Forum Anita Sokołowska Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Opowiadania o Lenie i Witku :-)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 112, 113, 114 ... 129, 130, 131  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:07, 27 Sty 2012    Temat postu:

Brakuje mi w serialu takich mądrych dialogów jak ten z ojcem Mateuszem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vehae
gaduła.



Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:31, 27 Sty 2012    Temat postu:

Podoba mi się. Fajnie budujesz napięcie. Coś czuje, że w jednym z kolejnych odcinków Lenie jednak się coś przytrafi. Fajnie operujesz słowem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zygus
- poziom 2.



Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 22:43, 28 Sty 2012    Temat postu:

Twoje opowiadania można by czytać, czytać bez przerwy....
A tak swoją drogą ciekawe czy ojciec Mateusz kiedykolwiek się jeszcze pojawi?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tola




Dołączył: 07 Lut 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:02, 07 Lut 2012    Temat postu:

Hej, jestem tu nowa ale czytam od dowana może też coś napiszę. Narazie wszystko co wymyślam jest nie na temat. A te opowiadania są super. Mam nadzieję że akcja z Leną potoczy się dobrze

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tola




Dołączył: 07 Lut 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:28, 07 Lut 2012    Temat postu:

Witek od rana chodził po mieszkaniu. Był już prawie spóżniony a obiecał sobie że od nowego roku będzie robił Lenie śnidania, chciał pokazać jak bardzo ją kocha i pomóc choć juz prawie otrząsnęła się po chemii.
- nie no czyba nie zdąrzę- pomyślał, jednak zaczął kroić chleb
- Ej, co ty się tak od rana tłuczesz- Lena weszła do kuchni po cichu. Prawie jej nie usłyszał.
- przecież możesz jeszcze spać. Dyżur masz na 10 jes 6- powiedział i przytulił ją
- wiem, wiem ale chciałam się pożegmać- uśmiechnęła się
- przecież jade tylko na 2 dni, to niie wieczność- odpowiedział
- dobra ale musisz już iść zaraz się spóżnisz, zostaw tem chleb. Sama sobie zrobię śniadanie
-Kocham Cię- powiedział już w drzwiach, pocałował ją w policzek i wyszedł
Lena dokończyła śniadanie i też zaczęła się zbierać. Musiała być wcześniej bo miała ciężkiego pacjienta.
Gdy do godzine była w szpitalu weszła na Zosię.
-Gdzie tak pędzisz - spytała
- Do twojego pacjęta. W nocy 3 razy nam odpłynął. Gawryło chce go otworzyć. Twierdzi, że to przez zamknięcie światła tętnicy wieńcowej.
- Boże, idę z toba
Lena bardzo szybko weszła w wir pracy. Do 16 prawie nie miała przerwy. W szpitalu było bardzo dużo pacjentów. Nawet jeko internistka kilka razy musiała być przy operacjach. Przed piatą weszła do lekarskiego na przerwę. Zapażyła sobie kawę i zanim usiadła pielęgniarka oznajmiła jej że przywieziono dzieci z autobusu szkolnego po wypadku. Lena i Agata były jedynym internistkami które miały dyrzór po południu, również chirurgia buła wybrakowana z powodu jekiegoś sympozjium.
Dr. Starska uporała się z pacjętami dopiero nad ranem. Ok 4 ledwo żywa uparła się wrócić do domu pomimo próśb Zosi aby spała w szpitalu.
Lena wyszła przed szpital i skierowała w strone przystanku. Zimne powietrze styczniowego poranka trochę ją obudziło. Szła więc i w pownym momencie dostała od Witka sms-a. Wyjęła telefon i zaczęła czytać. Pochłonięta napisanym przez niego sprawozdaniem z 24 godzin w hospicjium nie zauwazyła czerwonego światła na przejsciu. Weszła na drogę a, z zamyślenia wyrwał ję dzwięk klaksonu i potworny ból. Witek dostał pustego sms-a wysłanego w momencie gdu telefon poszybował pod koła rozpędzonego samochodu


Sory, za jakikolwiek błędy, ale jestem wielkim dyslektykiem i to nie zalerzy odemnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kasia:)
- bywalec.



Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 337
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:09, 07 Lut 2012    Temat postu:

Treść nawet ciekawa, co do błędów dobrze że chociaż jesteś świadoma że je robisz, ale naprawdę są słowniki, inne pomoce, czasem warto skorzystać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleks




Dołączył: 25 Mar 2011
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Wto 14:10, 07 Lut 2012    Temat postu:

Zgadzam się z Kasią.
Tylko,żeby nie było. Żadna z nas nie chce cię zniechęcać,pisz dalej ,bo pomysły masz fajne Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:30, 07 Lut 2012    Temat postu:

Część 66

I wish you were by my side...

Po skończonym dyżurze Lena wyszła ze szpitala. Nim wsiadła do samochodu, zadzwoniła do Witka:
- Cześć. Ja już po pracy, a ty jak?
- No nie ma najgorzej, ale będę musiał zostać do wieczora albo dłużej. - padła odpowiedź.
- Yhm... To może prześpij się tam i wróć dopiero rano, co? Nie jeźdź po nocy - rzekła z troską.
- Yhm... - droczył się z nią. - Dobra, zobaczymy, jak będzie. Muszę iść, wołają mnie. Odezwę się jeszcze, pa. - przybrał bardziej poważny ton.
- Ja myślę, pa. - schowała komórkę do torebki.

Zaraz po dotarciu do domu uchyliła okno w salonie - na zewnątrz było duszno i parno, toteż i całe pomieszczenie było nagrzane. Na parapecie dostrzegła zostawiony przez Krzysia samochodzik. Uśmiechnęła się do swoich myśli. Wciąż miała przed oczami wtorkowe sceny, a przede wszystkim męża bawiącego się z chłopcem. W końcu pokręciła głową, po czym przeszła do kuchni.

Wkrótce znów pojawiła się w pokoju. Nalała sobie szklankę soku i usiadła w fotelu. Zaczęła przeglądać album ze zdjęciami. Oprócz utrwalonych na nich wydarzeń wspominała również, jak porządkowali całkiem niedawno te fotografie. Rozjaśniła się.

Czas płynął dziś wyjątkowo wolno. Ilekroć spoglądała na zegarek, okazywało się, że minęło nie więcej niż parę minut. Czasem czytała leżące na komodzie gazety, czasem drzemała. W pewnym momencie z półsnu wyrwał ją dźwięk telefonu, który wciąż miała w pobliżu:
- No nie no. Obudziłem cię pewnie, co? Chciałem się tylko nagrać na pocztę - usłyszała doskonale znany, ukochany głos.
- Nie, nie - zaprzeczyła. - Kiedy będziesz? - spytała z uśmiechem.
- Właśnie dzwonię, żeby ci powiedzieć, że naprawdę muszę zostać na noc. Jeden z pacjentów dostał wysokiej gorączki. Wprawdzie udało się już wszystko ustabilizować, ale lepiej, żebym został... - mówił Latoszek.
- No tak, jasne... - odparła cicho.
- Wrócę tak szybko, jak będzie to możliwe - zapewnił ciepło.
- Wiem. Tylko jedź ostrożnie... - skwitowała.
- Tak, tak. A ty co robisz? Pewnie się nudzisz beze mnie - podpuszczał ją.
- Pff, na pewno - rzuciła przekornie.
- Tak myślałem. - roześmiali się oboje. - Nic, muszę kończyć; iść sprawdzić, co tam się dzieje. Uważaj na siebie - kontynuował miękko.
- Mhm, ty też. - odpowiedziała, wstając z fotela.
- Śpij dobrze, pa - dodał na koniec rozmowy.
- Pa. - złożyła koc na pół i przeniosła się na łóżko. Wtuliła się w poduszkę, na której normalnie śpi Witek.

On natomiast czuwał przy pacjencie. Siedział na krześle ustawionym w rogu pomieszczenia. Oparł głowę o ścianę - mimowolnie przypomniał sobie pobyt Leny w szpitalu, kolejne chemie... Zawsze, gdy był tutaj, wszystko wracało. Pokręcił głową. Nagle poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Kiedy odwrócił się gwałtownie, zobaczył stojącego obok ojca Mateusza.
- Połóż się, odpocznij chociaż chwilę - ten szepnął.
- Nie, może później... - odrzekł Latoszek.
- Dziękuję, że zostałeś. - odezwał się ojciec Mateusz.
- Przestań, przecież... - próbował protestować.
- Przecież wiem, że wolałbyś być teraz w domu. To nic złego - zauważył łagodnie, zaś jego rozmówca jedynie przytaknął. - Zajrzę znowu niedługo. Wtedy się zamienimy, bez dyskusji. - uśmiechnął się o. Mateusz, wychodząc.

Zarówno Lena, jak i Witek zastanawiali się nad tym, co może się zdarzyć; co przyniesie im los. Zawsze mieli w myślach to samo życzenie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:35, 07 Lut 2012    Temat postu:

Aniu, jak zwykle pięknie, choć tak zwyczajnie. Dzięki!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tola




Dołączył: 07 Lut 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:51, 09 Lut 2012    Temat postu:

- Witek, wracaj szybko. Boże Lena- Zosia mówiła szybko niewyraźnie. Jakby płakała
- Co z nią?- Latoszek był mocno zdenerwowany- Zośka co się stało?
- Lena miała wypadek. Znaczy jest..
- Jadę do niej- Witek wszedł Burskiej w słowo. Nie zdążyła dokończyć
Przerażony Latoszek pędem pobiegł do samochodu. Nie porzegnał się z nikim , nie oddał pacjentów po prostu pobiegł do Leny. Jego Leny, o którą tak długo walczył, najpierw z człowiekiem po tem z rakiem, Nie mógł jej stracić. Nigdy by sobie tego nie wybaczył. W tym samym czasie dziewczyna leżała na łóżku w Leśnej Górze.
-Zosia powiedziałaś mu, że prawie nic mi nie jest- spytała słabym głosem
- Lenka, spokojnie on już do ciebie jedzie- Lekarka miała zamiar jeszcze długo siedzieć z przyjaciółką ale zadzwonił jej telefon
- Muszę iść na blok. Przyjdę jak tylko będę mogła. Witek zaraz do ciebie przyjedzie- uśmiechnęła sie w drzwiach- trzymaj się
Lena została sama w asali. Wiedziała ,że nic no prawie nic się jej nie stało jednak bała się. Za dużo czasu ostatnio spędzała w szpitalu w kategorii innej niż lekarz. Gdy już prawie zasnąła z drzemki wyrwał ją głos pielęgniarki
- Będzie miała pani towarzystwo- mówiąc to salowa wprowadziła do sali kobietę trochą młodszą od Starskiej z rozciętym łukiem brwiowym i złamaną ręką. Uszy, nos, wargi, język i brwi, prawie karzdy kawałek ciała kobiety "zdobiły"kolczyki albo wyzywające tatuaże. Gdy salowa wyszła kobieta odezwała się:
- Mój chłopak chce cie widzieć. To on spowodował wypadek. Leży w sali 48.
- Jak to teraz?
- Tak natychmiast
Lenie coraz mniej się to podobało. Od kiedy to sprawca wypadku chce oglądać ofiarę i prosi o to nie pielęgniarkę tylko jakąś wypindrzoną lalę, która ponoć jest jego dziewczyną? Starska postanowiła jednak pójść do nego. Powoli usiadła na lóżku. Jej posiniaczone ciało mocno się sprzeciwiało. Poczuła wilki ból brzycha.
- Jakby witek już tu był- pomyślła i dzilnie wstała z łożka nie zwracając uwagi na nic. Wiedziała że robi żle jakby to jej pacjent wstał w takim stanie po wypadku to najchętniej przykuła by go do łóżka, jednak ciekawość była silniejsza. Powoli z pomocą ściany skierowała się do windy. Gdy stała już przd salą 48 targały nią mieszane uczucia. Ta kobieta to auto jakby je już kiedyś widziała. Niepewnie weszła do sali. To co tam zobaczyła przeszło jej najśmielsze oczekiwania. ALe składało się w logiczną całośc.
- Wiedziałem, wiedziałem ,że to się tak skończy. Że przez tebo barana będziesz miała kłopoty. Chciałem Ci pomóc, kochałem ćie ale nie ty wolałaś tego wariata, idiotę. To przez ciebie, pamiętaj przez ciebie ćpałem, piłem a teraz jestem z tymi, tymii....... dziewczynami.Przez ciebie, Zmarnowałaś moje, życie gdyby nie rozpacz po tobie, byłbym innnym człowiekiew.
Lena stała jak sparaliżowana, parzyła na Bartosza jejby widziała go pierwszy raz w życiu
- Bartosz, ty powinieneś się leczyć- wyszeptała i nie zdążyła dokończyć, przerwał jej szalony krzyk
- To przez ciebie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Starska jak w amoku wybiegła z sali, skręciła w boczny korytarz.....

-Lenka, Lenka już , spokojnie, nie ma go. Ciiiiiii spokojnie- Starska zobaczyła nad sobą zatroskaną twarz Latoszka, poczuła , że tuli ją w silnych ramionach
- Lenka już jest dobrze
-Witek, boże Witek to było straszne- wyszeptała i znowu się rozpłakała


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tola




Dołączył: 07 Lut 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:08, 09 Lut 2012    Temat postu:

Sory, że was męczę tym okropieństwem, ale muszę się gdzieś wypisać, a zeszyt moja mama już odkryła i wszystko przeczytała, niby nic takiego ale...
Zresztą może te moje bazgroły da się czytaćSmile
Za błędy z góry przepraszam, a jak to co napiszę nie będzie się nadawało do czytania to mówcie, bardzo proszęSmileSmileSmileSmileSmile



-Witek, boże Witek to było straszne- wyszeptała i znowu się rozpłakała
- Lenka..............-latoszek siedział z nią w pokoju lekarskim na kanapie. Starska pod czas swojej desperackiej ucieczki z sali Bartosza wpadła na krzesła stojące na korytarzu, wywróciła się, skręcając kostkę i mdlejąc, bardziej z emocji niż czegokolwiek innego. Teraz ledwo odzyskała przytomność czując opiekę Latoszka. Bała się, strasznie się bała chociaż sprawa z Bartoszem była dawno zamknięta. Prawie o nim zapomniała, o nim ,o problemach jakie ze sobą niósł , o jego zaborczości i niepoprawnej miłości do niej. Teraz to wszystko powróciło, wypadek przy tym wydawał się niewżnym epizodem. Powróciło do niej w najgorszym i najlepszym momencie życia. Była po mastektomii, chemii jeszcze nie do końca się z tym uporała, była słaba, ale mocniejsza niż kilka miesięcy temu, mocniejsza dzięki Witkowi, który był przy niej, pomagał jej. To był dobry czas w jej życiu bo znowu byli razem, odzyskała go po wielu kłótniach, niedomówieniach, przekrątach. Bartosz był teraz ostatnią osobą z którą chciała sie konfrontować, nie teraz, najlepiej nigdy.
- Lenka, już lepiej?- z letargu wyrwał ją głos Witka.
- Moment- wyszeptała w odpowiedzi
W czesie gdy ona dochodziła do siebie w jego ramionach, on przeglądał jaj dokumentacjie medyczną. Liczne posiniaczenia, drobne rany. Brak poważnych uszkodzeń ciała, stan ogólny dobry, nie wymaga hospitalizacji. Czytał to z coraz większym uczuciem ulgii,
-czyli nic się jej nie stało- myślał
- Witek- jego najważniejsza osoba na świecie mówiła już mocniejszym głosem
- Tak?
- Weż mnie do domu, byle dalej stąd
- Dobrze, Kuba mówił, że możemy iść gdy się obudzisz- Witek wstał, i pomógł podnieść się Lenie. Ubrał jej płaszcz i po chwili oboje kierowali się do wyjścia. Lena mocno podpierała się na Latoszku, gdy doszli do schodów zachwiała się. Witek bez zastanowienia wziął ję na ręce. Na widok jej zdziwionej miny tylko się uśmiechnął


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:45, 12 Lut 2012    Temat postu:

Część 67

Żyję chwilą najpiękniej, jak się da.
To łatwe, gdy ciebie mam...



Witek zamknął drzwi najciszej, jak tylko potrafił. Zostawił torbę w przedpokoju, a sam udał się do sypialni. Powoli podszedł do łóżka.
- I tak nie śpię. - Lena podniosła głowę.
- A czemu to? - spytał wesoło, siadając na brzegu materaca.
- Bo czekam na ciebie - powiedziała tonem wyrażającym, iż w tej sytuacji była to najbardziej oczywista czynność.
Latoszek uśmiechnął się lekko, po czym rzucił z przekorą:
- Taa... Już jestem, więc... dobranoc.
- Raczej dzień dobry - zauważyła radośnie.
- Jeszcze nie ma nawet szóstej, więc noc - upierał się.
Kobieta wzruszyła ramionami.
- No, a jak tam w ogóle? - odezwała się po chwili.
- W porządku, udało się ustabilizować jego stan. W razie czego w pogotowiu jest jeszcze inny lekarz, ale już jest dobrze - opowiadał.
- To dobrze. Słuchaj, a czy mi się zdawało, czy miałeś nie jeździć po nocy? - uniosła brwi.
- O nie, nie. Obiecałem jechać ostrożnie, no i jechałem. Poza tym i tak już prawie rano - odrzekł.
- Rano? Dopiero co była noc - przypomniała.
- Śpij! - skwitował, na co roześmiali się oboje.

Kiedy wrócił z łazienki, Lena spała spokojnie. Spojrzał na nią z czułością. Rozmowa z ojcem Mateuszem, a przede wszystkim szczęśliwa twarz żony i jej dobre samopoczucie sprawiały, że odzyskiwał wewnętrzny spokój. Położył się więc obok i wkrótce również zasnął.

- Dzień dobry! - uśmiechnięta od ucha do ucha Lena weszła do kuchni, gdzie Latoszek kończył przygotowywać śniadanie.
- Już to chyba dziś gdzieś słyszałem - zaśmiał się w odpowiedzi.
- No co ty. - podeszła bliżej. - Pomóc ci w czymś? - podczas zadawania tego pytania zdjęła z kuchenki czajnik z gotującą się wodą i zrobiła dwie kawy.
- Już w sumie wszystko gotowe - oznajmił.
- To trzeba było mnie obudzić. - odparła.
- Właśnie miałem zamiar to zrobić. - zerknął na nią karcąco, gdy podbierała mu z deski plasterek sera.
- Tak? - droczyła się z nim.
- Tak, tak. Właśnie tak sobie pomyślałem, że przyda mi się pomoc przy zmywaniu - podpuszczał ją.
- Mhm... Czyli mam rozumieć, że zamierzasz sam zjeść to wszystko? - wskazała na talerz pełen kanapek.
- No, a co myślałaś? - zażartował.
- A no tak. Tym bardziej, że ostatnio stłukłeś szklankę, to tak, faktycznie przyda ci się wsparcie. - rzekła rozpromieniona zaraz po tym, jak usiedli do stołu.
- Raz mi się zdarzyło. - przy tych słowach teatralnym gestem przechylił lekko filiżankę z kawą, by w porę ją złapać.
- Żebyśmy tylko nie musieli niedługo wymieniać całej zastawy. - zachichotała. - A propos zakupów: przydałoby się zrobić jakieś większe - dodała.
- Taa... No to co? To zrobię rano po pracy albo przyjadę po ciebie, jak skończysz dyżur i wtedy pojedziemy - zaproponował.
- No dobra, no. Tylko skoro ty przyjechałbyś po mnie jutro, to ja musiałabym dzisiaj odwieźć ciebie. - kończyła kanapkę.
- O nie, jest za wcześnie na tak skomplikowane myślenie. - wziął łyk kawy.
- No tak, dopiero minęło południe. - stwierdziła z rozbawieniem.
- Naprawdę? Jejku... - udał zdziwionego. - Dobra, w sumie możemy jechać dzisiaj - kontynuował już poważniej.
- No właśnie. - zgodziła się.
- Zjemy, pojedziemy, przyjedziemy, potem znowu na dyżur - westchnął.
- Dzień jak co dzień. - uśmiechnęli się do siebie.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:55, 12 Lut 2012    Temat postu:

Dzięki za miły akcent w ten niedzielny wieczór.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zygus
- poziom 2.



Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 22:58, 12 Lut 2012    Temat postu:

Miło tak sobie przed snem poczytać... Dzięki:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:45, 16 Lut 2012    Temat postu:

Część 68

Mój każdy dzień jest twoim dniem...


Na codzienność Latoszków od dawna składały się dom i praca. Raz mieli dyżury oddzielnie, innym razem wspólnie. Dziś akurat pracowali oboje.

- Widziałeś Latoszka może? - Pawica zajrzał do lekarskiego.
- Zależy którego - odparł wesoło siedzący przy biurku Jędras. Lena stała bowiem naprzeciw niego i zapoznawała się z dokumentacją medyczną. Z rozbawieniem przysłuchiwała się prowadzonej przez kolegów wymianie zdań.
- Co? Aaa... - Adam wszedł do środka. - Ta druga połowa mi potrzebna - wyjaśnił, zerknąwszy na kobietę.
- A to Witka nie widziałem dzisiaj jeszcze - powiedział Krzysiek.
- Poszedł do Trettera już - rzekła Lena niemal w tym samym czasie. - W sprawie tych badań dla waszej pacjentki.
- Aha, dzięki. Dawno poszedł? Mieliśmy iść razem. - Pawica kierował się w stronę drzwi.
- Jakieś pięć minut temu. Szukał cię, no i w końcu poszedł sam. Ma zaczekać chwilę pod gabinetem - opowiadała.
- Konsultację na chirurgii miałem. Dobra, też idę. Dzięki - uśmiechnął się Adam, po czym wyszedł.
- Co się tak śmiejesz? - zwróciła się Lena do Jędrasa.
- Nic, nic - ten odrzekł.
- Chyba będę musiała porozmawiać z Moniką. - rozpromieniona podeszła bliżej.
- Właśnie, właśnie. Słyszałem, że w tym tygodniu wpadacie do nas z wizytą - oznajmił Krzysiek.
- Tak? Chyba będę musiała porozmawiać z Moniką - powtórzyła ze śmiechem.
- No to jak wpadniecie, to będziesz miała okazję. Dobra, też idę. - wstał.
- Też idę - skwitowała.
- Panie przodem. - Jędras przepuścił koleżankę w drzwiach.

- Da się pani zaprosić na kawę? - Latoszek zaczepił żonę na korytarzu.
- A da się. - zatrzymała się. - Ale za chwilę. A ty jak tam? Co załatwiliście? - dodała.
- Taa... No badania będą po południu. A ty co? - wskazał na trzymany przez nią plik wyników.
- No właśnie mam problem z pacjentem - westchnęła.
- Pokaż - rzekł, a Lena podała mu papiery. - Dobra, pomogę ci, a potem zabieram cię na kawę - kontynuował, na co kobieta zareagowała szerokim uśmiechem.

Słońce świeciło jasno na błękitnym, bezchmurnym niebie. Lena i Witek spacerowali wokół szpitala.
- No to co się stało? - w pewnym momencie usiadła na pobliskiej ławce.
- Nic się nie stało. - mężczyzna zrobił to samo. - Chciałem być miły. To źle? - rzucił z nutką ironii.
- No nie, ja tam nie narzekam - oświadczyła radośnie, popijając kawę.
- Słuchaj... - zaczął po chwili zastanowienia. - Rozmawiałaś ostatnio z moją matką?
- No tak, tydzień temu do niej dzwoniliśmy przecież - przypomniała.
- Tak, tak, ale czy potem jeszcze? - dopytywał się.
- Nie, a co? - ton męża nie pozostawiał jej wątpliwości, że coś się jednak dzieje.
- Dzwoniłem do niej wczoraj, ale nie odbierała - odpowiedział.
- Może gdzieś poszła. - spojrzeli na siebie. Oboje wiedzieli doskonale, o jakie miejsce chodzi.
- Taa, tylko wieczorem też nie odbierała. Dziś też nic... - urwał, zbierając myśli.
- Yhm... Może to tylko jakiś problem z telefonem... Co robimy? - spytała.
- Pojadę tam jutro i zobaczę, o co chodzi... - wziął łyk kawy.
- Pojadę z tobą - zaproponowała.
- Nie no, spokojnie. Na razie nigdzie nie jadę i oby nie było takiej potrzeby. Miejmy nadzieję, że za którymś razem odbierze - mówił. - No... Wszystko, co dobre... - odpalił niby żartem. - Trzeba wracać na oddział. - wstali z ławki i podążyli w kierunku budynku.

Po wyjściu z sali pacjenta Lena wyciągnęła komórkę z kieszeni lekarskiego kitla. Wybrała numer teściowej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 112, 113, 114 ... 129, 130, 131  Następny
Strona 113 z 131

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin