|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
tusia2222
Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wałbrzych
|
Wysłany: Śro 17:21, 31 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
Aleks napisał: |
Tak szczerze,to ty kończyłaś moze polonistykę albo coś takiego? |
Tak szczerze? Teraz jestem w 2 kl. liceum
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
tusia2222
Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wałbrzych
|
Wysłany: Pon 16:05, 05 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
CZ X
Minęło kilka dni. Lena i Witek powoli zaczynali oswajać się z nową sytuacją. Wspólnie doszli do wniosku, że Starska jednak urodzi dziecko. Oczywiście, wiadomo, że oboje mieli spore obawy, ale przecież nie mogli postąpić inaczej. Nie mogli i… i nie chcieli. Za bardzo kochali tego malucha.
Ten dzień był jednym z cieplejszych w ostatnim czasie. Młodzi jak zwykle wstali i ubrali się. Mimo, że uśmiechali się do siebie, w ich zachowaniu można było odczuć niepewność. Na dziś mieli umówione spotkanie z panią profesor. Lena była bardzo zdenerwowana. Z resztą Witek również, ale nie dawał tego po sobie poznać, ponieważ wiedział, że to źle wpłynęłoby na jego ukochaną, a tego przecież nie chciał. Każdym swoim gestem, każdym słowem przypominał jej o swoim wsparciu. Przypominał, że przy niej jest. Na zawsze. Co by się nie działo.
Na zegarku wybiła godzina 9:30. Latoszek podszedł do ukochanej, położył dłonie na jej biodrach i powiedział:
- Musimy już jechać.
- Wiem. – powiedziała cicho Lena.
- Źle się czujesz?- zapytał z czułością w głosie, widząc jej niepewną minę.
- Nie, nie. Wszystko jest w porządku.
- No to skąd ten grymas na twarzy?
- Po prostu…. To będzie trudna rozmowa i trochę się boję. Nic więcej.
- Lena.. Przecież rozmawialiśmy już o tym, prawda?
- Wiem. Podjęliśmy słuszną decyzję.- powiedziała i w końcu uśmiechnęła się.
- No..-odparł z ulgą Latoszek- I tak ma być.
- Tak jest- zawołała i mimo wolnie Lena roześmiała się.
Niecałą godzinę później Lena i Witek siedzieli przed panią profesor. W gabinecie panowała grobowa cisza. Starsza kobieta wpatrywała się w nich z ogromnym zdziwieniem. W końcu zapytała:
- Czy jesteście państwo pewni tej decyzji?
- Tak- odpowiedzieli wspólnie.
Pani profesor z niedowierzaniem kiwała głową.
- Myślałam, że dosyć szczegółowo wytłumaczyłam państwu, jakie zagrożenie ciąży na pani Lenie. Poza tym państwo są lekarzami.
Młodzi siedzieli cicho i wsłuchiwali się w kazanie pani profesor. Momentami czuli się jak małe dzieci, które są karcone przez swoich rodziców. Zarówno Lena jak i Witek wiedzieli, że to kiepskie porównanie, szczególnie w tak nieciekawym położeniu, w jakim się znaleźli, ale nic nie mogli na to poradzić.
- Panie Witku…- kontynuowała pani profesor- Ja wiem, że kobiety w takiej sytuacji nie kierują się, proszę wybaczyć- zwróciła się do Starskiej- rozsądkiem tylko instynktem macierzyńskim, no ale po panu to bym się spodziewała większej odpowiedzialności, naprawdę.
- Pani wybaczy. My naprawdę rozumiemy, co pani do nas mówi.- Witek był wyraźnie zdenerwowany uwagami kobiety.- Wiemy również jakie mogą być tego skutki, ale to nie zmieni naszej decyzji, rozumie pani? Może pani uważać nas za nieodpowiedzialną parę szczeniaków, ale nic to nie da.
- Witek, uspokój się.- zwróciła mu uwagę Lena.
- Przepraszam.- powiedział Witek, wstał i wyszedł z gabinetu lekarskiego. Mężczyzna cały się trząsł. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że to będzie takie trudne.
- Pani profesor, ja przepraszam za niego- powiedziała zawstydzona Lena.
- Nie ma za co.
- Ja nie wiem, co w niego wstąpiło. Witek tak się nie zachowuje, tylko… To dla niego to znaczy dla nas bardzo trudna sytuacja i…
- Pani Leno, pani nie musi mi niczego tłumaczyć. Ja to doskonale rozumiem. Widzi pani…. Moja siostra była w podobnej sytuacji co pani..
- Naprawdę? – zapytała zaskoczona Starska.
- Tak.- odparła ze smutkiem w głosie.- Też była po operacji. Wszystko było dobrze do czasu, kiedy zaszła w ciążę. Wspólnie z mężem podjęli decyzję, że najpierw urodzi dziecko, a leczeniem zajmie się później.
- No i co? Jak to się skończyło?
- Siostra zmarła kilka miesięcy później.
- To straszne.- powiedziała Lena a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Zmarła zaraz po porodzie. A małą Marysią opiekuje się tata.
- Jak to? To dziecko przeżyło?
- Tak. Mała urodziła się jako wcześniak, ale była cała i zdrowa. Niestety, jej mama nie miała tyle szczęścia, ponieważ nastąpił nawrót choroby. Pani Leno…- powiedziała kobieta, widząc przerażenie na twarzy pacjentki- nie powiedziałam pani tego, żeby panią nastraszyć. Wiele kobiet, które siedziały na pani miejscu, rodziły zdrowe dzieci, ale chcę, żeby pani wiedziała, że nie zawsze musi tak być. Ja osobiście nie popieram pani decyzji, ale nic nie mogę na to poradzić.
- Mimo wszystko, dziękuję, że mi pani to powiedziała.
- No dobrze… - powiedziała po chwili pani profesor.- Wie pani, że nie będzie pani mogła przyjmować teraz hormonów. Teraz pani sytuacja trochę się zmieni, ale zaraz to wszystko na spokojnie pani wytłumaczę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Aleks
Dołączył: 25 Mar 2011
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon 17:08, 05 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
No nie...Przerwać w takim momencie?
Ale mimo wszystko,bardzo Ci dziękuję,że dodałaś ten rozdział.Moglam chociaż na chwilę oderwać się od nauki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ania
- poziom 5.
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:35, 12 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Część 52
[link widoczny dla zalogowanych]
Przez otwarte na oścież okno do hotelowego pokoju wpadało ciepłe śródziemnomorskie powietrze. Lena budziła się z uśmiechem na ustach. Nie otwierając oczu, pogładziła poduszkę. Ku jej zdziwieniu miejsce obok okazało się być puste.
- Witek? - rozejrzała się po pomieszczeniu.
Odpowiedziała jej cisza.
- Witek - dobiegło z tarasu. - Podziwiałem okolicę - Latoszek pojawił się w drzwiach.
- I? - kobieta rozjaśniła się.
- Może być - wzruszył ramionami.
- Hmm, może... Nie jest tu ohydnie, co za nowość - zauważyła wesoło.
- Tak, tak - wszedł do środka. - Jak się spało? - spytał znienacka.
- Dobrze - odparła krótko.
- Dobrze... to dobrze - stwierdził z błyskiem w oku. - A ja tu czekam ze śniadaniem - podszedł do stolika. Dopiero teraz zwróciła uwagę na to, co na nim stało.
- Niemożliwe - zachichotała. Gdy mąż wraz z tacą zbliżał się do łóżka, przesunęła kołdrę, by zrobić więcej miejsca. Mężczyzna usiadł, wciąż ją obserwując.
- Dziękuję - była jednocześnie szczęśliwa i mile zaskoczona.
- Kelner je przyniósł - przyznał Witek z rozbrajającą szczerością.
- No i co z tego? - oboje uśmiechnęli się. - Nie miałabym nic przeciwko, gdybyś serwował mi takie w domu - oznajmiła, kiedy zaczęli już jeść.
- I co jeszcze?! - rzekł przekornie.
- I jeszcze, żebyś znowu kiedyś zrobił sałatkę grecką. Znajdziemy prawdziwą fetę - kontynuowała radosnym tonem.
- Skończyłaś? - wtrącił Latoszek.
- Nie - dopiła sok i odłożyła szklankę na bok. - I jeszcze... - po tych słowach pocałowała go namiętnie. - Czyli mogę liczyć na takie śniadania codziennie? - parsknęła śmiechem.
- Już prędzej na tę sałatkę - oświadczył pół żartem. - Za to teraz możesz liczyć na spacer. Zabieram cię gdzieś - powiedział łagodnie.
- Gdzie? - spojrzała na niego ciekawie.
- Gdzieś. Chyba się nie boisz? - podpuszczał ją.
- Nie. Jasne, że nie - odrzekła rozpromieniona.
- No myślę - roześmiał się. - Skończyłaś? - zapytał. - Chodzi mi o śniadanie oczywiście - dodał wyjaśniająco, widząc jej minę. - Czyli możemy iść, co? - zadał kolejne pytanie, po tym, jak żona skinęła twierdząco głową.
- Daj mi 5 minut - poprosiła, wstając. - Co ty robisz? - zerknęła na Witka.
- Kładę się. Twoje 5 minut nigdy nie trwa 5 minut - żartował.
- Ha, ha, ha - musnęła go w policzek, po czym podeszła do szafy. Szybko przejrzała ubrania, które wczoraj wyjęła z walizki. Po krótkim zastanowieniu zdecydowała się na zwiewną niebieską sukienkę.
Latoszek zaprowadził Lenę na plażę położoną w ustronnym miejscu.
- Jak tu ładnie - uśmiechnęła się, gdy usiedli na niewielkim wzniesieniu. - Skąd o niej wiesz? - rozglądała się wkoło.
- Od kelnera - odparł.
- Muszę mu podziękować - skwitowała ze śmiechem.
- Już to zrobiłem - przykrył ręką dłoń kobiety.
- Nie zaszkodzi jeszcze raz - droczyła się z nim.
- Nie, nie. Nie trzeba - mrugnął znacząco. - Tak nawiasem, to chyba dobrze, że nie od kelnerki - rzucił zaczepnie. Małżonka w odpowiedzi szturchnęła go w ramię, na którym po chwili oparła głowę. Oboje spoglądali przed siebie.
- Słuchaj... - Witek pierwszy przerwał trwającą ciszę. - Właśnie sobie przypomniałem, że o czymś zapomnieliśmy... - mówił, gładząc ją po włosach.
- O czym? - zmarszczyła czoło.
- Nie sprawdziliśmy, czy telewizor w pokoju działa... - wymienili porozumiewawcze spojrzenia i wybuchnęli śmiechem.
- Jeszcze nic straconego - w jej oczach błyszczały figlarne ogniki.
- To co robimy z dalszą częścią tak pięknie rozpoczętego dnia? - otrzepał piasek z dłoni.
- Nie wiem, możemy tu siedzieć dalej - założyła sobie jego okulary przeciwsłoneczne. - Może być? - wstała; mężczyzna również.
- Może - ocenił wesoło, zmierzywszy ją najpierw wzrokiem. - Czyli co: ja mam teraz założyć twoje? - objął ją w pasie i przyciągnął do siebie.
- No - potwierdziła, nie kryjąc radości. - To co robimy z dalszą częścią tak pięknie rozpoczętego dnia? - tym razem to ona zadała to pytanie.
- Nie wiem, nie wiem. Tylko nie idźmy dzisiaj niczego zwiedzać - zastrzegł.
- Niby dlaczego? - zdjęła okulary.
- Bo znowu mi powiesz, że te ruiny wszystkich przetrwały, a mnie nie - wyjaśnił z udawanym smutkiem.
- Nie powiem - zapewniła, uśmiechając się szeroko.
- Uff - zaśmiał się. Wziął ją za rękę i podeszli bliżej brzegu.
- A i już będę czekał ze wstawaniem z łóżka, aż się obudzisz, żebyś się znowu nie przestraszyła - ścisnął mocniej jej dłoń.
- Wcale się nie bałam - zaprotestowała. - Po prostu zastanawiałam się, gdzie jesteś, bo zawsze śpisz dłużej niż ja - tłumaczyła.
- Czasami - sprostował z nutką ironii w głosie.
- Często - zrobiła parę kroków do przodu. - I wcale się nie bałam - śmiejąc się, zaczęła chlapać mężczyznę wodą. - No co? Stałeś tuż obok - przybrała niewinną minę.
- Tuż, tuż. Jak nie tusz, to woda. Co ja z tobą mam? - pokręcił głową.
Lena zaś rozłożyła bezradnie ręce.
- Po pierwsze primo: prawie nic nie widać, a po drugie primo: zaraz wyschnie - mówiła.
- Sama jesteś primo - odpalił niby żartem.
Kobieta uśmiechnęła się do swoich myśli.
- Wiesz, jakby ładnie na tej jasnobrązowej koszulce wyglądały kropki z winogron, które jedliśmy wczoraj - z trudem tłumiła śmiech.
- To już wolę te krople wody - przyznał wesoło.
- Ja też - powiedziała. Nie minęła chwila, a już te krople trafiły na jej sukienkę.
- Sama chciałaś - roześmiał się Witek, na wszelki wypadek powoli się oddalając.
Kobieta jednak podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję. Ich twarze wyrażały bezgraniczne szczęście oraz radość wynikającą z przebywania ze sobą. W takiej też atmosferze upływały im kolejne dni, a każda z wspólnie spędzanych chwil stawała się pięknym wspomnieniem, ich wspomnieniem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
zygus
- poziom 2.
Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pon 21:02, 12 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Aż można się rozmarzyć... pięknie:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:36, 12 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
No, ja też się rozmarzyłam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Aleks
Dołączył: 25 Mar 2011
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto 14:03, 13 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Żeby coś takiego było w serialu to...
...byłoby fajnie
Ps. Tusiu,czekam również na twoje opowiadanie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ania
- poziom 5.
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:50, 15 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Część 53
Tylko ty i ja - najmniejsze państwo świata.
Poza nami nic dzisiaj się nie liczy.
Tylko ty i ja - najmniejsze państwo świata.
Obok biegnie czas, lecz nas to nie dotyczy...
Latoszek zdążył już kilka razy policzyć drewniane bale, z których zbudowany był domek. Kolejny też raz spoglądał na śpiącą spokojnie żonę.
- Lena... - nachylił się ku niej.
- Yhm - szepnęła.
- Miałem cię obudzić, gdybym to ja wstał wcześniej - przypomniał.
- Yhm - wsłuchiwała się w ukochany głos. - Yhm - powtórzyła.
- Co yhm? - zapytał wesoło.
- Odpowiadam ci - otworzyła oczy.
- Ale ja teraz nic nie powiedziałem - zauważył.
- Yhm - zachichotała.
- Yhm. Zjesz coś? - podniósł się z łóżka.
- Może później - oparła się na ręce. Wpatrywała się w niego, kiedy przygotowywał kawę. Wkrótce przyniósł dwa kubki.
- Trzymaj - podał jej jeden z nich, a sam usiadł obok.
- Dziękuję - uśmiechnęła się. - I pomyśleć, że jeszcze wczoraj byliśmy w Grecji - wzięła łyk kawy.
- Yhm - spojrzeli na siebie i roześmiali się.
Zaraz po śniadaniu wybrali się na spacer po okolicy.
- Skąd wiedziałeś, że będzie tu tak ładnie? - Lena zachwycała się malowniczymi widokami.
- Nie wiedziałem - przyznał Witek z odrobiną ironii.
- A co, gdyby nie było tu tak ładnie? - spytała przekornie.
- Wtedy musiałbym wysłuchiwać twojego narzekania - odpalił. - Chociaż nie... - zaczął miękko, widząc jej groźną minę. - Właściwie teraz też mogłabyś narzekać, że na przykład nie zostaliśmy dłużej w Grecji - dokończył.
- Wiesz, właściwie bez różnicy, czy tam, czy tutaj, czy w jakimś całkiem innym państwie... - zatrzymała się. - A i jeszcze jedno: ja nigdy nie narzekam - dodała rozpromieniona.
- Tak, tak - skwitował swoim zwyczajem, co kobieta przyjęła z szerokim uśmiechem. - Chyba nie będziemy tak stali, nie? - wziął ją za rękę i podążyli dalej.
Dotarli na łąkę, na środku której rozłożyli sobie koc. Podczas leżenia na nim obserwowali chmury. Śmiejąc się oraz przekrzykując, zastanawiali się, do czego każda z nich jest podobna.
- Nie pomyślałabym, że może to sprawić tyle radości - stwierdziła Lena. - Robiłeś to kiedyś? - zapytała znienacka.
Mężczyzna uśmiechnął się łobuzersko.
- Latoszek! - skarciła go wzrokiem.
- Co? - udał, że nie wie, o co jej chodzi. - Zdarzało się - przybrał bardziej poważny wyraz twarzy. - Rozumiem, że w Toruniu nie było chmur? - rzucił z przekorą.
- Były, były - zaśmiała się. - Tylko mama nie pozwalała mi siadać na parapecie - wspominała.
- Ja tam na parapecie czasami siedziałem, ale wolałem na trawie. Właściwie to patrzyłem w chmury, kiedy miałem wszystkiego dość - opowiadał.
- Pomagało? - przyglądała mu się z uwagą.
- Zdarzało się - odparł krótko.
- Ja w takich momentach wybywałam na długie spacery. Na przykład do tych miejsc, które ci pokazywałam - powiedziała.
- No to też mogłaś sobie w chmury popatrzeć - zażartował.
- Tak, mogłam położyć się na chodniku albo lepiej: na środku ulicy. Że też o tym nie pomyślałam - pokręciła głową.
- Dlatego masz mnie. Skwer jakiś mogłaś sobie znaleźć - mówił.
- Dziękuję za radę - odrzekła wesołym tonem.
- Na mnie zawsze możesz liczyć, polecam się na przyszłość - oświadczył.
- Ach, ta twoja skromność - spojrzała w jego ciemne oczy i wiedziała, że nie kłamie; że to niby żartobliwe zapewnienie jest w istocie prawdziwe.
- No to co w takim razie robiłaś na tych długich spacerach? - przerwał powstałą ciszę.
- Spacerowałam - parsknęła śmiechem.
- Nigdy bym na to nie wpadł - droczył się z nią. - Co ty tam tyle grzebiesz w tej trawie? - spytał zaczepnie.
- Sprawdzam, czy nie ma tu gdzieś czterolistnej koniczyny - wyjaśniła.
- Szukasz szczęścia? - zadał kolejne pytanie.
- Już znalazłam - oznajmiła radośnie.
- Koniczynę - dokończył za nią.
- Mhm - uniosła do góry zerwaną przed momentem roślinkę.
- Patrz, ile tam ich jest - wskazał jej miejsce, w którym rosło obok siebie kilka czterolistnych koniczyn.
- No - ucieszyła się. - A co, gdyby była burza? - zerknęła na niebo.
- Trzeba byłoby się przed nią schronić, ale na razie chyba nic jej nie zapowiada - odpowiedział.
- Podobno po burzy zawsze wychodzi słońce... - zamyśliła się.
- Tak, tak - potwierdził.
- Wiesz, w dzieciństwie bałam się burzy. Zawsze wtedy okrywałam się kołdrą najmocniej, jak tylko się dało - oparła się o jego ramię.
- Kołdrą? Lepiej schować się pod łóżkiem - zasugerował.
- Nie, pod łóżkiem było jeszcze ciemniej i straszniej - cofnęła się pamięcią wstecz. - Czekaj, czekaj. Czyżbyś podczas burzy chował się pod łóżkiem? - uniosła brwi.
- Nie, nie - zaprzeczył. - Nie podczas burzy, tylko, kiedy bawiliśmy się w chowanego - dodał wyjaśniająco.
- Nie lubiłam tej zabawy. Zawsze mnie pierwszą znaleźli - westchnęła.
- Trzeba się dobrze ukryć - rzekł pół żartem.
- Ejj... - trąciła go łokciem.
- Ejj... - uspokojająco dotknął jej dłoni, spoglądając jej również w oczy. - Patrz: teraz obłoki bawią się w chowanego i pochowały się przed słońcem - zwrócił jej uwagę na coraz bardziej bezchmurne niebo.
- Yhm - ożywiła się. - Ale jeszcze parę zostało. O, ta ciekawa. Co ci przypomina? - zaczęli się znów przekomarzać. Dalej dzielili się też wspomnieniami.
Na drogę powrotną wybrali dłuższą, okrężną trasę. Tematów do rozmów im nie brakowało. W pewnym momencie Latoszek zniknął w jednej z bocznych ścieżek.
- Witek... - Lena rozejrzała się niepewnie. Nagle poczuła jego oddech na swoim ramieniu.
- Jestem - usłyszała, a kiedy się odwróciła, ujrzała męża trzymającego bukiet zebranych właśnie kwiatów. Bez słowa wtuliła się w mężczyznę. Oboje się uśmiechali.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
as_kolorowa
Gość
|
Wysłany: Czw 19:23, 15 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
nie widzę mojego postu, więc spróbuję go przesłać jeszcze raz. Około 40 lat temu dowiedziałem się, że w Szwecji nakręcono film pod tytułem "Księżniczka". Bohaterka zachorowała na raka. Następnie zaszła w ciążę, urodziła zdrowe dziecko. Jej organizm był zdeterminowany, aby urodzić i to zahamowało rozwój choroby nowotworowej . Na faktach. Napisałem to dlatego, bo pojawiają się tu i ówdzie teksty, aby "uśmiercić" dr Lenę. Oczywiście każdy film powinien zawierać szczyptę emocji i aby do końca widz nie wiedział, co stanie się z bohaterami filmu. Ndinz ma przewagę nad innymi serialami, w których bohaterki też są w ciąży, że Lena jest chora. Ten dreszczyk emocji w Ndinz jest większy. Pożyjemy, zobaczymy. Film ("Księżniczka") był nakręcony 50 lat temu, od tego czasu nauka, medycyna poszła do przodu i chyba takich przypadków obecnie mamy dużo. A propos. W Otwocku są prowadzone badania prostaty pod kątem raka. Może warto się zbadać.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
gość
gaduła.
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:06, 15 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Aniu, jak zwykle swoim opowiadaniem sprawiłaś mi ogromną radość- dziękuję! Pięknie....
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez gość dnia Czw 23:07, 15 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
kasia:)
- bywalec.
Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 337
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:53, 22 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
Nie miałam czasu wczesniej, to teraz dopiero przeczytałam, Bardzo mi sie podobała ta część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
agusia961504
- bywalec.
Dołączył: 29 Wrz 2011
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:26, 29 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
kiedy będzie nastepne opowiadanie??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ania
- poziom 5.
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:20, 06 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Część 54
Więc spleć palce z moimi palcami i chodź: prowadź i daj się prowadzić
tam, gdzie czeka nas dobry czas spełnienia...
Drewniany domek pośród drzew, w otoczeniu zieleni, pod błękitnym niebem i świecącym na nim słońcem - w takich okolicznościach przyrody Lena i Witek spędzali drugi tydzień swojej podróży poślubnej. Kolejne dni upływały im pod znakiem radosnej beztroski. Najczęściej spędzali czas na długich spacerach, podczas których poznawali nie tylko okolicę, ale i jeszcze lepiej siebie nawzajem. Pod żartobliwymi wymianami zdań, towarzyszącymi wędrówkom, kryły się bowiem nierzadko całkiem poważne tematy. Codziennie wyruszali w inne miejsce.
- Gdzie ty mnie prowadzisz? - spytała Lena wesołym tonem, kiedy wchodzili coraz głębiej w las.
- Właśnie nie wiem - roześmiał się Latoszek, za co został przez żonę zmierzony karcącym wzrokiem. - Tylko mi tu nie narzekaj - zastrzegł.
- Nie mam zamiaru. Poza tym ja nigdy nie narzekam, zapomniałeś? - w oczach kobiety pojawił się figlarny błysk. - Ale w tej dziczy, przepraszam: puszczy, jest nawet całkiem fajnie. A w ogóle... - nie dokończyła, ponieważ Witek położył jej palec na ustach.
- Cicho - szepnął.
- Sam bądź cicho - obruszyła się.
- Czekaj chwilę - ścisnął ją mocniej za rękę.
Dopiero po chwili zwróciła uwagę na ciche łkanie dobiegające zza drzew. Małżonkowie wymienili porozumiewawcze spojrzenia, po czym ruszyli w jego kierunku. Mężczyzna przytrzymał dolne gałęzie, by Lena mogła tam przejść bez większych problemów. Wkrótce ich oczom ukazał się się siedzący na trawie chłopiec. Oboje szybko do niego podbiegli.
- Wszystko dobrze? Co się stało? - uklęknęli obok. Na żadne z tych pytań nie otrzymali jednak odpowiedzi. Prócz paru zadrapań i cieniutkiej strużki krwi na kolanie nie zauważyli niczego niepokojącego. Postanowili więc spróbować zacząć inaczej.
- A jak masz na imię? - zapytali niemal jednocześnie.
- To... Tomek - wydusił z siebie w końcu malec.
- A gdzie twoi rodzice? Mama? Tata? - drążyła kobieta.
- Ja nie mam mamy! - chłopczyk znów uniósł się płaczem.
- A... - próbowali się dowiedzieć czegoś więcej.
- Boli cię coś? - Lena nieśmiało pogłaskała go po głowie.
- No, no, noga. Przewróciłem się. Boli. Złamana? - w głosie chłopca stale słychać było strach. Mimo to w końcu pozwolił się dokładnie obejrzeć.
- Nie, wszystko dobrze - zapewniła ciepło.
- Spokojnie, jeszcze będziesz mógł grać w piłkę - dodał Latoszek, a na twarzy Tomka pojawił się delikatny uśmiech.
- Gram z tatą - rozweselił się nieco. - Tata nauczył mnie strzelać na bramkę. I na główkę też umiem... - kontynuował, widząc zainteresowanie rysujące się na twarzy mężczyzny. - A pan umie grać w piłkę? - zwrócił się do niego.
- Umiem, trochę - odparł Witek.
- Mogę pana nauczyć - powiedział chłopczyk.
- Tomek! Tomek! - usłyszeli z oddali.
- To mój tata! - ucieszył się mały i pospiesznie wstał z ziemi. Gdy zza krzaków wyłonił się wysoki blondyn, rzucił mu się na szyję. Lena i Latoszek podeszli bliżej.
Po krótkiej rozmowie okazało się, że chłopiec wraz z ojcem są na wakacjach i zatrzymali się niedaleko. Mężczyzna podziękował lekarzom za pomoc, następnie każde ruszyło w swoją stronę.
- Mogłaś mu jeszcze wyjaśnić, jak ma plaster przykleić - rzekł Witek z ironią, kiedy zniknęli za zakrętem.
- Nie zaprzeczysz przecież, że zachował się kompletnie nieodpowiedzialnie. Jak mógł zgubić pięciolatka?! - irytowała się kobieta.
- Posłuchaj, wystarczyła chwila nieuwagi. Przecież mówił, że dosłownie na chwilę stracił go z oczu. Zresztą facet i tak sobie dobrze radzi: musi godzić pracę z wychowywaniem dziecka - zauważył ze spokojem.
- Może masz rację, ale mógł jednak bardziej uważać. W końcu to jeszcze dziecko - spuściła nieco z tonu.
- Fajny ten mały, nie? - zmienił temat.
- Yhm - przytaknęła. - A pan umie grać w piłkę? - nachyliła się ku mężowi i pocałowała go lekko.
- Taa, taa. Grałem kiedyś w szkole, serio - zaśmiał się.- No, dosyć tego dobrego - oznajmił. - Chodź - wyciągnął rękę ku Lenie. - Teraz ty prowadzisz - dodał wesoło. Oboje uśmiechnęli się i podążyli przed siebie, ku przyszłości...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:44, 06 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
Dopiero dzisiaj zauważyłam poprzedni odcinek. jakimś cudem go przeoczyłam. Ale za to miałam dziś cudowną ucztę. Dzięki Aniu! Czyta się jednym tchem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
agusia961504
- bywalec.
Dołączył: 29 Wrz 2011
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 14:07, 06 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
już myślłam że się nie doczekam super to było
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|