Forum Anita Sokołowska Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Opowiadania o Lenie i Witku :-)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 109, 110, 111 ... 129, 130, 131  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:03, 22 Paź 2011    Temat postu:

Część 55


Wchodzimy razem w pejzaż swoich lat...


- Latoszek! - krzyknęła Lena karcąco, nim otworzyła oczy.
- Skąd ten pomysł, że to ja? - stojący obok mężczyzna przybrał niewinną minę.
- Wiesz, raczej nie wiatr zaczął mocniej wiać i kołysać hamakiem - wyjaśniła wesoło.
- Taa, taa. Przesuń się trochę - skwitował.
- Nie ma mowy - położyła się wygodniej na płótnie rozwieszonym pomiędzy drzewami.
- Czyli co: mam tutaj tak stać?! - wpatrywał się w jej roześmianą twarz.
- No - potwierdziła.
Witek w odpowiedzi pogroził żonie palcem, po czym oparł się o pień jednego z najbliższych drzew.
- Ładnie tu, nie? - rzuciła kobieta zaczepnie.
- Nie - droczył się z nią.
- Wiesz, o czym sobie dzisiaj przypomniałam? Mieliśmy wysłać kartkę Burskim, no i zapomnieliśmy. Nie było kiedy - wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- Nie miałaś czasu, jejku - zaśmiał się.
- Ciekawe przez kogo - odparła rozpromieniona.
- No właśnie, właśnie. Ciekawe - rzekł z błyskiem w oku.
- No właśnie... A ile mamy jeszcze tego czasu? - posmutniała.
- Dużo, bardzo dużo - zapewnił ciepło. - Zależy, o której zdecydujemy się wyjechać. Walizki już spakowane, więc wsiadamy do samochodu i możemy jechać. Bylebyśmy tylko zdążyli do pracy - uśmiechnęli się. - Ale jeszcze nie teraz. Chodź - podał jej rękę.

Po kwadransie dotarli na niewielką leśną polanę, gdzie bywali wielokrotnie podczas mijającego tygodnia. Usiedli na trawie, wpatrując się w roztaczający się wokół krajobraz.
- Nie chce mi się wracać... - Lena przerwała trwającą ciszę.
- No co ty - odpalił Latoszek, podczas gdy kobieta położyła głowę na jego ramieniu. Przymknęli oczy.
- Czujesz? - tym razem Witek odezwał pierwszy.
- Co? - zerknęła na niego ciekawie.
- Wiatr zaczął mocniej wiać - zauważył pół żartem, za co został trącony łokciem.
- Trochę - rozjaśniła się. - Lepiej byś się zajął czym innym... Na przykład możemy się wsłuchiwać w śpiew ptaków, o - w jej głosie znów rozbrzmiewała radosna beztroska.
- A wiesz chociaż, co to za ptak? - zapytał, kiedy rozległy się kolejne ptasie trele.
- Nie. A ty wiesz? - uniosła brwi.
- No nie właśnie - przyznał i oboje wybuchnęli śmiechem.
Spoglądali to na siebie, to na jasne niebo, na którym gdzieniegdzie kłębiły się ciemne chmury, a zza nich wyłaniało się słońce.
- Słuchaj... Chyba będzie się już trzeba powoli zbierać, co? - Witek poklepał Lenę po dłoni.
- Chyba tak - powiedziała cicho.
- No. Sprawdzimy jeszcze, czy wszystko zabraliśmy, potem coś zjemy i ruszamy... - mówił, podnosząc się z ziemi. - Podobno, jak się coś gdzieś zostawi, to jeszcze się tam kiedyś wróci - wyciągnął ku niej rękę, by pomóc jej wstać.
- Tak? W takim razie może już nic nie sprawdzajmy - mrugnęła znacząco.
- Tak, tak. Kto by pomyślał, że tak ci się tutaj spodoba - podpuszczał ją.
- Phi... Wywiozłeś mnie do jakiejś dzi... puszczy - podkreśliła - no więc raczej nie miałam innego wyjścia - oznajmiła z figlarnym uśmiechem.
- No masz, a ja tak się starałem... - westchnął, kręcąc głową.
- No masz - musnęła go w policzek.
W doskonałych nastrojach wkroczyli na jedną z krętych ścieżek. Dwie godziny później byli już w drodze powrotnej.

- Nareszcie w domu - uśmiechnęła się kobieta, kiedy wieczorem weszli do swojego mieszkania.
- Tak, tak - Latoszek zamknął drzwi. - A jeszcze całkiem niedawno słyszałem, że komuś nie chce się wracać. Tak mi się wydaje przynajmniej - wniósł walizki do pokoju.
- No i dobrze słyszałeś. Ale są miejsca, do których chce się wracać - spojrzeli sobie w oczy.
Niedługo potem poszli się położyć, żeby się wyspać przed rozpoczynającym się rano wspólnym dyżurem.

http://www.youtube.com/watch?v=UosNBKVSZSE


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:10, 22 Paź 2011    Temat postu:

Pięknie Aniu. Wczorajsza ostatnia scena była utrzymana w klimacie twoich opowiadań.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vehae
gaduła.



Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:49, 22 Paź 2011    Temat postu:

Aniu, po prostu masz talent. Ale w Twoich opowiadaniach zawsze podziwiam to, że umiesz dostosować charakterystykę dialogi do charakterystyki postaci, którą znamy z serialu. A to jest bardzo trudne. Jak czytam Twoje opowiadania, to mam wrażenie, że to oglądam serial. Nawet powiedzonka udaje Ci się wychwycić. A propos powiedzonek i stałych zwrotów u naszych bohaterów - to powinno być w temacie obok, ale skoro już zaczełam, to dokończę. W odcinku jak Latoszek pokazywał Lenie dom, to powiedziało mu się "przede wszystkiem", za co Lena go skarciła i poprawiła, że mówi się "przede wszystkim". Myślałam, że to były z jego strony takie wygłupy. Ale nie! We wczorajszym odcinku powiedział tak samo. Więc Latoszek chyba na co dzień mówi "przede wszystkiem".

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gość
gaduła.



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:16, 22 Paź 2011    Temat postu:

Aniu, uroczo! Wspaniały klimacik... Dziękuje Ci za tą miła lekturę na koniec dnia Smile Liczę na dalszy ciąg Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zygus
- poziom 2.



Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 21:26, 22 Paź 2011    Temat postu:

gość napisał:
Aniu, uroczo! Wspaniały klimacik... Dziękuje Ci za tą miła lekturę na koniec dnia Smile Liczę na dalszy ciąg Smile


Podpisuję się pod tym.Smile Pięknie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:49, 31 Paź 2011    Temat postu:

Część 56

It's a new day...

Mimo wczesnej pory Lena i Witek krzątali się już po mieszkaniu, przygotowując się do wyjścia.
- Całe szczęście, że się w porę obudziliśmy - wstawił talerze do zlewu, a w międzyczasie kończył kanapkę.
- Yhm... Że też nie sprawdziłam, czy nastawiłeś ten budzik - pokręciła głową.
- Odzwyczaiłem się - skwitował pół żartem. - Pomóc ci? - spytał, bowiem żona od paru minut uparcie czegoś szukała.
- Nie wiesz czasem, gdzie mogłam położyć torebkę? - kolejny raz rozejrzała się po pokoju.
- Może zostawiłaś ją w dziczy? - spojrzał podejrzliwie.
- Nie... Ale czekaj, to dobry trop... O, jest! - znalazła zgubę za nie do końca jeszcze rozpakowanymi walizkami.
- Czyli co: wychodzimy? - stanął obok garderoby.
- Wychodzimy. Masz klucze? - weszła do przedpokoju.
- Ja? No mam, mam. Chodźmy - mówił, zamykając drzwi.

Przed szpitalem spotkali Trettera.
- Już myślałem, że postanowiliście zostać i w ogóle nie zamierzacie wracać - ten uśmiechnął się serdecznie na powitanie.
- Kiedyś trzeba - odparł Latoszek. - Cześć - podeszli bliżej.
- Nie ma tak dobrze - wtrąciła Lena.
- Niestety - dodał jej małżonek.
- Niestety... Co nowego? - rzekł Stefan.
- Chcieliśmy zapytać o to samo - zaśmiał się Witek.
Weszli razem do budynku, kontynuując pogawędkę.
- Miło się rozmawia, ale czas wrócić do pracy - Tretter zerknął na zegarek.
- No tak, zaraz zaczynamy dyżur. Pacjenci czekają - podjęła temat Lena.
- Po urlopie pełni zapału i energii, widzę - powiedział Stefan.
- Taa, nie od dzisiaj - odpalił Latoszek przekornie.
Niebawem cała trójka zajęła się swoimi obowiązkami.

- Fajnie - Lena podniosła głowę znad papierów.
- Może coś więcej? - dopytywała się Zosia, spoglądając ciekawie na przyjaciółkę.
- Dobrze - ta włożyła kartki z badaniami do teczki - było bardzo fajnie - dokończyła rozpromieniona.
- Z was coś wyciągnąć... Jak jeden tajemniczy, tak drugi - westchnęła Burska.
W tym też momencie w lekarskim zjawił się Witek.
- Słuchaj, nie wydaje ci się, że wszyscy jakoś dzisiaj ciągle na nas patrzą? - zwrócił się do Leny.
- Wydaje mi się - odrzekła wesoło kobieta.
- Może dlatego, że wam trochę po cichu zazdroszczą: opaleni, wypoczęci... - oznajmiła Zosia.
- Tak, tak, tylko w sumie nie ma czego. Grecja jak Grecja, przereklamowana - ocenił Latoszek z typową dla siebie ironią.
- A no tak, oczywiście. To już wiemy, gdzie najpierw byliście - podsumowała Burska.
- A potem siedzieliśmy w lesie - roześmiała się Lena.
- Mhm... Mam nadzieję, że uda wam się znaleźć chwilę i na dniach do nas wpadniecie - oświadczyła Zosia.
- Wpadniemy? - Lena zerknęła na męża.
- Wpadniemy? - ten odwdzięczył się takim samym pytaniem.
- Czyli wpadniecie. Nie macie innego wyjścia - parsknęła śmiechem Burska.
- Tak, tak - zgodził się Witek. - Ja już też skończyłem; jedziemy do domu? - zapytał. Lena zaś przytaknęła, uśmiechając się.

Po powrocie rozpakowali zrobione po drodze zakupy, następnie wzięli się za bagaże. Zjedli obiad, a po nim w końcu mogli usiąść wygodnie na kanapie.
- Co to jest? - Latoszek droczył się z Leną.
- No zdjęcia. Włożymy je do tego albumu, który dziś kupiliśmy - wyjaśniła z zadowoleniem.
- Teraz? - jęknął w odpowiedzi.
- Teraz, teraz. A ty ciągle narzekasz - wypomniała mu ze śmiechem.
- Pokaż - na dobre zainteresował się rozłożonymi na stole fotografiami.
- Na początek te, które nie zmieściły się w poprzednim. Tu te z Grecji, a tam leżą te z dziczy - wskazywała kolejno.
- Puszczy - poprawił ją.
- Rano sam powiedziałeś "dziczy" - poklepała go po kolanie.
- Taa, a ty powiedziałaś Zosi, że w lesie - zauważył z błyskiem w oku.
- Taa - zachichotała. - Zwał, jak zwał. Było cudownie, to najważniejsze - oboje uśmiechnęli się szeroko. - Wiesz, tak myślałam, żeby poukładać je po kolei. Tylko nie wiem, czy będziemy dokładnie pamiętać, z którego dnia pochodzą - wzięła do ręki pusty jeszcze album.
- Będziemy, będziemy. No patrz: to na przykład było robione zaraz po naszym przyjeździe. Chyba... - podrapał się po głowie.
- Właśnie: chyba. Bo tak się składa, że byliśmy tam codziennie - przypomniała radośnie. - A ty dokąd? - zdziwiła się, gdy Witek wstał bez słowa.
- Po herbatę. Pewnie długo nam z tym zejdzie - stwierdził wesołym tonem. - Zaraz wracam - obrócił się na moment w drzwiach.
- Czekam - krzyknęła za nim. - "Chociaż te dni były często podobne do siebie, każdy z nich stał się na swój sposób niepowtarzalny i wyjątkowy..." - myślała, przyglądając się kolejnym zdjęciom.

Postawił czajnik na kuchence, po czym wyjął z szafki dwa kubki. Zza ściany rozległ się dźwięk telefonu. Wiedząc, że Lena odbierze, nie szedł od razu do pokoju, lecz zaczekał, aż woda się zagotuje. "Nareszcie w domu" - przypomniał sobie wczorajsze słowa żony. Zamyślił się.

- Kto? - przesunął część fotografii i postawił przyniesione kubki na stoliku.
- Mama - odrzekła cicho. - Tak, Witek. Właśnie wszedł. Yhm, już daję.. - przekazała mężczyźnie słuchawkę.
- Dobry wieczór... synu... - usłyszał, nim zdążył cokolwiek powiedzieć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:19, 01 Lis 2011    Temat postu:

Aniu, pięknie jak zawsze. Dzięki!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agusia961504
- bywalec.



Dołączył: 29 Wrz 2011
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:32, 01 Lis 2011    Temat postu:

SUPER

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gość
gaduła.



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:28, 01 Lis 2011    Temat postu:

Cudownie Aniu! Znowu się wzruszyłam, tak jak przy każdym Twoim opowiadaniu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:07, 06 Lis 2011    Temat postu:

Część 57


Our love has changed, it's not the same.
And the only way to say it, is say it...
it's better.



- Witek? Jesteś tam? Halo... - dochodzący ze słuchawki głos przerwał trwającą dłuższą chwilę ciszę.
- Taa... - mężczyzna wziął głęboki oddech. - Jestem, jestem. Jakieś zakłócenia na linii, ale... już w porządku - rzekł, spoglądając przy tym wymownie na Lenę. Ta obserwowała całą sytuację z pewnym niepokojem, ale i uśmiechem. Ku jej zadowoleniu początkowa wymiana zdań zaczynała bowiem powoli przypominać rozmowę w pełnym tego słowa znaczeniu.
- No co? No... fajnie... - odparł krótko. - Ładna okolica i krajobrazy, pogoda też dopisała... Tak... Na spacerach głównie. Dokładnie... A w drewnianym domku w środku lasu, także cisza, spokój... - cierpliwie odpowiadał na pytania matki. Wciąż nie przywykł do myśli, że może ją interesować, co aktualnie się u niego dzieje. - A ty jak się czujesz? - odważył się w końcu zapytać. - To dobrze... - choć nawet sam przed sobą nie chciał się do tego przyznać, uspokoiły go te zapewnienia, iż nic złego się nie dzieje. - Tak, tak. No... to do zobaczenia... - zawahał się przy ostatnim słowie. - Jasne, pozdrowię. Cześć - odłożył słuchawkę i sięgnął po kubek. - Co? - wciąż czuł na sobie wzrok żony.
- Co co? - wzięła łyk herbaty.
- Posłuchaj... - zaczął miękko. - Dlaczego mi nie powiedziałaś, że z moją matką? - zmarszczył czoło.
- Bo nie pytałeś - zauważyła.
- Bo... Bo założyłem, że z twoją - przyznał, w duchu karcąc siebie za taki tok myślenia.
- Ok, a gdybym nawet ci powiedziała, to co: nie porozmawiałbyś z nią? - drążyła temat. - No widzisz - skwitowała, gdy nie padła odpowiedź. - Wiesz, dziwnie byłoby, gdybyśmy dzwonili tylko do mojej matki - stwierdziła.
- Dotychczas tak robiliśmy i jakoś nie było dziwnie - rzucił z przekąsem.
- Może więc czas to zmienić? - nie dawała za wygraną.
- Może... - oświadczył łagodnie.
Lena rozjaśniła się, po czym kiwnęła głową. Była zadowolona - nie tyle z siebie, ile z faktu, że poprawa relacji Witka z mamą nie zostanie zaprzepaszczona. Wiedziała przecież doskonale, co to "może" rzeczywiście oznacza.
- Więc chyba nic się nie stanie, jak czasem zadzwoni? Albo ty... my zadzwonimy - poprawiła się.
- Prawda - przytaknął. Wprawdzie trudno było mu się przyzwyczaić do nowego stanu rzeczy, jednak również nie chciał, by kontakt znów został zerwany. - Tak, tak - zażartował dla rozluźnienia atmosfery. - Noo... Zrobię kolację... - oznajmił, wychodząc.
Kobieta wstała i poszła za nim. Wtem usłyszała dźwięk telefonu.
- Kto tym razem?!? - zatrzymała się w progu.


Weszła do kuchni.
- Jacek - podała telefon Latoszkowi.
- Który? Nazwisko? - odpalił przekornie.
- Przestań... - odwróciła się.
- Poczekaj... - złapał ją za rękę. - Nie, nie ty. Albo tak, zaczekaj chwilę - mówił do słuchawki. Po krótkiej, aczkolwiek dla nich istotnej, wymianie spojrzeń oboje uśmiechnęli się. Nie potrafili się długo na siebie gniewać, zwłaszcza, gdy tak naprawdę nie mieli ku temu powodów.
- Jacek - przypomniała Lena. - Mejer - dodała wesoło.
- No cześć - zwrócił się więc do przyjaciela. - Poczekaj... Nie, nie... Włączę głośnomówiący - zajęli się rozmową.


Po kolacji wrócili do pokoju.
- Daj, pomogę ci, bo tego nigdy nie skończysz - Witek usiadł obok Leny, która przeglądała kolejne zdjęcia.
- Na to liczyłam - oznajmiła rozpromieniona.
- No widzisz, jak ja cię znam - wsłuchiwała się w ukochany, ciepły głos.
Śmiejąc się i wspominając, wspólnie zapełniali fotografiami karty nowego albumu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zygus
- poziom 2.



Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 22:20, 06 Lis 2011    Temat postu:

Świetnie:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gość
gaduła.



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:44, 06 Lis 2011    Temat postu:

Ślicznie Aniu! Każde Twoje opowiadanie "wzbudza u mnie apetyt" na więcej Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:45, 27 Lis 2011    Temat postu:

Część 58

Każdy dzień ma wtedy sens,
gdy blisko ciebie ktoś już zawsze jest...



Ostatnie dni lipca upływały Latoszkom głównie na wspólnych dyżurach. Jedynie kilka razy mieli je osobno - tak też było właśnie dziś.
- Gdzie zgubiłaś męża? - Pawica zaczepił Lenę na korytarzu.
- A zgubiłam? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. - Ma dzisiaj wolne. No, ale to chyba sam wiesz - dodała wesoło.
- Wiem, chyba - odparł.
- A co: chciałeś mnie na kawę zaprosić? - zaśmiała się, gdy przechodzili obok bufetu.
- A co, a nie. Liczyłem na twoje zaproszenie. W ogóle myślałem, że mnie zaprosicie, poopowiadacie, co tam, a tu nic. - rozłożył ręce w akcie bezradności.
- Czyli wpraszasz się do nas; dobrze rozumiem, tak? - spytała.
- Tak to wygląda?! O nie... - skwitował, na co kobieta ze śmiechem pokręciła głową.
Żartobliwą wymianę zdań przerwało przyjście pielęgniarki, która oznajmiła, że pacjent Adama zaczął gorączkować. Lekarz poszedł więc za nią. Lena natomiast została wezwana na izbę przyjęć, gdzie miała mieć konsultację.

Kiedy wychodziła z pomieszczenia, rozdzwoniła się jej komórka. Uśmiechnęła się, spoglądając na wyświetlacz.
- Cześć, kochanie. - odebrała. - Dobrze wszystko. A co u ciebie? - mówiła.
- Też w porządku. Jeszcze z dwie godziny, myślę, nie więcej - odrzekł Witek.
- Miałeś wrócić dopiero jutro - zauważyła radośnie. Ucieszyła ją bowiem ta wiadomość.
- No masz. Człowiek się tu stara, żeby jak najszybciej być w domu, a co słyszy? Miałeś wrócić dopiero jutro - przedrzeźniał żonę.
- Sam mi powiedziałeś, że ojciec Mateusz potrzebuje twojej pomocy i może to trochę potrwać - przypomniała.
- No i potrwa, muszę jeszcze tu przyjechać w przyszłym tygodniu - opowiadał.
- Yhm, no dobra. Słuchaj... - zaczęła.
- Ja cię cały czas słucham przecież - wtrącił niby żartem.
- No ja myślę - zachichotała. - Przez ciebie zapomniałam, co ci chciałam powiedzieć - stwierdziła po chwili.
- Taa, przeze mnie - powątpiewał.
- Aaa, już pamiętam. Niedługo będziemy mieli gościa, wiesz? - oświadczyła rozpromieniona.
- A zapraszaliśmy kogoś? - zapytał z przekorą.
- Nie, sam się zaprosił. Pawica - poinformowała.
- Aaa, ten - odpalił wesołym tonem.
- Nie, tamten - roześmiała się.
- Taa... Słuchaj, muszę kończyć i wracać do pacjentów - rzekł.
- Ja też... - kierowała się powoli w stronę lekarskiego.
- No co ty. Dobra, zadzwonię, jak będę wyjeżdżał. Uważaj na siebie - powiedział łagodnie.
- Ok, ty też. No, pa. - schowała telefon do kieszeni kitla. Nie dało się ukryć, iż zakończona przed momentem rozmowa wprowadziła ją w jeszcze lepszy nastrój. Czuła się pewniej, wiedząc, gdzie jest, że jest. Zrobiła sobie kawę, po czym usiadła przy biurku i skupiła się na przyniesionych przez pielęgniarkę wynikach badań.

Dyżur mijał jej szybko i spokojnie.
- Cześć. - wychodząc z sali jednego z pacjentów, spotkała Monikę.
- Cześć. Co tam? - przywitały się serdecznie.
- Zależy, o co pytasz. - Lena mrugnęła znacząco.
- Najpierw o życie prywatne. - spojrzały na siebie.
- To wszystko bardzo dobrze. - uśmiechnęła się szeroko. - No... Jeszcze trochę i do domu. - zmieniła temat.
- A tam romantyczna kolacja przygotowana przez męża... - drążyła pani Jędras z błyskiem w oku.
- Nie, nie. Jedzie... - przyjaciółka zerknęła na zegarek. - Znaczy Latoszek, nie kolacja. A ty? - uniosła brwi.
- Ja dziś mogę liczyć jedynie na uroczą kolację w bufecie - westchnęła Monika.
Lena przytaknęła.
- Jeśli zaś pytasz o pracę, to też w porządku właściwie. Zmieniłam leki panu Nowakowi... - opisała krótko stan pacjenta.
Kontynuując rozmowę, weszły do pokoju lekarskiego.
- Cześć - Monika zwróciła się do siedzącego tam Pawicy.
- Cześć. Kawy? - zaproponował obu koleżankom.
- Ja poproszę. - pani Jędras poszła się przebrać.
- Nie, dzięki - Lena parsknęła śmiechem. - A i czuj się do nas zaproszony, oczywiście - dopowiedziała po chwili.
- Przecież ja żartowałem tylko - tłumaczył się Adam.
- A ja nie - podsumowała, przygotowując się do wyjścia.

Po kwadransie była już przed szpitalem. Kolejny raz sprawdziła komórkę. Nie potrzebowała teraz romantycznej kolacji. Chciała tylko, żeby Witek już wrócił; żeby był w domu albo znów zrobił jej niespodziankę i przyjechał po nią bez wcześniejszej zapowiedzi. Rozejrzała się wkoło.
- Na kogo to panienka czeka? - usłyszała nagle za swoimi plecami.
- Niemożliwe. - odwróciła się, uśmiechając się przy tym promiennie.
- Taa i pewnie dlatego rano przyjechałaś taksówką - Latoszek droczył się z nią.
- Skąd wiesz? Wychodziłeś wcześniej niż ja - mówiła, nie kryjąc radości.
- Tak, tak. A tak nawiasem, to trafiłem? Tak strzelałem - śmiał się. - Chodź, jedziemy. Zaparkowałem kawałek dalej. - objął kobietę ramieniem. Ona przytuliła się do niego mocno.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kasia:)
- bywalec.



Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 337
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:54, 27 Lis 2011    Temat postu:

Naprawde miło się czyta Twoje opowiadania pomimo że nie jestem fanką Latoszków Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:12, 27 Lis 2011    Temat postu:

Pięknie u ciebie się dzieje. I jak widać szczęście nie musi być nudne. Cudowne!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 109, 110, 111 ... 129, 130, 131  Następny
Strona 110 z 131

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin