitował Latoszek.
- Już tak nie będzie. - podeszła bliżej i musnęła go delikatnie w policzek.
- No myślę! - rzekł ciepło, obiecując to samo.

- No, to chyba wszystko. A jakby coś się działo, to dzwońcie. - Alicja i Jacek szykowali się już do wyjścia.
- Tak, tak. Oj, coś słabo w nas wierzycie - stwierdził Witek z nutką ironii.
- Wierzymy, wierzymy - zapewnili przyjaciele, po czym pożegnali się i pojechali do szpitala. Mężczyzna poszedł natomiast do dziecięcego pokoiku, gdzie była już Lena: stała obok łóżeczka i z uśmiechem przyglądała się słodko śpiącemu maluchowi.
- On to chyba jest grzeczny tylko, jak śpi - szepnął przekornie.
- Myślisz, że sobie nie poradzimy? - zerknęła na męża.
- Nie; dlaczego? Wręcz przeciwnie: myślę, że na pewno damy sobie radę - odpowiedział miękko i całkiem serio, przez co Lena rozjaśniła się jeszcze bardziej. - Zresztą zaraz będziemy mieli okazję się sprawdzić... - dodał, kiedy zaczęły na nich spoglądać zaspane, lecz już roześmiane i pełne ciekawości oczka Adasia.

Takich okazji tego dnia nie brakowało. O ile przebranie chłopca nie było trudne, to śniadanie okazało się być o wiele większym wyzwaniem. Malec był bowiem niejadkiem, dlatego nie obyło się bez przekonywania go, by zjadł "za mamusię", "za tatusia", "za ciocię", 'za wujka". Po kwadransie z braku kolejnych pomysłów Latoszek starał się mu wytłumaczyć, że musi zjeść, by mieć siły do zabawy. Kiedy on opowiadał Adasiowi, co będą mogli potem robić, Lena karmiła go: zainteresowany czym innym zjadł wreszcie wszystko. Następnie cała trójka spędzała miłe przedpołudnie, bawiąc się wspólnie. Chłopczyk chętnie zgadzał się na każdą zabawę. Prócz tego wymyślał własne i pokazywał im swoje zabawki. Na początek przyniósł puzzle.
- Czekaj, czekaj, kolego: a może jakieś inne weźmiemy? - zaproponował Witek, ponieważ te leżące przed nimi miały dużo elementów.
- Nie umiesz? - spytał maluch, przez co Lenie ledwo udało się powstrzymać śmiech.
- Umiem, umiem. - poklepał go po ramieniu. - Ale musisz mi pomóc. A jak ciocia nam jeszcze pomoże, to już na pewno szybko ułożymy - kontynuował, a wtedy Adaś podszedł do jego żony.
- Chodź. - wziął ją za rękę, po czym wysypał puzzle z pudełka na podłogę. Razem zabrali się więc za ich układanie. Latoszkowie pilnowali, by Adaś nie połknął czasem któregoś z drobnych elementów. Ten jednak był tak skupiony i zaintrygowany powstającym, coraz to większym, obrazkiem, że nawet nie przeszło mu to przez myśl. Wspólnymi siłami odtworzyli całą układankę. Spoglądając na nią, szczęśliwy maluch krzyknął:
- To kot!
oraz zaczął klaskać, bijąc sobie i opiekunom brawo. Ku jego jeszcze większej radości oni zrobili podobnie. Rzucali sobie przy tym porozumiewawcze uśmiechy.
- No, kot i do tego jaki fajny! To co: zostawiamy go, żeby pokazać mamie i tacie, czy chowamy? - spytała Lena.
- Pokażemy! - zadecydował malec.
- No to dobra, to zostawiamy. - pogłaskała go po ciemnych włoskach.
- No to dobra! A co teraz? Jakieś pomysły? - Witek włączył się do rozmowy. Nie musieli długo czekać, gdyż ich podopieczny od razu pobiegł do pokoju obok, by zaraz zjawić się z powrotem z otrzymanym od nich prezentem - grą planszową. Mając trudności z wyborem, postanowił grać zarówno z ciocią, jak i wujkiem. Największą radość sprawiało mu rzucanie kostką.
- Aleś wykombinował! - ocenił Latoszek wesołym tonem. - Zawsze wygrasz.
- My! - zawołał chłopiec, wskazując palcem na siebie, a potem swoich opiekunów.
- My, my - poprawił się mężczyzna.
- No właśnie! - zachichotała Lena.
Po kilku rozgrywkach zabrali się za rysowanie. Adaś sam kreślił na kartkach koła i kreski, a także co chwilę prosił któregoś z Latoszków o namalowanie czegoś.
- To nie kot! - oświadczył malec, z poważną miną wpatrując się w to, co pojawiało się na kartce Witka.
- Jak nie? Przecież tu ma oczy, tu uszy... - ten próbował go przekonać.
- Nie - upierało się dziecko.
- No popatrz: tu mu jeszcze dorysujemy miseczkę. A co w niej będzie? - wtrąciła Lena.
- Mleko. - chłopczyk wciąż uważnie przyglądał się rysunkowi. - A wąsy?
- Aaa, wąsy! - para parsknęła śmiechem, zaś po dorysowaniu przez kobietę owych wąsów Adaś oznajmił radosnym tonem:
- To kot!
- Tak, tak. Kot jak się patrzy. Wujek nie ma wąsów i dlatego zapomniał - stwierdził Witek, a wtedy malec utkwił wzrok w jego twarzy.
- Czy ma? - Lena patrzyła, jak przypatrują się sobie w skupieniu.
- Nie ma! - chłopiec sięgnął po leżący na stole mazak. - Ma! - otworzył go i już miał domalować wujkowi wąsy, kiedy ten wziął go na ręce. Zaskoczonemu Adasiowi tak to się spodobało, że bez większych protestów oddał pisak cioci. Sam zaś został u Latoszka, który nosił go na barana po mieszkaniu. Przystanęli przy regale, z którego górnej półki maluch samodzielnie zdjął trzy samochodziki, odliczając kolejno.
- O, to teraz możecie zrobić wyścigi - zasugerowała Lena, gdy jej mąż sadzał chłopczyka w fotelu. Nie minęła chwila, a ten zjawił się obok niej.
- Chodź! - ponownie ujął jej dłoń w swoją. Kiedy natomiast usiedli na dywanie, podał jej autko. Drugie dał Witkowi, trzecie zostawiając sobie. - Start! - zawołał, gdy już wszystkie trzy samochodziki stały obok siebie.

Od razu po powrocie rodziców Adaś pochwalił się im ułożonymi puzzlami oraz narysowanymi obrazkami. Cała czwórka z radością spoglądała na zadowolonego malca. Wieczorem wszyscy razem budowali wysokie wieże z klocków. Te nie raz się przewracały, lecz od razu wspólnie stawiali je od nowa: coraz wyższe i piękniejsze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:53, 22 Mar 2013    Temat postu:

Ależ piękna opowieść! Dzięki Aniu!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zygus
- poziom 2.



Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pią 23:00, 22 Mar 2013    Temat postu:

Dzięki Aniu!Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 126, 127, 128, 129, 130, 131  Następny
Strona 127 z 131

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin