Forum Anita Sokołowska Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Opowiadania o Lenie i Witku :-)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 101, 102, 103 ... 129, 130, 131  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:16, 08 Cze 2011    Temat postu:

ada_19 napisał:
maciescenki z wczorajszego odcinka i z dzisiejszego ??


chodzi o odcinki powtórkowe? Wczorajszy wrzuciłam, dzisiejszy wrzucę za chwilę. Do multimediów oczywiście.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tusia2222




Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wałbrzych

PostWysłany: Śro 18:01, 08 Cze 2011    Temat postu:

Dzięki:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:08, 12 Cze 2011    Temat postu:

Część 38


Nie obiecam ci, że czas ukoi ból.
Ważne, że jesteś tu...



Zmierzali do stojącego już niedaleko samochodu.
- Tak właśnie mi się wydawało, że to wy... Musieliśmy się minąć - usłyszeli za swoimi plecami i odwrócili się.
- Dzień dobry - Starska zareagowała pierwsza.
- Dzień dobry - pani Latoszek podeszła bliżej.
- Na to wygląda... - odezwał się w końcu Witek. Obie kobiety bacznie go obserwowały - jedna dawno nie widziała go tak zafrasowanego, druga natomiast po prostu dawno go nie widziała. - Ale przynajmniej przeszliśmy się trochę, pokazałem Lenie okolicę... - czując na sobie ich wzrok, wysilił się na uśmiech.
- Tak, bardzo tu ładnie - ta podchwyciła temat.
Latoszek zerkał niepewnie na matkę. Oboje czuli się jak niemal obcy sobie ludzie. Ludzie, pomiędzy którymi na delikatnej i naderwanej nici porozumienia zrobił się węzeł, spowodowany rozłąką oraz brakiem jakichkolwiek wiadomości na swój temat. To właśnie one stanowiły największą trudność tej niezbyt klejącej się rozmowy.
- Tak... - potwierdziła pani Jadwiga. - Tak... No, ale nie będziemy tak stali na chodniku... Wejdźcie... - uśmiechnęła się lekko.
Mężczyzna kiwnął głową. Nie wypuszczając dłoni narzeczonej z uścisku, podążył za matką.


- Woda zaraz się zagotuje - oznajmiła pani Latoszek, stawiając na stole talerzyk z ciastkami.
- Może w czymś pomogę? - zaproponowała Lena. Chciała choć trochę rozluźnić napiętą atmosferę.
- Dziękuję, nie trzeba - odparła, po czym znów zniknęła w kuchni.
W tym czasie Starska posyłała Witkowi porozumiewawcze spojrzenia. On zaś postanowił w duchu od razu przejść do sedna, by jak najszybciej mieć to wszystko za sobą.
- Gdzie masz zaproszenie? - szepnął po chwili.
- Ja? - kobieta udała zdziwioną. Widząc jednak rysujący się na jego twarzy niepokój, siegnęła po torebkę i wyjęła z niej kopertę. Latoszek pogroził jej wesoło palcem. Kiedy do pokoju wróciła pani Jadwiga, oboje wstali.
- Coś się stało? - spytała cicho, odstawiając tacę z trzema filiżankami.
- Nie - odrzekli niemal równocześnie.
- Właściwie tak... - kontynuował Witek, podczas gdy matka przyglądała mu się z uwagą. Co prawda domyślała się powodów ich przyjazdu, lecz niczego nie mogła być pewna. Pozostały jej jedynie domysły oraz wyciąganie wniosków z tego, co widziała.
- Chcieliśmy... - mężczyzna wstrzymał na moment oddech - chcieliśmy cię zaprosić na nasz ślub - wydusił z siebie w końcu.
- 3 lipca, zapraszamy - dodała Lena radośnie.
- Dziękuję... - pani Latoszek uśmiechnęła się, nie kryjąc wzruszenia. Widać było, jak wiele to dla niej znaczy.
Starska pogładziła Witka po dłoni. Zerkali na siebie, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
- Dziękuję... - pani Jadwiga otworzyła otrzymaną kopertę. - Ładne; takie proste, skromne... - oglądała karnet. - Zawsze takie lubiłeś... - przypomniała, patrząc synowi w oczy. Podobnie jak on ważyła każde słowo, rozumiejąc, jak wiele od niego zależy. Uczucie szczęścia mieszało się z swego rodzaju zakłopotaniem - przecież tak naprawdę niewiele o nim wiedziała. - Pani też? - zwróciła się do Starskiej.
- Tak - odpowiedziała. - A i proszę mi mówić po imieniu, będzie prościej - oświadczyła z uśmiechem.
- Dobrze - rozpromieniona pani Latoszek chętnie przystała na tę propozycję. - Zwłaszcza, że niebawem będziemy rodziną... - głos jej zadrżał, gdy spojrzała na Witka. Przyglądali się sobie w milczeniu.
Lena natomiast zastanawiała się, czy nie lepiej zostawić ich samych. Miała już kilka pomysłów, co niby przypadkowo zostawiła w samochodzie. Z drugiej jednak strony stwierdziła, iż jej wyjście mogłoby zostać różnie odebrane. Zdecydowała się zostać.
- Tak, tak - skwitował Latoszek swoim zwyczajem. Coś w nim pękło. Rozumiał, że wypowiedziane przed chwilą słową nie odmienią gwałtownie ich relacji, ale wreszcie czuł się akceptowany. Węzeł się rozluźnił. - Zaraz herbata nam wystygnie - zauważył pół żartem.
- A no tak, herbata - pani Jadwiga przesunęła filiżanki.
- Dziękuję... - rzekł mężczyzna, kiedy stawiała przed nim jedną z nich. Wbrew pozorom rozmowa wcale nie przychodziła im łatwiej.
- 3 lipca... - znów otworzyła zaproszenie. - To już lato, więc pewnie będzie ładna pogoda - urwała, zbierając myśli.
- Miejmy nadzieję - uśmiechnęła się Starska.
- Dalej razem pracujecie, tak? - starała się jak najwięcej wywnioskować z krótkiego tekstu zapisanego na średniej wielkości kartoniku.
- Tak - przytaknęli oboje.
- To dobrze, że tak cały czas jesteście razem... - oświadczyła z uśmiechem. Lena i Witek popatrzyli na siebie. - Ale jesteście razem, to najważniejsze... - dodała, widząc ich zmieszanie. - Ale jesteś tu... - zdawała się dodawać, patrząc na syna. - A suknię ślubną już wybrałaś? - mówiła dalej po chwili. - Teraz to chyba już wcześnie się ją kupuje... - starała się wybrać w miarę bezpieczny temat. Nie zdawała sobie jednak sprawy, jak trudną dla przyszłej synowej kwestię właśnie poruszyła.
- Tak, chociaż stosunkowo niedawno - Lena w odpowiedzi uśmiechnęła się lekko. - Nie będę opowiadać, jaką, bo przecież Witek nie może jeszcze wiedzieć - rzekła wesoło.
- A no tak - roześmiała się pani Jadwiga.
- E tam, jakieś przesądy - zażartował Latoszek. Chciał poruszyć jakiś inny temat. Bał się bowiem, że matka może w końcu zapytać o dzieci, a tego Lena juz chyba nie zniesie. "Od mieszkania łatwo przejść do dzieci, więc też odpada..." - myślał. Czuł, że najprostszym rozwiązaniem będzie opowiedzieć o tym, co wydarzyło się od jego ostatniej wizyty tutaj. Było to jedynie z pozoru tak proste wyjście - musiałby wspomnieć też o poprzednim ślubie, na który jej nie zaprosił. Musiałby jej wyjaśnić, co wpłynęło na to, iż tym razem postąpił inaczej.
- Właśnie: jak coś ma się wydarzyć, to i tak się wydarzy... - z rozmyślań wyrwał go głos matki. - Może zostaniecie na kolacji? - zapytała.
Starska spojrzała na mężczyznę. Ten skinął głową.
- Dobrze - zgodzili się.
- To może teraz pomogę? - Lena zaczęła zbierać ze stołu.
- Dobrze - odparła radośnie pani Latoszek.
Kiedy obie zniknęły w kuchni, Witek przyglądał się stojącym na komodzie zdjęciom. Wiedział, że pamięć o tragicznym wydarzeniu sprzed lat nie zniknie tak po prostu. Teraz widział jednak, iż takie wspomnienia nie przekreślają wszystkiego. Muszą żyć z tym i pomimo tego.

- Cieszę się, że Witek ma kogoś takiego jak ty... - pani Jadwiga zaskoczyła Lenę swoim wyznaniem.
- Dziękuję... - wzięła do ręki talerze i sztućce. - Ja też się bardzo cieszę, że mam kogoś takiego jak on - powiedziała zgodnie z prawdą, ale i po to, by narzeczony zyskał w oczach matki. - Zabrać coś jeszcze? - spytała, zmieniając temat.
- Nie, nie ma tego aż tak dużo - odparła. Niedługo potem obie przeszły do pokoju.
- Aaa... Pójdę jeszcze umyć ręce... - oznajmiła nagle Starska.
- Łazienka jest tam... - Latoszek i jego mama wskazali ten sam kierunek. Lena wyszła, zostawiając ich samych.
- Pamiętasz... - pani Jadwiga spojrzała na syna.
- Niektórych rzeczy się nie zapomina... - rzekł z nutą ironii.
- Nie zapomina się... - potwierdziła.
- Chociaż... - zaczął po chwili - przez ten czas mogło się wiele zmienić. Mogło się wszystko zmienić - zauważył.
- Czasem trudno powiedzieć, czy i kiedy się zmieni... - oznajmiła po chwili. Wydawało się, że nie rozmawiają jedynie o sytuacji sprzed kilku minut.
Starska zamknęła drzwi i stanęła przy nich, przysłuchując się toczącej się w pokoju obok rozmowie. Nie podsłuchiwała - nie chciała tylko wejść w nieodpowiednim momencie. Panująca tam obecnie cisza wcale nie pomogła jej w podjęciu decyzji, co powinna teraz zrobić.
- Jesteś już - zauważył ją Witek.
- To możemy zaczynać... - uśmiechnęła się pani Latoszek i usiedli do kolacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:50, 12 Cze 2011    Temat postu:

Aniu, dzięki za tak pięknie opisaną tę trudną scenę. Chciałoby się w serialu ujrzeć coś takiego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gość
gaduła.



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:53, 12 Cze 2011    Temat postu:

Aniu, Ty to masz dar! Uwielbiam Twoje opowiadania, a to, tak jak i poprzednie- świetne!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FABIAN2
gaduła.



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 122 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:05, 12 Cze 2011    Temat postu:

Zgodzę się z Tobą Aniu Z, że scena jest pięknie opisana.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zygus
- poziom 2.



Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 21:35, 12 Cze 2011    Temat postu:

Tak, jest Aniu, świetnie się czyta!Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tusia2222




Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wałbrzych

PostWysłany: Nie 23:36, 12 Cze 2011    Temat postu:

CZ.VIII

W samochodzie panowała niezręczna cisza. Pani Maria i Witek nie wypowiedzieli choćby jednego słowa. Jakby bali się odezwać. Szczególnie Witek nie chciał palnąć niczego głupiego, ponieważ wiedział, że to nie wpłynęłoby zbyt dobrze na relacje z przyszłą teściową, które i tak są dosyć chłodne.
Nagle zadzwonił telefon lekarza. Witek stanął na poboczu i spojrzał na wyświetlacz: Lena. Westchnął głęboko i odebrał:
- No cześć, kochanie. Jak się czujesz?
- Szczerze mówiąc, to średnio. Wszyscy jakoś tak dziwnie się na mnie patrzą i szepczą za moimi plecami. Mam wrażenie, że coś przede mną ukrywają.
- No coś ty. Na pewno ci się wydaje.
- Taaa...
- Lenka..- powiedział słysząc, że głos ukochanej się załamuje.- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.
- Łatwo ci powiedzieć. Leżę tutaj sama, wszystko mnie boli, nikt mi nie chce nic powiedzieć.
- Kochanie, spokojnie. Jak przyjadę, to wszystkiego się dowiem.
- Kiedy przyjedziesz?
- Wiesz co...- zawahał się przez chwilę.- Za jakieś dwie godziny. Mam strasznie dużo pacjentów.
Pani Maria oburzyła się. Witek zauważył to, ale starał się ignorować zachowanie ,,teściowej". Wiedział, że robi źle okłamując ukochaną, ale nie miał innego wyjścia.
- Szkoda.
- Ja też żałuję. Wiesz co, muszę kończyć. Spróbuj zasnąć. Pamiętaj, że cię kocham.
- Ja ciebie też.
Latoszek rozłączył i spojrzał na pasażerkę. Ta od razu na niego naskoczyła.
- Dlaczego pan okłamuje Lenkę? A podobno pan ją kocha!
- Przecież pani tłumaczyłem. Robię to dla jej dobra.
- Dobra? Czy pan siebie słyszy?
- Skoro pani nie rozumie, to powiem jeszcze raz: Lena jest chora, jej stan w każdej chwili może się pogorszyć. Nie dokładajmy jej kolejnego powodu do stresu, dobrze? Chociaż tyle możemy dla niej zrobić.- powiedział i nie czekając na odpowiedź, włączył silnik i ruszyli w drogę.
Minęła dłuższa chwila, zanim Starska się odezwała:
- Jest aż tak źle?
- No dobrze nie jest. Rak ma złośliwy charakter. Oczywiście guz został już usunięty, ale Lena przez ostatnie dni była niemal w stanie krytycznym. Dopiero parę godzin temu nagle się poprawiło.
- Boże...- kobieta zasłoniła sobie usta dłońmi. Po jej twarzy spływały łzy. Nie mogła stracić swojego jedynego dziecka! Nie mogła. - Dobrze...- powiedziała po chwili.- Zgadzam się na wszystko, co pan powie. Lenka jest najważniejsza.
- Bardzo się z tego cieszę.- odpowiedział Witek. W jego głosie słychać było ulgę.
- Pan ją naprawdę kocha.
- Nawet pani nie wie, jak bardzo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vehae
gaduła.



Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:45, 14 Cze 2011    Temat postu:

Jedną mam tylko uwagę, bo chyba Latoszek nie mówi nigdy do leny "kochanie"? Raz tylko powiedział, ale to było złośliwie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:00, 19 Cze 2011    Temat postu:

Część 39


lecz tamten czas pozwolił nam być zawsze blisko siebie...



Późnym wieczorem wrócili do domu.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytał Witek, zamykając drzwi.
- Bo całą drogę w ogóle się nie odzywałeś - Lena nie spuszczała z niego wzroku.
- Bo nie ma o czym mówić - burknął i poszedł do drugiego pokoju.
Kobieta postanowiła dać mu trochę czasu, by mógł ochłonąć. Sama zaś zostawiła torebkę na garderobie, po czym podeszła do okna. Wpatrując się w spływające po szybie krople deszczu, rozważała wydarzenia mijającego dnia. Wydawało się jej, że wszystko poszło dobrze. "Chociaż... może tylko ja odniosłam takie wrażenie?" - pomyślała. Zaczynała żałować, że tam pojechała. "Może beze mnie łatwiej by się im rozmawiało?" - zastanawiała się. Z drugiej jednak strony wiedziała, iż żałowałaby też, gdyby została. "Tak jak żałuję, że nie byliśmy razem w wielu sytuacjach..." - cofnęła się myślą parę lat wstecz. Rozejrzała się wyczekująco po pomieszczeniu. Rozumiała doskonale, jak trudna dla Latoszka była ta rozmowa. "Dla mnie to wizyta u przyszłej teściowej" - rzekła w duchu. W tym samym momencie przypomniała sobie pierwsze odwiedziny jej matki u nich. Wtedy chciała, żeby poznała i zaakceptowała jej ukochanego. Cel dzisiejszego spotkania był inny...

Zajrzała do pokoju - Witek z twarzą ukrytą w dłoniach siedział na kanapie. Bez słowa usiadła obok i oparła się o jego ramię.
- Niepotrzebnie tam pojechałem... - odezwał się mężczyzna po chwili. - Wszystko zostałoby po staremu; byłby święty spokój - dodał ciszej.
- Na pewno? - spytała przekornie Starska.
Wziął głęboki oddech.
- Najbardziej nie lubię... - spojrzał jej w oczy - kiedy masz rację - dokończył pół żartem.
- A że mam ją zawsze... - zaczęła wesoło.
- Phi, chciałabyś - skwitował jej słowa.
- No - oboje roześmiali się, kiedy przytaknęła. - Dobra... - przybrała poważną minę - ale często to już na pewno - stwierdziła, uśmiechając się figlarnie.
- Czasem - sprostował.
- Phi, chciałbyś - trzepnęła go wyciągniętą zza pleców poduszką.
- No - potwierdził ze śmiechem. Ta beztroska wymiana zdań pozwoliła mu się uspokoić i zobaczyć dobiegający końca dzień w jaśniejszych barwach.

Nie potrafił jednak zasnąć. Leżąc oparty na ręce, przyglądał się śpiącej Lenie. Ilekroć zamykał oczy, od razu pojawiały się obrazy pamiętnej wizyty. Odczuwał wprawdzie swego rodzaju ulgę - w końcu zrobił pierwszy krok; w jego relacjach z matką coś drgnęło. Mimo tego wciąż powracało pewne "ale", ciągnąc za sobą kolejne. Analizował każde wypowiedziane dziś zdanie, nierzadko dopatrywał się w nich jakieś głębszego, dodatkowego sensu. Nadal miał w głowie pytania, których z różnych powodów nie zadał; myśli, których nie wyartykułował. "I tak źle, i tak niedobrze..." - westchnął, przewracając się na drugi bok. Nie widział idealnego wyjścia z tej sytuacji . W każdym dostrzegał bowiem coś, co mogłoby sprawić, iż nie będzie już tak dobre. Coraz bardziej przekonywał się do tego, by wybrać się tam raz jeszcze. Wraz z tą decyzją znów zjawiały się wątpliwości. "Błędne koło..." - mruknął ponuro. Chciał to wszystko przespać i obudzić się z gotowym rozwiązaniem. Zamiast snu nadszedł ranek...

- Już wstałeś? - Starska weszła do kuchni.
- Mhm - Latoszek kończył przygotowywać śniadanie.
- A spałeś w ogóle? - musnęła go w policzek na powitanie.
- Mhm - powtórzył, rozlewając kawę do filiżanek.
- Mhm - powątpiewała.
- Mhm - usłyszała po raz kolejny.
- Aleś ty rozmowny... - usiadła przy nakrytym już stole. - Ani mi się waż - uprzedziła jego kolejną odpowiedź.
- Co? - wzruszył ramionami, udając, że nie wie, o co chodzi.
- Co co? - odłożyła na brzeg blatu talerz z kanapkami. - Co jest? - dopytywała się.
- Nie wiem... - oznajmił po chwili. - Nie wiem, co mam o tym myśleć. Nie wiem, czy przyjedzie na ten ślub. Nie wiem... - wyliczał ze spokojem.
- Mogłeś ją zapytać... - wtrąciła kobieta.
- Ja?!? - zasłaniając się ironią, próbował ukryć zdenerwowanie.
- Nie, ten za tobą - odparła. Parsknęła śmiechem, gdy Witek spojrzał za siebie. - Dlaczego miałaby nie przyjechać? Przecież... - starała się go przekonać.
- Tak, tak - przerwał jej. - Posłuchaj: ostatnim razem powiedziała, że chciałaby być. Teraz pojechaliśmy ją zaprosić i co? I niby wszystko jest ok? Przecież ona nie wie wszystkiego... - mówił bez ogródek.
- Do tej pory ci to nie przeszkadzało... - zauważyła. Czuła, że stąpa po cienkim lodzie, ale zaryzykowała - stwierdziła, iż jeśli nadal będzie to tłumił w sobie, nigdy się z tym nie upora.
- Przeginasz... - ostrzegł ją.
- Nie, po prostu to nie jest w tym momencie najistotniejsze - kontynuowała niezrażona jego wyrazem twarzy. - Ważne, że w ogóle rozmawiacie... - urwała, zbierając myśli.
- Tak, tak - popatrzył jej w oczy. Nie miał bowiem ochoty na kłótnie; zwłaszcza, że przyznał jej rację.
- Nie da się nadrobić straconego czasu, ale można sensownie wykorzystać ten na nowo dany - rzekła radośnie.
- Tak, tak. Już to gdzieś słyszałem... - Latoszek uśmiechnął się lekko.
- No co ty - rzuciła wesoło. Wstała i podeszła do niego. - Poza tym opowiadanie, co się u nas działo ostatnimi laty, zajęłoby z pewnością więcej niż te kilka godzin, które tam spędziliśmy... - szepnęła. Mężczyzna w odpowiedzi przytulił ją mocno.

http://www.youtube.com/watch?v=kx2BDsMbhl4


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gość
gaduła.



Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 8:42, 19 Cze 2011    Temat postu:

Aniu, po raz kolejny się wzruszyłam czytając Twoje opowiadanie.Pięknie!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna Z
gaduła.



Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 174 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:19, 19 Cze 2011    Temat postu:

Ja też naprawdę się wzruszam. I podziwiam cię za umiejętność oddawania skomplikowanych psychologicznie sytuacji. Dzięki za takie historie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
karolcia




Dołączył: 19 Cze 2011
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:52, 19 Cze 2011    Temat postu:

super chciałaby coś takiego zobaczyć w serialu czekam na kolejną część

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vehae
gaduła.



Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:56, 19 Cze 2011    Temat postu:

Przede wszystkim w opowiadaniach Ani jest utrzymany serialowy klimat i pod względem psychologicznym postaci są podobne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ania
- poziom 5.



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:29, 22 Cze 2011    Temat postu:

Część 40

and I just wanna stay with you
in this moment forever, forever and ever...



Lena uchyliła okno - do pokoju wpadło rześkie poranne powietrze. Na bezchmurnym niebie coraz śmielej świeciło jasne słońce; zapowiadał się kolejny piękny dzień. Uśmiechnęła się czule, spoglądając na śpiącego Witka. Rozpromieniona usiadła na łóżku i wsłuchiwała się w jego spokojny, regularny oddech. "Wszystko zmierza ku dobremu..." - pomyślała z zadowoleniem. "Między nami wszystko w jak najlepszym porządku. Do ślubu nieco ponad miesiąc. Relacje z matką Latoszka powoli zaczynają się prostować, moja mama za nim przepada..." - wyliczała w duchu. Gdzieś jednak podświadomie wciąż czaiło się pewne przekonanie, napawające ją obawą. "Zawsze, kiedy jest dobrze, coś musi się zepsuć..." - nie potrafiła pozbyć się tej myśli. "Nie musi..." - przekonywała samą siebie, gdy poczuła, jak ktoś łapie ją za rękę.
- Jeszcze nawet budzik nie dzwonił - usłyszała ukochany głos.
- Możemy dziś wyjść wcześniej. W końcu mamy kilka rzeczy do zrobienia - spojrzała na zaspaną twarz narzeczonego.
- O nie, znowu... - jęknął, patrząc na leżące nieopodal zaproszenia.
- No, znowu - roześmiała się. - Ale jest jakiś plus: w Toruniu i Sokołowie już byliśmy, do Anglii wysłane. Teraz już do wszystkich blisko - dodała.
- Tyle dobrze - ziewnął mężczyzna.
- Dzisiaj znowu ładna pogoda. Ciekawe, jaki będzie początek lipca, nie? - rzekła po chwili.
- Nie zdziwiłbym się, gdyby spadł śnieg. Znając moje szczęście... - oznajmił z ironią.
- A ty ciągle narzekasz - stwierdziła wesoło.
- I goście będą mieli problem z dojazdem... - snuł dalej swą czarną wizję.
- Trudno. Jak dla mnie, to może nawet padać śnieg, deszcz czy nie wiem, co tam jeszcze - odparła radośnie. - Ty mój marudo - pocałowała go w czubek głowy. - I wstawaj, bo się spóźnimy, zamiast być wcześniej! - krzyknęła, wychodząc z sypialni.
- Zaraz! - zawołał i uśmiechnął się do swoich myśli.


- Widzisz: nawet jesteśmy przed czasem - zerknął na zegarek, kiedy wchodzili do lekarskiego.
- Masz szczęście - oświadczyła Starska. - Cześć, Adaś - zwróciła się do siedzącego przy biurku Pawicy.
- Cześć, cześć. Czuję, że macie do mnie jakiś interes - lekarz wstał z miejsca.
- Ja nie, to Lena - powiedział Witek.
- Latoszek! - kobieta skarciła go wzrokiem.
- Możemy przejść do sedna? - wtrącił nieśmiało Adam, spoglądając na przyjaciół.
- Tak - rzekli niemal jednocześnie.
- Uff - odetchnął z ulgą. - Aa, już wiem, o co chodzi. Czyżbyś zdecydowała się na te ryby? - kontynuował wesoło.
- Nie! - odrzekła Starska.
- Nieee... Nie rób mi tego. Mówiłem, że specjalnie dla ciebie kupię trzecią wędkę - Pawica nie dawał za wygraną.
- I nawet da ci najlepszą - Witek podchwycił temat.
- Nie - powtórzyła. Widząc rozbawione miny obu mężczyzn, obróciła się na pięcie i wyszła.
- Zaraz wróci - szepnął Latoszek.
Nie minęło kilka chwil, a Lena pojawiła się w drzwiach.
- Wybiliście mnie - oznajmiła, podchodząc bliżej. Cała trójka zaczęła się śmiać. - Przejdźmy do sedna - zaznaczyła z błyskiem w oku.
- Chcieliśmy cię zaprosić na nasz ślub - dokończył stojący obok Witek.
- Chociaż nie zasłużyłeś - Starska podała Adamowi zaproszenie.
- Przestań, nie dołuj go tak z rana - Latoszek z zawadiackim uśmiechem ujął się za kolegą.
- Właśnie, właśnie. Dziękuję, będę oczywiście. No i pomysł na prezent już mam - zażartował Pawica.
- O nie, nie - zaprotestowała kobieta.
- To nie, dalej będę sam z Witkiem jeździł na ryby - rzekł Adam.
- W takim razie muszę się jeszcze zastanowić - stwierdziła.
W tym czasie zjawił się Sambor.
- Cześć, Michał - Lena i Witek odezwali się pierwsi.
- Uważaj, mają do ciebie interes - ostrzegł go Pawica przed wyjściem na oddział.
- Haha, wprost uwielbiam twoje poczucie humoru - powiedziała przekornie Starska, nim ten zniknął w korytarzu. - Nie tyle interes, co zaproszenie - wyjaśniła lekko zdezorientowanemu Samborowi. Gdy mu je wręczyli, podziękował, zapewnił o swojej obecności i poszedł się przebrać.
- Swoją drogą, ciekaw jestem, komu przypadnie dyżur tego dnia... - zastanawiał się Latoszek.
- Nie wiem. Na pewno nie nam - Lena uśmiechnęła się szeroko.
- Kawy? - zaproponował.
- A nie zaprosisz mnie dzisiaj do bufetu na kawę i ciastko? - udała zasmuconą.
- A moja ci już nie smakuje? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Ależ oczywiście, że smakuje. Jest po prostu najlepsza - musnęła mężczyznę delikatnie w policzek.
- W takim razie muszę się jeszcze zastanowić - zaśmiał się. - I po co przyjeżdżaliśmy tak wcześnie? Jeszcze prawie 15 minut do obchodu - zauważył wesoło.
- Na liście gości też jeszcze zostało kilka nazwisk - przypomniała, dostawiając trzeci kubek. Przed rozpoczęciem dyżuru zdążyli jeszcze porozmawiać chwilę z Michałem oraz wypić z nim kawę.


- Lenka, nareszcie cię złapałam - Zosia zatrzymała Starską na korytarzu. - Co tak biegacie cały dzień? Witek też mi tylko gdzieś mignął - mówiła.
- Dużo pacjentów, no i jeszcze kilka spraw musimy załatwić - wyjaśniła.
- Ale widzimy się dzisiaj? - spytała Burska.
- Tak, tak - uśmiechnęła się Lena.
- To do wieczora, pa - wróciły do swoich zajęć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ania dnia Śro 14:35, 22 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Anita Sokołowska Strona Główna -> Anita w serialach Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 101, 102, 103 ... 129, 130, 131  Następny
Strona 102 z 131

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin