|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:50, 23 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Pogratulować kultury osobistej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
gość
gaduła.
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:59, 23 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Anna Z napisał: | Pogratulować kultury osobistej. |
Aniu, dołączam się do tych gratulacji... Kultura osobista faktycznie na wysokim poziomie...
Aneczko, Twoje opowiadanie jak zwykle pierwsza klasa!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
zygus
- poziom 2.
Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Sob 22:13, 23 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Aniu, ekstra:) A do "50" coraz bliżej:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aleks
Dołączył: 25 Mar 2011
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie 19:09, 24 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Aniu,pięknie jak zwykle.
Czekam na dalsze części.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tusia2222
Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wałbrzych
|
Wysłany: Pon 15:15, 25 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
CZ. IV
Chwilę później stali przed gabinetem. Witek już miał zapukać do drzwi, gdy Lena złapała go za rękę i powiedziała:
- Wiesz co...
- Hmmm?
- Chyba wolałabym sama tam wejść.- powiedziała niepewnie.
- Ale dlaczego?- zapytał zdziwiony
Lena wzruszyła ramionami.
- Po prostu czułabym się pewniej.
- Lena...- zaczął, ale ta mu od razu mu przerwała.
- Witek, proszę. Tak będzie lepiej.
- No dobrze.- powiedział lekko zszokowany lekarz i pocałował ukochaną w policzek.- Na pewno wszystko w porządku?
- Na pewno.
- Jakby co, to krzycz. Będę tu na ciebie czekał.
Lena pokiwała głową, zapukała i niepewnie weszła do gabinetu, a Latoszek głęboko westchnął i usiadł na wolnych krzesełku, czekając w napięciu na powrót dziewczyny.
- O, Lena, jesteś już. Czekałam na ciebie.- powiedziała Hana, wstała z krzesła i podała jej rękę. Starska niepewnie uśmiechnęła się i odwzajemniła uścisk.- Proszę siadaj. Mów o co chodzi. Przez telefon byłaś bardzo tajemnicza. Zrobiłaś ten test?
- Yy... tak, zrobiłam. Wyszedł pozytywnie.
Hana szeroko uśmiechnęła się i pokiwała głową.
- No to super. Połóż się, zaraz cię przebadamy. - powiedziała i uważnie popatrzyła na swoją pacjentkę. Lena jednak nie wykonała ani jednego ruchu.
- Lena? Wszystko w porządku?
- Tak, tak, tylko... Powinnaś o czymś wiedzieć.
Hana podeszła do Starskiej i przyklęknęła przy niej.
- Tak?
- Ja... Jestem po mastektomii.- powiedziała Lena i otarła łzę z policzka.
W gabinecie przez chwilę panowała cisza, lecz zaraz Hana zapytała:
- Kiedy?
- Prawie rok temu. Przez 6 miesięcy przyjmowałam chemię, niedawno do mojej terapii dołączono kolejny hormon.
- Rozumiem. Lena, wiesz, że...- Hana zaczęła mówić, lecz nagle ktoś zapukał do drzwi i ich oczom ukazał się nie kto inny tylko Witek.
- Witek?- zapytała zdziwiona Starska. - Co ty tu robisz?
- Musiałem przyjść. Przepraszam pani doktor, ale...
- Jaka pani doktor? Hana jestem, a pan to..
- Latoszek. Witek Latoszek. Jestem tutaj internistą.- powiedział dumnie i podał lekarce rękę, a następnie pocałował ukochaną w policzek.- To co? Mogę zostać?
Lena pokiwała głową i powiedziała bezgłośnie: Dziękuję. W jednej chwili poczuła, że cały strach odchodzi. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że obecność Witka będzie dla niej taka kojąca.
- No dobrze...- powiedziała w końcu Hana.- Zróbmy to USG.
Starska wstała z krzesła i przygotowała się do badania. Witek cały czas trzymał ją za rękę. Denerwował się tak samo jak ukochana... A może nawet bardziej..
- Gratuluję.- powiedziała Hana.- To koniec drugiego miesiąca. Zobaczcie, tu jest serduszko- pokazała palcem na mały migoczący punkt.
Po twarzy Leny spływały łzy wzruszenia. Nawet dzielny, twardy Latoszek ledwo się trzymał. Był taki szczęśliwi. Zresztą... Oboje byli.
- Hana, powiedz mi... Czy ono...
- Wiesz co, według mnie jest wszystko w porządku, ale zrobimy jeszcze badania prenatalne, żeby upewnić się, że maluszek jest zdrowy.
- Dobrze.
- I oczywiście musisz skonsultować się z twoim lekarzem prowadzącym.
- Zrobię to jak najszybciej.- powiedziała Lena i usiadła na krześle, naprzeciwko Hany.
Witek usiadł obok niej i złapał ją za rękę. Chciał ją wspierać za wszelką cenę.
- Dzisiaj tam pojedziemy.- powiedział.
- Witek, spokojnie. Nawet nie wiadomo, czy pani profesor ma czas.
- Ale Lena... Wszystko już załatwione. Dzwoniłem do niej rano.
- Jesteś niemożliwy.- powiedziała Lena i pogłaskała ukochanego po policzku.
Hana patrzyła na zakochanych z szerokim uśmiechem. Cieszyła się, że Lena ma takie wsparcie. Nawet trochę jej zazdrościła.
- No dobrze.- powiedziała pani ginekolog- Wiecie o wszystkich zagrożeniach. Lena, mam rozumieć, że chcesz urodzić to dziecko.
Starska popatrzyła na ukochanego i powiedziała:
- Taki właśnie mam zamiar.
- Bardzo dobrze. Zaraz wypiszę ci wszystkie recepty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aleks
Dołączył: 25 Mar 2011
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon 16:16, 25 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Wow. Tusia ,ale ty masz wyobraźnię. Ja nawet gdybym sobie to jakoś wyobrażała, to nie umiałabym przelać tego (chciałam powiedzieć na papier) noo... załóżmy ubrać w słowa. Fajnie,ciekawie napisane. Podoba mi się. Czekam na dalsze części. Oczywiście, jak znajdziesz czas.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aleks dnia Pon 16:16, 25 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
karolcia
Dołączył: 19 Cze 2011
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:05, 25 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się w 100% z ALEKS
Ślicznie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:21, 28 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
A fb
,, Kiedy możemy liczyć na wywiad z p.Anitą Sokołowską? Pozdrawiam:),,
,,Na dobre i na złe Na początku września, gdy w tvp 2 zaczną być emitowane premierowe odcinku serialu.,,
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tusia2222
Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wałbrzych
|
Wysłany: Pią 22:38, 29 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Jutro... a właściwie dzisiaj w nocy wyjeżdżam w góry:) tak więc następna część pojawi się dopiero ok. 10 sierpnia. Mam nadzieję, że się spodoba:)
CZ.V
Lena i Witek wyszli z gabinetu lekarskiego strasznie zadowoleni. Oboje bali się, że z ich maleństwem może być coś nie tak, jednak ich obawy okazały się przedwczesne.
- Witek…
- Tak?
- Nie mówmy jeszcze nikomu o ciąży- powiedziała niemal jednym tchem.
Latoszek spojrzał na ukochaną ze zdziwieniem.
- Ale dlaczego? Ja na przykład chciałbym się podzielić z przyjaciółmi, jakim jestem szczęściarzem.
Starska zaśmiała się cicho.
- Wiem, ja też.
- No to w czym problem, bo chyba nie bardzo rozumiem.
- No bo… Po prostu uważam, że to za wcześnie. Nie chcę zapeszać. Jeszcze… jeszcze za bardzo się boję.
Latoszek złapał dziewczynę za ramię i zatrzymał. Objął ją i powiedział:
- Lenka, wszystko będzie dobrze, ale oczywiście, zrobimy jak zechcesz.
- Dziękuję.
- Za co?
- Za wszystko. Że mnie wspierasz, że jesteś przy mnie. No i… Po raz pierwszy cieszę się, że mnie nie posłuchałeś i wszedłeś za mną do gabinetu. Nawet nie wiesz, jaką wtedy ulgę poczułam.
Witek uśmiechnął się i pocałował Lenę w policzek.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Poza tym nie może być tak, że tylko ty możesz sobie oglądać nasze dziecko. Nie ma tak dobrze.
- Wariat- zaśmiała się Lena. W jednym momencie wszystkie wątpliwości ustąpiły. Obecność Witka tak na nią działała. Czuła się spokojna i coraz bardziej upewniała się w przekonaniu, że będzie dobrze.
- I za to mnie kochasz.- odparł Witek i wyszczerzył się do ukochanej.
- Tak, tak.
- To co? Jedziemy do pani profesor?
Lena spojrzała zalotnie na ukochanego.
- A za ile mamy tam być?
- No gdzieś tak za dwie godziny, a co? Masz jakieś plany?- zapytał i ponownie zbliżył się do ukochanej.
- Właściwie… właściwie to tak. Muszę pogadać z Zośką. Strasznie się za nią stęskniłam- odparła i wesoło uśmiechnęła się
Latoszek w jednej chwili zmarkotniał.
- A tobie co, biedaku?
- Znowu zostawisz mnie samego? Wiedziałem, że tak będzie.
- Oj nie marudź. Wiesz jak dawno się z nią nie widziałam? Muszę z nią troszeczkę poplotkować.
- O mnie?
- Myślisz, że nie mamy ciekawszych tematów?- zapytała i zaśmiała się.
- No wiesz… Jak możesz być tak okrutna?
Lena pogłaskała go po policzku
- Obiecuję , że wieczorem ci to jakoś wynagrodzę- powiedziała i puściła mu oczko.
Latoszek od razu się rozchmurzył. W ogóle cieszył się, że w końcu jego ukochana jest szczęśliwa. Oczywiście, wiedział, że dopiero teraz zaczną się problemy, ale starał się o tym nie myśleć. Nie teraz. Nie w tym momencie.
- Trzymam cię za słowo.- odparł, wziął ukochaną za rękę i w doskonałych nastrojach udali się do pokoju lekarskiego. Trzymali się za ręce i tajemniczo uśmiechali się do siebie. Niemal każdy, kogo mijali, spoglądał na nich z nutką zazdrości. Wydawali się być szczęśliwi i zakochani. I tak w rzeczywistości było. Chyba nigdy nie było im ze sobą tak dobrze. W końcu dojrzali do poważnego związku i dzięki chorobie Leny zaczęli doceniać to, co dla nich najważniejsze.
Już mieli udać się do pokoju lekarskiego, gdy nagle zobaczyli Zosię. Ta podeszła do nich i powiedziała:
- No cześć. Widzę, że miłość kwitnie.
- Oj tak.- Odpowiedziała wesoło Lena.- Cieszę się, że cię widzę. Masz ochotę na kawę?
- Z tobą zawsze.- Burska uśmiechnęła się i wzięła przyjaciółkę pod rękę. Już miały udać się do bufetu, gdy odezwał się Latoszek.
- A co ze mną?- Zapytał smutnym głosem.
Lena roześmiała się na jego widok i powiedziała:
- Idź poszukaj Pawicy. Porozmawiacie sobie o triathlonie.
- O nie, tylko nie to. Przecież wiesz, że tego nienawidzę.
Kobieta podeszła do ukochanego.
- Mój drogi- zaczęła i poprawiła mu kołnierzyk- czasem trzeba się poświęcić.
- Tak, tak. Wiesz, co? Idź już lepiej.- Powiedział i pocałował ją w policzek- Widzimy się za godzinę- dodał dyskretnie.
Starska pokiwała głową i wróciła do przyjaciółki.
- I uważaj na siebie.
- Tak!
- Czemu tak krzyczysz? Zośka, pilnuj jej.
-Tak jest, panie doktorze.- odpowiedziała wesoło Burska.
Witek uśmiechnął się do nich i udał się do pokoju lekarskiego.
- Jak ci się udało go poskromić?- zapytała po chwili zdziwiona Zosia.- Odkąd jesteście razem, to zupełnie inny człowiek.
- Wiesz… Ma się te swoje sposoby- powiedziała Lena i puściła oczko lekarce, a następnie obie wybuchły śmiechem.
- Lenka, mogę o coś zapytać?
- No jasne. Pytaj o co chcesz.
- Który to miesiąc?
Starska zatrzymała się i ze zdziwieniem spojrzała na przyjaciół.
- Nie wiem, o czym mówisz- odpowiedziała wymijająco.
- Oj, Lena, Lena. Przecież wiem, że jesteś w ciąży.- powiedziała i uśmiechnęła się.
- Jak się dowiedziałaś? Ktoś ci powiedział?- zapytała niepewnie.
- Nie, kochana. Po prostu połączyłam wszystkie fakty. Ty taka rozpromieniona, Witek zrobił się troskliwy i…nie obraź się, ale zaokrągliłaś się tu i ówdzie.- powiedziała, ale gdy zobaczyła minę dziewczyny dodała- ale to dobrze. W końcu wyglądasz jak człowiek a nie jakiś chudzielec.
- Nieźle z tego wybrnęłaś. No dobrze… Jestem w ciąży.- odparła w końcu Lena.
- Tak się cieszę.- powiedziała Zosia i uścisnęła przyjaciółkę.
- Ja też, ale Zośka… Nikomu nie możesz powiedzieć, dobrze?
- No dobrze. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć?
- Wiem, wiem. Po prostu uważam, że jeszcze za wcześnie, żeby o tym mówić. Boję się, że zapeszę. Wiesz, ta moja choroba…
- No właśnie…. Byłaś już u pani profesor?
- Za dwie godziny jestem z nią umówiona. Zośka… nawet nie wiesz, jak się boję. Boję się, że przeze mnie może być coś nie tak.
- Kobieto! Nie wygaduj bzdur. Wszystko będzie dobrze.- powiedziała Zosia.
- Mam taką nadzieję.
- Ty lepiej powiedz mi, jak Witek zareagował.
- No sama widziałaś. Fruwa pół metra nad ziemią.- odparła Lena i zaśmiała się. –W życiu go takiego nie widziałam. Wiesz, że już zaczął mu- powiedziała i położyła rękę na płaskim brzuszku- opowiadać bajki?
- Będzie cudownym ojcem.
- Oj tak.
- To co? Idziemy do tego bufetu?- zapytała w końcu Burska.
- No pewnie! Jestem potwornie głodna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ania
- poziom 5.
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:44, 31 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Część 49
[link widoczny dla zalogowanych]
Wśród wysiadających z pociągu pasażerów dostrzegł panią Starską.
- Może pomogę? - podszedł bliżej.
- Witek - ucieszyła się na widok mężczyzny. - A gdzie Lenka? - spytała, przywitawszy się serdecznie.
- Nie wiem - wziął od niej walizkę. - Z samego rana zjawiła się Zosia i wyciągnęła ją gdzieś - wyjaśnił, widząc zdenerwowanie na twarzy przyszłej teściowej. - Z wszystkiego, co wymieniały, zdołałem zapamiętać jedynie kosmetyczkę - dodał z rozbrajającą szczerością.
- Wiadomo chociaż, ile im to zajmie? - pani Maria uśmiechała się szeroko.
- Umówiliśmy się z Leną o 14 w kawiarni tu niedaleko - rzekł. - Mamy więc prawie dwie godziny, to nie wiem... Wolisz od razu tam jechać albo zawieźć najpierw rzeczy, albo... - wyliczał, kiedy wyszli już z dworca.
- Może od razu, nie będziesz musiał tyle jeździć - odparła.
- Dobra, ale to nie byłby żaden problem przecież - zapewnił, po czym ruszyli w stronę parkingu.
Wkrótce siedzieli przy stoliku, rozmawiając i popijając kawę.
- Jednym słowem mieliście wieczór panieńsko-kawalerski - powiedziała pani Starska radośnie.
- Dokładnie - Latoszek odłożył filiżankę. - Dalej nie rozumiem, jak oni się z sobą umawiali, że wszyscy spotkaliśmy się w bufecie - opowiadał.
- Przynajmniej mieliście ciekawe zakończenie dyżuru - podsumowała. Urwała na moment, zbierając myśli. - Cieszę się, że już jutro będziemy rodziną. Chociaż... - Witek spojrzał na nią niepewnie - już od dawna jesteś jej częścią - dokończyła z uśmiechem. - Pomimo waszego rozstania wciąż miałam nadzieję, że jeszcze będziecie razem - przyznała.
- Nie tylko ty... - rozmowę przerwało wejście Leny.
- Długo czekacie? - przywitała się najpierw z matką, potem z narzeczonym.
- Nie - odpowiedzieli niemal jednocześnie.
- Czyli się spóźniłam - wywnioskowała z ich rozbawionych min. - Ilekroć myślałam, że to koniec, Zośka zabierała mnie jeszcze gdzie indziej - mówiła rozpromieniona.
- Aaa, właśnie... Ładnie wyglądasz - wtrącił mężczyzna z błyskiem w oku.
- No, lepiej późno niż wcale - skwitowała Lena wesoło.
Pani Maria z zadowoleniem przyglądała się obojgu.
- Wszystko gotowe? - zapytała po chwili.
- Tak, tak - odrzekł Latoszek.
- Wszystko załatwione, sprawdzone i co jeszcze może być - potwierdziła jej córka. - Jeszcze tylko kwiaty, ale to Witek je odbierze, jak pojedzie rano po mamę - oświadczyła.
- Ja? - ten udał zdziwionego.
- Ty, ty - zaśmiała się.
W międzyczasie kelner przyniósł trzy porcje lodów oraz kawę.
- Słyszałaś już o wczorajszym wieczorze? - Lena zwróciła się do matki. - Całe szczęście, że podróż poślubną sami planowaliśmy - kontynuowała radosnym tonem, gdy ta skinęła twierdząco głową.
- Tak, tak. W końcu by się okazało, że oni polecą zamiast nas - zażartował Witek.
- A potem wylądują w środku jakiejś dziczy - podjęła znów temat.
- Puszczy - sprostował.
- A już wiecie, czy od razu po powrocie z Grecji tam pojedziecie, czy wpadniecie jeszcze do domu po drodze? - uśmiechnęła się pani Starska.
- Jeszcze nie zdecydowaliśmy. Może od razu - oznajmił. - Zależy, ile rzeczy Lena będzie chciała zabrać - rzucił zaczepnie.
- To nie ja kupiłam kolejną walizkę - przypomniała mu ze śmiechem.
- No dobra, no. Ja kupiłem, ale tylko po to, żebyś wszystko zmieściła i żebyśmy nie musieli się wracać - droczył się z nią.
W takiej też atmosferze dokończyli kawę, a następnie pojechali do domu.
- Chodź - szepnął Latoszek narzeczonej, kiedy wniósł walizkę na górę.
- Ale dokąd? - Lena ujęła jego dłoń w swoją. - A mama? - spytała, nim zdążył cokolwiek powiedzieć.
- Wie, już z nią rozmawiałem. Chodź - pociągnął ją lekko za rękę.
- No nie, już spiskujecie przeciwko mnie - zauważyła uśmiechnięta Starska podczas spaceru po pobliskim parku.
- Już od dawna - poprawił ją Witek.
- A pojedziemy jeszcze kiedyś do Sokołowa? - zrewanżowała się również przekornym pytaniem.
- Może - odrzekł miękko.
- Fajnie, bo tam bardzo ładnie jest - zachichotała. - A i wiesz, co sobie jeszcze pomyślałam? Lepiej chyba będzie rzucić tym bukietem zaraz po wyjściu z kościoła - skręciła w boczną ścieżkę. - Na przyjęciu nie będzie przecież wszystkich: część wraca do szpitala i w ogóle - dodała wyjaśniająco.
- Tak, tak - odparł krótko.
- Jakoś nie słyszę entuzjazmu - stwierdziła z przekąsem.
- Posłuchaj - zatrzymał się - dla mnie to żadna różnica kiedy. I tak nie mogę go złapać - w końcu wybuchnął śmiechem.
- I tak nie musisz - kobieta spojrzała mu prosto w oczy.
- I nie muszę - powtórzył ciepło.
- Wiesz co? Mimo wszystko i tak dziwnie się czuję z tym, że śpisz u Pawicy - przerwała trwające milczenie.
- Ale za to potem będziesz mnie już miała przez całe życie - zapewnił. W jego słowach brzmiała taka szczerość, iż nawet gdyby miała jakiekolwiek wątpliwości, zostałyby one w tym momencie ostatecznie rozwiane.
- Cieszę się, bardzo się cieszę - jej oczy zaszkliły się z radości.
- Ja w sumie też - rzekł niby żartem.
- Nie z tego. Znaczy z tego też... Znaczy najbardziej... - plątała się. - Wiesz, o co mi chodzi - bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Nie wiem - podpuszczał ją. - A nie wiedziałaś tego wcześniej? - ta myśl wciąż nie dawała mu spokoju.
- Wiedziałam, wiem - przyznała. - A kiedy to mówisz, mam pewność, całkowitą pewność - nie odrywała od niego wzroku.
- To dobrze - wyraźnie mu ulżyło. - I zapamiętaj to sobie, bo nie będę się powtarzał - zapowiedział z nutką ironii w głosie. Lena uśmiechnęła się - miała tego świadomość; znała go wszak doskonale.
- I zapamiętaj sobie, że jutro widzimy się o 13 - roześmiała się.
- Hmm... Mam nadzieję, że zdążę - objął ją ramieniem.
- Zdążysz, zdążysz - przekomarzali się całą drogę do domu.
- A ty gdzie? - parsknął śmiechem, kiedy razem z nim wsiadła do samochodu.
- Tutaj, z tobą - podkreśliła wesoło. - Do jutra - musnęła go w usta.
- Do jutra - wymienili porozumiewawcze spojrzenia, gdy zamykała drzwi.
Lena wtuliła się w poduszkę. Zastanawiała się, jak mogli spędzić tyle samotnych nocy. Dziś tak bardzo chciałaby, aby tu był, a przecież była pewna, że będzie. A wtedy... Czuła, że oboje nauczyli się siebie nawzajem. Nauczyli się żyć z sobą, nie obok siebie. "Szkoda, że takim kosztem..." - wyrzucała sobie w myślach. Teraz nie rozważała godzinami, czy może, czy powinna do niego zadzwonić - czasem wyłącznie po to, by usłyszeć jego głos; by jeszcze bardziej odczuć jego obecność. Nadal pamiętała tamte dni, tyle rzeczy, o których chciała mu opowiedzieć. Tyle razy pragnęła znaleźć się w jego ramionach, w których czuła się najbezpieczniej. Tyle razy chciała, żeby ją pocieszył albo zganił tak, jak tylko on to robić potrafi. Tyle razy chciała, żeby tu był; żeby po prostu był, nic więcej.
Witek podłożył sobie rękę pod głowę. Myślał, ile razy robił tak podczas bezsennych, samotnych nocy. Ile razy zasypiał z nadzieją, że wstanie rano, a wszystko okaże się koszmarem; złym snem, z którego mógł się obudzić; z którego ona mogła go obudzić. Ile razy zastanawiał się, czy nie potrzebuje teraz jego pomocy, czy może, czy powinien jej ją zaoferować. Ile razy chciał zobaczyć, jak się uśmiecha lub się złości; jak zasypia, a potem albo uśmiecha się przez sen, albo marszczy brwi i krzywi się, gdy śni jej się coś niemiłego. Ile razy chciał, żeby tu była; żeby po prostu była, nic więcej.
Po raz kolejny doszła do wniosku, iż paradoksalnie najlepiej mogli poznać się po rozstaniu - wtedy w końcu mieli na to czas. Kiedy byli z sobą, wszystko działo się strasznie szybko. Ciągle musieli coś udowadniać: jak nie sobie, to innym.
"Nic nie działo się po kolei..." - pomyślał. Nie zdążyli pobyć z sobą, poznać się, a już przyszło im mierzyć się z trudnościami. "I pokonywaliśmy je... Do czasu..." - mruknął pod nosem.
Nie zdołałaby wymienić wszystkich sytuacji, w których jej pomógł. Od samego początku okazał się być "lekiem na wszelkie zło". Nawet, kiedy się rozstali, mogła liczyć na jego pomoc. Wiedziała o tym. Wiedziała, że zawsze, kiedy już się jej wydawało, iż jest beznadziejnie, iż nie da się nic zrobić, on potrafił znaleźć wyjście - jednym gestem, słowem.
Nie zdołałby wymienić wszystkich sytuacji, w których mu pomogła. Ona i miłość do niej nie były jak choroba, lecz raczej jak lek, antidotum. Mimo że wmawiał sobie, że chce, że potrafi się z tego wyleczyć, nie mógł. "Nie chciałem..." - przemknęło mu przez myśl. Zraniła go, ale nie przestał jej kochać.
Tak jak po wielu rozmowach oraz zdarzeniach, do których doszło, tak i dzisiaj odkrywali, ile naprawdę dla siebie znaczą. Teraz wiedzieli, że muszą razem dbać o to uczucie; walczyć o nie, lecz nie z sobą, a o i dla siebie. Oboje mieli w głowach słowa często powtarzane poprzedniego wieczoru przez przyjaciół i znajomych - "Od początku zawsze razem, więc i teraz. To się musiało tak skończyć...".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:24, 31 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
No, no. Jestem pod wrażeniem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
karolcia
Dołączył: 19 Cze 2011
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:29, 31 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
super jest opowiadanie Tusi i Ani
czekam na kolejne części, a szczególnie na 50 Ani
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez karolcia dnia Nie 20:29, 31 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
zygus
- poziom 2.
Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Nie 21:00, 31 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Pięknie!
Chociaż namiastkę tego, bym chciała kiedykolwiek dostać na ekranie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:25, 31 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
zygus napisał: | Pięknie!
Chociaż namiastkę tego, bym chciała kiedykolwiek dostać na ekranie... |
Dokładnie. Aniu, umiesz oddać klimat i charaktery postaci. Dzięki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tusia2222
Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wałbrzych
|
Wysłany: Sob 16:31, 20 Sie 2011 Temat postu: |
|
|
CZ. VI
Lena i Zosia z uśmiechem weszły do bufetu. Od progu przywitała je pani Maria, starsza kobieta. Nie była zwykłą bufetową. Była duchem tego szpitala. Dziewczyny podeszły do niej i razem powiedziały:
- Poproszę kawę- poczym obie roześmiały się.
- Już podaję.- odparła kobieta.
- Zaraz, zaraz- wtrąciła się Zosia.- Lenka, jesteś pewna, że nie masz ochoty na herbatkę?
- Ależ skąd. Marzy mi się właśnie kawa.
- Ale…
- Oj Zośka, nie marudź tyle, tylko chodź.- powiedziała w końcu Starska i z uśmiechem udała się w kierunku stolika.
Korzystając z nieuwagi przyjaciółki, Burska odwróciła się do bufetowej i szeptem powiedziała:
- Poproszę jedną kawę i jedną herbatę.
Pani Maria uśmiechnęła się przyjaźnie i zabrała się do przyrządzania trunków, a Zosia usiadła koło Leny.
- A więc…
- Więc?
- No chciałaś ze mną rozmawiać- powiedziała pani anestezjolog.
- Ahhh tak. Ale zaraz…- Lena przerwała na moment, ponieważ do ich stolika zbliżała się bufetowa. Starska wiedziała, że jest ona urodzoną plotkarą, dlatego postanowiła poczekać, aż kobieta w spokoju odejdzie. Gdy tak jej się przyglądała, Zosia znowu wykorzystała nieuwagę przyjaciółki i szybko zamieniła filiżanki. Lena, niczego nie podejrzewając wzięła swoją filiżankę do ręki i po chwili, ku jej ogromnemu zdziwieniu, w ustach poczuła smak herbaty.
- Zośka!
- Oj, no co?- kobieta zrobiła minę niewiniątka.
- Ty już dobrze wiesz, co. Daj mi chociaż łyczka, proszę- powiedziała i wyciągnę rękę.
- Nie ma mowy. Chcesz, żeby Latoszek mnie zabił?
Lena zrobiła smutną minę, jednak po chwili ożywiła się, sprawdziła czy bufetowa nie podsłuchuje i powiedziała:
- Miałyśmy pogadać.
- No…
- No? – zapytała zdziwiona Starska.- Tylko ,,no” masz mi do powiedzenia?
- Czyli już wiesz.
- Myślę, że podjęłaś słuszną decyzję. Twoje miejsce jest przy Kubie.- powiedziała, lecz gdy zobaczyła markotną twarz przyjaciółki dodała: - Masz jakieś wątpliwości?
Zosia przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią. W końcu odezwała się:
- Tak, to znaczy nie… Zresztą sama nie wiem. Kocham Kubę, ale Piotr…
- Mnie nie musisz tego tłumaczyć. Wiem, jak to jest, ale wiedz, że to był największy błąd w moim życiu, dlatego ty nie możesz dopuścić do tego samego, rozumiesz?
Burska pokiwała głową. Przez moment panowała cisza, więc Lena zapytała:
- To kiedy nas opuszczasz?
- Wieczorem mam samolot.
- Tak szybko?
- Niestety tak.
- Będzie mi ciebie brakowało. Wiesz, że jesteś moją najlepszą przyjaciółką?
- Oj Lenka, daj spokój.- powiedziała lekko drżącym głosem Zosia.
- Kiedy to prawda. Gdyby nie ty, nie byłoby mnie tutaj, nie byłabym z Witkiem. Pomogłaś mi w najtrudniejszych momentach.
Teraz już obie płakały. Po chwili wstały i przytuliły się do siebie.
Nawet nie zauważyły, że obok nich stoi Witek. Przyglądał się paniom. Nie chciał im przeszkadzać. Gdy w końcu oderwały się od siebie, Latoszek położył dłoń na ramieniu ukochanej.
- Witek, ale mnie przestraszyłeś.
- Przepraszam, ale musimy już iść.
Starska pokiwała lekko głową.
- Obiecaj, że będziesz pisać, dzwonić.
- Obiecuję kochana.
Panie jeszcze raz pożegnały się i Latoszki udali się do wyjścia, a Zosia została sama.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|