|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Czekoladowa
- poziom 2.
Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 1129
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:17, 05 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
oo.. dziewczyny bardzo miło początek do pracy super piszecie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Ania
- poziom 5.
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:23, 12 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Cz. 18
Świat przygląda się nam,
lecz nie spuszcza nas z oczu, a zatem:
czy nie miałabyś nic przeciw temu,
by schować się przed światem?
Michał Bajor "Nie znajdą nas"
- To o której po Ciebie przyjechać? - Witek dopił kawę.
- Gdzieś koło 13 - Lena sprzątała ze stołu.
- Dobra, to akurat będę wracał. Adamowi coś tam wypadło i chciał się zamienić, ale o 12 już będzie - zaczął przygotowywać się do wyjścia.
- A ja do Ciebie nie mogę przyjeżdżać... - wypomniała mu kobieta. - Wtedy byłam lekko przeziębiona i osłabiona, dlatego złapałam tę grypę - dodała, nim zdążył cokolwiek powiedzieć.
- No tak... - przyznał, gdy udało mu się dojść do słowa. - Tylko po Twojej ostatniej wizycie cały szpital już wie o zaręczynach. Ciągle ktoś dzwoni z gratulacjami - zaśmiał się, zakładając kurtkę.
- Jak zwykle przesadzasz - udzielił się jej jego dobry nastrój. - Rozmawiałam tylko z Moniką - kontynuowała radośnie.
- No to mówię, że cały szpital już wie - odrzekł z nutą ironii w głosie, za co Starska skarciła go wzrokiem.
Mężczyzna pocałował ją na pożegnanie. Miał już wychodzić, kiedy zadzwonił telefon.
- Cześć, Edytko... Dziękujemy... - Lena z trudem powstrzymywała śmiech. - Nie, wszystko w porządku... - spoglądała co chwilę w okno, by nie widzieć rozbawionej miny Latoszka.
Widząc wychodzące z Klubu Amazonek Lenę i jej koleżankę, Witek wysiadł z samochodu.
- Witam miłe panie - rzekł ciepło.
- Cześć - odpowiedziała Basia.
- Długo czekasz? - Starska musnęła go delikatnie w policzek.
- Nieee, bywało gorzej - stwierdził wesoło.
W trójkę zeszli ze schodów, ucinając sobie krótką pogawędkę.
- To ja już pójdę - odezwała się Basia.
- Poczekaj, podwieziemy Cię - zaproponowała Lena, zerkając na Latoszka.
- No jasne - potwierdził mężczyzna.
- Nie, nie chciałabym robić kłopotu... - zrobiła kilka kroków do tyłu.
Starska chciała protestować, lecz wyprzedził ją Witek.
- Żaden problem - uśmiechnął się życzliwie. - Wiem, wiem - kontynuował poważnie, a obie kobiety przyglądały mu się z uwagą. - Na dobrego kierowcę to ja nie wyglądam, ale spokojnie: całkiem tragicznie nie ma - zażartował, po czym otworzył drzwi auta.
Wysadzili Basię zaraz obok osiedla, na którym mieszka. Obiecali, że innym razem skorzystają z jej zaproszenia na kawę i ruszyli w dalszą drogę.
- Dziękuję... - szepnęła nagle Lena, gdy zostali sami.
- Za co? - zdziwił się.
Kobieta w odpowiedzi uśmiechnęła się promiennie.
- Witek, ale my mieszkamy w przeciwnym kierunku... - rzekła po chwili.
- A kto powiedział, że jedziemy prosto do domu? - rzucił tajemniczo.
- Skoro nie do domu, to dokąd? - dopytywała się. Tym razem to mężczyzna odpowiedział szerokim uśmiechem.
- Co Ty kombinujesz, Latoszek?!? - zachichotała.
- Jesteśmy - zakomunikował wreszcie Witek.
- Gdzie? - Starska rozejrzała się wkoło. - Aaa, już wiem - stwierdziła. Bez trudu rozpoznała bowiem to miejsce. Miejsce, które było dla Latoszka niejako azylem. Jeśli wyjeżdżał, nie mówiąc dokąd, ona wiedziała, że właśnie tu może go znaleźć. Zastanawiała się, dlaczego dziś przyjechali tu razem. Na palcach jednej ręki mogła wszak policzyć, ile razy była tu wcześniej.
- Chodź - mężczyzna podał jej rękę i pociągnął ją lekko za sobą.
Spacerowali po zaśnieżonej okolicy, śmiejąc się beztrosko.
- Fajnie tu, nie? - rzucił zaczepnie wyraźnie zadowolony Witek.
- Nie - odrzekła Lena wesoło.
- Nie? - udał zasmuconego.
- Nie, nie, nie - przekomarzała się z nim. - Tu jest bardzo fajnie - stwierdziła z błyskiem w oku. - Byłam tu dotąd tylko parę razy, ale takich miejsc się nie zapomina - przyznała.
- Ja swego czasu bywałem tu dość często. Nawet... - przerwał Latoszek.
- Nawet podczas podróży poślubnej... - dokończyła za niego cicho.
- No byłem, no... - przyznał niechętnie. - Ale tym razem na pewno tu nie przyjedziemy - zastrzegł. - Bo jeszcze znowu wparuje tu Pawica karetką na sygnale, no opowiadałem Ci o tym - udało mu się sprawić, że w jej niebieskich oczach znów zabłyszczały radosne ogniki.
- Pamiętam, pamiętam. To musiało komicznie wyglądać - zauważyła.
- Dlatego musimy jechać gdzie indziej - podsumował Witek z uśmiechem. Znów ujął dłoń kobiety w swoją i oboje poszli dalej. Późna pora oraz coraz większe płatki śniegu nie zachęcały do spacerów, lecz im to nie przeszkadzało. Skręcili na ścieżkę biegnącą wzdłuż rzeki.
Przystanęli obok zwalonego konaru drzewa. Latoszek oplótł swoje ramiona wokół talii Leny. W milczeniu spoglądali to na zachmurzone niebo, to na skutą lodem rzekę. Stali przytuleni. W pewnym momencie mężczyzna delikatnie obrócił Starską do siebie, a następnie pocałował.
- Nie chce mi się wracać do rzeczywistości, tej szarej rzeczywistości... - zarzuciła mu ręce na szyję.
- Przecież w Leśnej Górze też jest biało - zaśmiał się Witek, po czym dodał poważnym tonem:
- Mnie też nie chce się wracać, ale chyba będzie trzeba. Szykują się śnieżyce i zawieruchy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:05, 12 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Pięknie Aniu. A czyżby te śnieżyce i zawieruchy brzmiały metaforycznie? Ale jak zwykle u ciebie, nawet ta szara rzeczywistość jest piękna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 23:20, 12 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Szykuje się zawierucha:D .... no przecież że pięknie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ania
- poziom 5.
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 23:23, 12 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Anna Z napisał: | A czyżby te śnieżyce i zawieruchy brzmiały metaforycznie? |
Tak, dokładnie.
Kolejna część najprawdopodobniej tuż przed świętami.
Możliwe, że dłuższa, ponieważ pojawi się trochę komplikacji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 23:28, 12 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Fajnie, czekam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 5:16, 13 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Ania napisał: | Anna Z napisał: | A czyżby te śnieżyce i zawieruchy brzmiały metaforycznie? |
Tak, dokładnie.
Kolejna część najprawdopodobniej tuż przed świętami.
Możliwe, że dłuższa, ponieważ pojawi się trochę komplikacji. |
To ja też czekam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gość
gaduła.
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 3183
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:51, 13 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Aniu, jak zwykle pięknie! Czekam na dalszą część!
Ada, czekam też na Ciebie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
zygus
- poziom 2.
Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pon 16:39, 13 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
No to, czekam na te śnieżyce i zawieruchy Pięknie Aniu jak zawsze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ania
- poziom 5.
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:25, 27 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Cz. 19
You say it best, when you say nothing at all...
- Cześć, już jestem - oznajmił Witek już w drzwiach. Zdjął kurtkę i rozejrzał się po mieszkaniu. Zdziwiony brakiem odpowiedzi zajrzał w końcu do sypialni: Starska stała przy oknie. Wyczuł, że chce teraz zostać sama. Rzucił więc jeszcze raz okiem na jej drobną postać, po czym wyszedł. Mimo że stracił apetyt, w drodze do salonu zahaczył jeszcze o kuchnię. Postanowił zrobić sobie kawę. Postawił czajnik na kuchence. Nim woda się zagotowała, zdążył kilkakrotnie przemierzyć pomieszczenie wzdłuż i wszerz. Bał się o Lenę - im bliżej daty kolejnych badań, tym bardziej znów zamykała się w sobie. Rozumiał teraz doskonale, co miała na myśli, mówiąc o "szarej rzeczywistości".
Kobieta zerknęła na zegarek. "Powinien już być..." - pomyślała. Przechodząc przez pokój, dostrzegła go siedzącego w fotelu. Podeszła bliżej. Bez słowa zaplotła mu ręce wokół szyi. Latoszek ujął jej dłonie w swoje.
- Dawno wróciłeś? - pogładziła go po policzku.
- Nie - odparł krótko. - Zabieram cię jutro gdzieś... - obrócił się w jej stronę.
Lena uśmiechnęła się, lecz jedynie na moment.
- Tylko... - wstrzymała oddech - umówiłam się już na jutro z Zosią, wpadnie tu - powiedziała.
- No dobra. W takim razie pojutrze albo popo... - odrzekł.
- Tak... - unikała jego wzroku. - To co, jemy? Nie wiem, jak ty, ale ja jestem strasznie głodna - zmieniła temat.
- Ja też - wstał i podążył za Starską.
- Hej - Burska minęła się z Witkiem na korytarzu. Ona kończyła dyżur, on dopiero zaczynał.
- Hej - mężczyzna odpowiedział uśmiechem.
- Pozdrów Lenkę - zatrzymała się na chwilę.
- Dzięki, ale sama przecież możesz to zrobić - zauważył. - O której u nas będziesz? - spytał.
- Dzisiaj? - Zosia spojrzała na niego zaskoczona. - Nie, na pewno nie. Pamiętałabym - stwierdziła.
- Aaa... Nie przejmuj się, musiałem coś pomylić - rzekł wyraźnie zbity z tropu.
Lena nie umiała zasnąć, przewracała się z boku na bok. Źle czuła się z tym, że nie powiedziała Latoszkowi prawdy.
- Ja tylko nie chcę, żeby się martwił... - starała się przekonać samą siebie. Od pewnego czasu miała mętlik w głowie. Niby wszystko było w porządku, ale niektóre myśli powracały, nie dając jej spokoju. Nie potrafiła sobie z tym poradzić.
- Nie śpisz? A, rozumiem, czekasz na mnie - usłyszała ukochany głos.
- No oczywiście - na smutnej dotąd twarzy kobiety pojawił się lekki uśmiech.
- Brr, jak tam zimno. Zresztą zobacz - Witek przyłożył do jej policzka zimną dłoń.
- Yhm - potwierdziła radośnie.
- Mróz straszny. Dobrze, że nigdzie nie jechaliśmy - powiedział z ironią.
Spojrzeli na siebie. Starska rozumiała, że się nie gniewa, ale chodzi mu o coś zgoła innego. Nie myliła się - właśnie w jej niebieskich oczach Latoszek próbował znaleźć odpowiedź na nurtujące go nie od dziś pytanie.
- Wiesz, pomyślałam sobie, że może pojechałabym na kilka dni do mamy. Dawno u niej nie byłam... - oświadczyła nagle Lena podczas śniadania.
- A nie lepiej, gdyby mama przyjechała do nas? Nie bardzo mogę wziąć teraz urlop - Witek przyglądał się jej.
- No to najwyżej mnie tylko zawieziesz... - nie dawała za wygraną.
- I przyjadę potem na weekend - dokończył za nią.
- Wiadomo - uśmiechnęła się promiennie.
- Nie powiem, żebym był zadowolony, ale jeśli ma ci to pomóc... - przyznał, a następnie zabrał się za zmywanie naczyń.
- Daj te talerze, zawsze zostawiasz smugi - zachichotała kobieta, biorąc do ręki ścierkę.
- Jakie smugi? Gdzie ty tu smugi widzisz? - Latoszek uniósł do góry jeden z talerzyków.
- No tu na przykład - wskazała palcem.
- Coś ty, przecież to normalnie jak lustro jest - śmiali się oboje.
Witek wrócił do domu po ciężkim i męczącym dyżurze.
- Już... - zaczął z przyzwyczajenia. Westchnął. Nie zapalając nawet światła, położył się na łóżku. Z samego rana odwiózł Lenę do Torunia, a czuł, jakby nie widzieli się wieki. Wciąż miał przed oczami jej roześmianą twarz. To wspomnienie oraz świadomość, iż zmiana otoczenia zawsze dobrze na nią działała, utwierdzały go w przekonaniu o słuszności jej wyjazdu. Mimo to już mu jej brakowało. Chciał ją przytulić, opowiedzieć jej o trudnym pacjencie, chciał... Wyjął z kieszeni komórkę.
- Obudziłem cię? - zapytał. Usłyszał bowiem w słuchawce jej zaspany głos.
- Nie, nie, nie - odrzekła Starska wesoło. - Zdrzemnęłam się tylko. Byłam pewna, że zadzwonisz - dodała.
- A gdybym nie zadzwonił? - zadał jej podchwytliwe pytanie.
- To ja bym to zrobiła, proste - odpowiedziała.
- Tęsknię, wiesz? - wyznał szczerze.
- Nie może być; ty? - Starska próbowała żartować, czując łzy napływające jej do oczu.
- Widzisz, co ze mną zrobiłaś?!? - zaśmiał się mężczyzna.
- Ale ja nie chciałam - na te słowa oboje wybuchnęli śmiechem.
- Przyjadę, co? - zaproponował, szukając już kluczyków.
- Nie, Witek, nie. Jest ciemno i do tego ślisko - przybrała już całkiem poważny ton.
- Jutro kończę wcześniej, to przyjadę - powiedział.
- Ale jedź ostrożnie, proszę - mówiła z troską.
- Tak, tak, tak - zapewniał ją.
- Na pewno wszystko w porządku? - wolała się upewnić.
- Tak, teraz już tak - odparł Latoszek. - Idziemy spać? - spytał po chwili.
- No, późno już - zauważyła niechętnie Lena.
- To do jutra... - przerwał trwające przynajmniej z trzydzieści sekund milczenie.
- Witek... - zaczęła.
- Wiem, wiem - odrzekł ciepło.
- Kocham cię...- powiedziała.
- Ja cię też. Śpij spokojnie, paa - wiedział, że któreś z nich musi zakończyć tę rozmowę.
- Paa... - niemal w tym samym momencie odłożyli telefony.
Kolejne dni wyglądały praktycznie tak samo: Witek, jeśli nie był w pracy, to kursował pomiędzy Toruniem a Leśną Górą. Lena zaś spędzała je na spacerach: albo samotnych, albo właśnie z Latoszkiem lub mamą.
- Teraz już chyba nie wątpisz w jego miłość. Przyjeżdża tu codziennie, czasem tylko na dwie, trzy godziny, bo znów musi wracać - zauważyła pani Maria podczas którejś z takich przechadzek po rynku.
- Mamo, ale on nie musi mi niczego udowadniać. Ja to wiem, naprawdę. Tylko... - urwała.
- Tylko co? - dopytywała się. Chciała, by córka była szczęśliwa, a przekonała się już wielokrotnie, z kim taka będzie.
- Nie wiem - przyznała Lena. - Nie wiem, jak mam ci to wyjaśnić. Po prostu czuję, że nie powinnam niczego planować, że nie mogę... - głos jej zadrżał.
- Ale, kochanie... - zaczęła pani Starska.
- To jest... to jest taki lęk. Nie do końca uzasadniony, nie... ale silniejszy ode mnie - mówiła cicho.- Chodźmy już - odezwała się po chwili i nie czekając na reakcję matki, szybkim krokiem wracała do domu.
Po południu w mieszkaniu znów pojawił się Latoszek, dzięki czemu Lenie poprawił się nastrój.
- Nie no, tu jest naprawdę... niefajnie - mężczyzna wyjrzał przez okno. - Dobrze, że nie bierzemy tutaj ślubu. Bo nie bierzemy, prawda? - roześmiał się.
- Ejj, co się jest? - podszedł do niej. Nie doczekawszy się odpowiedzi, kontynuował ciepło.
- Przecież widzę, że coś się dzieje. Mnie nie oszukasz, nie? - Starska uśmiechnęła się lekko. Ukradkiem wytarła kąciki oczu.
- Nie chodzi tylko o badania, prawda? - spytał Witek, a w jego głosie brzmiało tysiąc innych pytań.
Lena wtuliła się w niego i rozpłakała na dobre.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:06, 27 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Aniu, super. Szkoda że tak rzadko piszesz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ania
- poziom 5.
Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 2578
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:15, 27 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Gdybym tylko mogła pisać na ten temat pracę licencjacką albo tak wyglądałyby moje zaliczenia, to z miłą chęcią. Niestety, nie ma tak dobrze :]
Staram się pisać regularnie, no różnie to wychodzi. Przez tę część akurat nie umiałam przebrnąć, nie umiałam zacząć, wyszło jak wyszło - mnie się nie podoba, jak zwykle.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
zygus
- poziom 2.
Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pon 22:26, 27 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Bosko Aniu!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:59, 27 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Mnie się też bardzo podoba. zawsze czekam z niecierpliwością na to co napiszesz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Wto 11:19, 28 Gru 2010 Temat postu: |
|
|
Cóż .... chyba nie muszę nic mówić
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|