|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 12:59, 05 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Ja nie wymyślam wątków życzeniowych, ja po prostu opisuję to, co widzę. Pan Franciszek miał problemy z rozpoznaniem swojej córki, podobnie jak biologiczny ojciec Julki. Modest nie rozpoznał żony, a Ala z 499 swojego chłopaka. Nie twierdzę, że chodzi o amnezję dla Latoszka, ale po coś taki motyw się pojawił. Może to zapowiedź pojawienia się w życiu LiL dziecka Maćka, o którym ani Latoszek, ani jego matka nie wiedzieli, a może chodzi o ojca Leny. Na razie za mało danych. Chociaż czasowa amnezja dla Latoszka nie jest wykluczona. W końcu po odzyskaniu pamięci Modest mówi, że o pewnych rzeczach wolałby nie pamiętać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
natha87
- poziom 1.
Dołączył: 12 Wrz 2013
Posty: 931
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:02, 05 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Żadna amnezja nie wchodzi w grę przy obecnej konstrukcji odcinków. Rzeczywiście zawiałoby telenowelą w takim przypadku. Jednak nawet w telenowelach motyw amnezji pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie. A tutaj wątek prowadzony jest w taki sposób od kilku odcinków że, Witek jest świadom swoich błędów, które sam popełnił. Na przykładzie pacjentów widzi swoje własne błędy i stara się ostrzec innych przed tym co sam kiedyś zrobił. Co by dała amnezja Latoszkowi kiedy ten rozstał się z Leną? Ona już przy nim czuwała kiedy ten był chory, wtedy zdrada zeszła na dalszy plan. A teraz ma się powtórzyć sytuacja jakoby Latoszek mógłby być chory i mieć amnezję a Lena będzie przy nim trwać i uczucie ponownie powróci? Przecież takie coś było by totalnie bez sensu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez natha87 dnia Pią 13:03, 05 Lut 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
natha87
- poziom 1.
Dołączył: 12 Wrz 2013
Posty: 931
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:08, 05 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
vehae napisał: | Chociaż czasowa amnezja dla Latoszka nie jest wykluczona. W końcu po odzyskaniu pamięci Modest mówi, że o pewnych rzeczach wolałby nie pamiętać. |
Bo to jest w pewnym sensie taka kontra dla Latoszka. Latoszek nie stracił pamięci, nie zginął na tej wojnie ale powrócił do świata żywych i musi teraz zmierzyć się ze swoją przeszłością i tym co zrobił. Musi na nowo odbudować swoją relację z otoczeniem i z Leną. Jak się z tym zmierzy, to już niewiele kroków dzieli powrót uczuć między LiL.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
asiaa
- poziom 3.
Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 1954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:33, 05 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Dwa zdjęcia Latoszka z odcinka 626 - idealna para
[link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:49, 05 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Macie rację, scenariuszowo amnezja Latoszka byłaby bez sensu. On musi zdać sobie sprawę ze swoich win i w jakiś sposób za nie przeprosić, odpokutować. Uważam, że tekst Konicy do człowieka, który zabił jego córkę pośrednio ma być też aluzją dla Latoszka. A Konica mówi do niego o odpokutowaniu. Natomiast zdjęcia wrzucone przez Asię przypomniały mi odcinek 591, w którym Latoszek ma scenę z mężem oczekujący na swoją żonę, która przechodzi badania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:55, 05 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
O ile odcinek 623 uważam za wybitny, to 624 wydaje mi się gorszy. Być może to z powodu Julki, gdyż sposób gry Aleksandry Hamkało nie przypadł mi do gustu. Ale nie będę narzekać, bo bardzo możliwe, że to Julka jest tą tajemniczą bohaterką, o której wspominała pani Krakowiak. Mam powody przypuszczać, że to z jej udziałem szykują się obiecane chyba dwa lata temu dramatyczne wydarzenia dla LiL. I po powtórnym obejrzeniu odcinka stwierdzam jednak, że jest to odcinek również bardzo dobry.
Wypadek i śmierć Małgosi to wydarzenie, którym żyje cały szpital, przede wszystkim personel. W 624 wszystko skupia się wokół Małgosi, a tragedię rodzinną Koniców przeżywają wszyscy. Ale cały ten dramat to także wydarzenie społeczne, medialne. Pod szpitalem gromadzą się ludzie – jedni, żeby wesprzeć rodzinę modlitwą, inni zatrzymują się z ciekawości. Jest dziennikarka, która relacjonuje zdarzenie.
Taki sposób przedstawienia tego dramatu kojarzy się z sytuacjami takimi jak: bomba podłożona w szpitalu przez niepoczytalnego pacjenta Falkoiwcza w 507, czy też ćwiczenia przeciwpożarowe w 601. Zarówno w 507, jak i w 601 działo się coś, co mogło być groźne dla wszystkich uczestników wydarzeń, ale tylko wybranym bohaterom groziło faktyczne niebezpieczeństwo, tylko niektórzy przeżywali tragedię. W 507 każdy mógł odnieść obrażenia spowodowane wybuchem bomby, ale ucierpiał tylko Przemek. W 601 akcja ewakuacyjna (choć na niby) dotyczyła wielu osób, ale tylko jedna pacjentka znalazła się w prawdziwym niebezpieczeństwie. Podobnie w 624. Wszyscy przeżywają wypadek Małgosi, próbują pomóc, wspierają Rafała, ale to tragedia przede wszystkim rodziny Koniców.
Mam więc wrażenie, że przedstawiony w ten sposób wypadek Małgosi to zapowiedź kolejnego wydarzenia dla leśnogórskiego szpitala. To wydarzenie swoim zasięgiem obejmie cały szpital, ale głównie dotyczyć będzie wybranych bohaterów. A tymi wybranymi bohaterami będą… LiL oraz Julka.
Bo to nie przypadek, że: w 440 Latoszek bał się o Lenę, aby nie zgubiła się na nowym skrzydle szpitala. W 507 Lena znalazła się w szpitalu akurat wtedy, kiedy pacjent Falkowicza podłożył bombę. Lena była wtedy w budynku wezwana przez Borysa, wypełniała za niego papiery, a potem wróciła do środka, aby pomagać w ewakuacji. W 601 podczas ćwiczeń przeciwpożarowych zaginęła kobieta. Tę kobietę Agata odnalazła w szafie. A w 624 okazuje się, że Julka zna zakamarki szpitala jak własną kieszeń. Bo tutaj jako dziecko latała po korytarzach i chowała się po szafach! Ta sama Julka zjawia się wszędzie tam, gdzie ktoś potrzebuje pomocy, jest jak superman. W 624 jest także mowa o ewakuacji. Janusz żartuje, że szpital w LG to miejsce na tyle niebezpieczne, że trzeba się z niego ewakuować. Jednak on jest dzielnym człowiekiem. Chce wrócić tam, skąd wszyscy chcą uciec. Gotów jest to zrobić mimo niebezpieczeństwa. Ale prawdziwą bohaterką odcinka jest Małgosia. To ona uratowała koleżanki i kolegów, sama płacąc za to życiem.
Zauważyłam, że osobą, która jest trochę z dala od sprawy Małgosi, która nie orientuje się na bieżąco jakie są rokowania jest Lena. Najpierw Lena pyta się Latoszka co z Małgosią, a kiedy Małgosia umiera, to Latoszek idzie do gabinetu Leny, aby ją o tym poinformować. Bo ona jest zamknięta w tym gabinecie i nie wie. Ale tu nie chodzi o to, że ordynator Lena odsunie się od pacjentów i stanie się urzędnikiem. Tu chodzi o fakt fizycznej odległości gabinetu ordynatora.
Myślę, że w szpitalu w LG wybuchnie pożar, a Lena będzie akurat wtedy w tym swoim gabinecie. Zajęta papierami nie będzie wiedziała, że wybuchł pożar. Kiedy się zorientuje, to droga ewakuacyjna może być już zajęta ogniem. Lena utknie nie wiadomo gdzie, a Julka w jakiś sposób pomoże ją odnaleźć. Pytanie tylko kto stanie się bohaterem takim jak w 624 Małgosia… Na pewno ktoś postąpi wbrew nakazowi ewakuacji i wróci do miejsca zagrożenia, czyli tam, skąd wszyscy będą uciekać. O rychłym pożarze w LG świadczy także scena w kaplicy. W 605, kiedy również był motyw pożarowy w tej samej kaplicy modlono się za poszkodowaną w pożarze kobietę, bohaterkę, taką jak Małgosia.
W jednej ze scen odcinka 624 Latoszek przynosi Konicy kawę, a ten odpowiada, że już ma wysokie ciśnienie. Myślę, że ciśnienie wzrośnie też Latoszkowi oczekującemu na informację co z Leną… I to może być również bezpośrednia przyczyna zapowiadanej od dawna dla Latoszka choroby serca…
Cdn. jutro.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vehae dnia Sob 6:48, 06 Lut 2016, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 6:40, 06 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Zmieniłam trochę powyższy post i zabieram się za dalszą analizę odcinka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:34, 06 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
vehae napisał: |
Mam więc wrażenie, że przedstawiony w ten sposób wypadek Małgosi to zapowiedź kolejnego wydarzenia dla leśnogórskiego szpitala. To wydarzenie swoim zasięgiem obejmie cały szpital, ale głównie dotyczyć będzie wybranych bohaterów. A tymi wybranymi bohaterami będą… LiL oraz Julka.
|
Jedno jest pewne. Julka nie pojawiła się po to wyłącznie, żeby zostać nowym lekarzem w LG. Okoliczności jej pojawienia wskazują na inne jeszcze zadania. To że pojawiła się w okolicznościach wypadku, to że ona jako jedyna zauważyła Małgosię przygniecioną wiatą przystanku, to że właśnie w takich tragicznych okolicznościach styka się w Witkiem, a później uczestniczy również w wątku Małgosi, to że wreszcie styka się z Leną przy okazji diagnozowania jej biologicznego ojca, tego wszystkiego jest zbyt dużo, żeby to miał być przypadek nic nieznaczący. Jedno jest w tej chwili pewne, że Julka zostanie wpisana w wątek LiL w dramatycznych okolicznościach. Czyżby to miała być ta tajemnicza bohaterka zapowiadana rok temu z okładem przez panią Krakowiak? Na pewno jedno się zgadza, Julka jest bohaterką serialu od dawna. Od pierwszych jego odcinków. Zatem jest wielce prawdopodobne, że pani Krakowiak miała na myśli bohaterkę serialu znaną od dawna, a nie jakąś nową postać.
Cytat: | Myślę, że w szpitalu w LG wybuchnie pożar, a Lena będzie akurat wtedy w tym swoim gabinecie. Zajęta papierami nie będzie wiedziała, że wybuchł pożar. Kiedy się zorientuje, to droga ewakuacyjna może być już zajęta ogniem. |
Raczej trudno sobie wyobrazić taką sytuację, że ordynator nie wie, co dzieje się w szpitalu w sytuacji kryzysowej, na dodatek jak ma przeszklone drzwi wychodzące na korytarz i trudno byłoby nie zauważyć zamieszania. Mam wrażenie, że to musi być jakaś inna sytuacja, która nie będzie dyskredytować Leny i pokazywać jej jako osoby, ktora żyje papierami, a nie tym co dzieje się na oddziale.
Cytat: | Zauważyłam, że osobą, która jest trochę z dala od sprawy Małgosi, która nie orientuje się na bieżąco jakie są rokowania jest Lena. Najpierw Lena pyta się Latoszka co z Małgosią, a kiedy Małgosia umiera, to Latoszek idzie do gabinetu Leny, aby ją o tym poinformować. Bo ona jest zamknięta w tym gabinecie i nie wie. |
Powrót Leny do szpitala nie był najłatwiejszy. Ona ma tego świadomość, że stosunek do niej po tym jak postawiła szpital pod ścianą, żądając odszkodowania jest delikatnie mówiąc pełen rezerwy. Poza tym wprowadzenie nowej ordynator wyszło niezręcznie. Wszyscy oczekiwali powrotu Witka, a zamieszanie z nazwiskami tylko tę niezręczność pogłębiło. Nawet na własnym oddziale ma niekomfortową sytuację. Relacje z Agatą przyzwoite, ale nacechowane rezerwą. Zuzy nie zna w ogóle. A Witka podejrzewa ciągle o niesubordynację, stąd te sytuacje konfliktowe. Więc na razie Lena okopała się w swym gabinecie. Tym bardziej, że jej jedyna przyjaciółka wyjechała. Ale mam nadzieję, że to sytuacja przejściowa.
Cytat: | A w 624 okazuje się, że Julka zna zakamarki szpitala jak własną kieszeń. Bo tutaj jako dziecko latała po korytarzach i chowała się po szafach! Ta sama Julka zjawia się wszędzie tam, gdzie ktoś potrzebuje pomocy, jest jak superman. |
No i Julka jest kimś komu w ekstremalnych sytuacjach dość łatwo przychodzą działania wbrew zasadom i procedurom.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:12, 06 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Anna Z napisał: | Raczej trudno sobie wyobrazić taką sytuację, że ordynator nie wie, co dzieje się w szpitalu w sytuacji kryzysowej, na dodatek jak ma przeszklone drzwi wychodzące na korytarz i trudno byłoby nie zauważyć zamieszania. Mam wrażenie, że to musi być jakaś inna sytuacja, która nie będzie dyskredytować Leny i pokazywać jej jako osoby, ktora żyje papierami, a nie tym co dzieje się na oddziale. |
Wcale nie miałam na myśli sytuacji, która zdyskredytuje Lenę! Chciałam zaznaczyć tylko tyle, że dużo wskazuje na to, iż Lena zaginie w tym pożarze, że znajdzie się w bezpośrednim niebezpieczeństwie. A mało to razy Tretter zostawał po godzinach, aby wypisać papiery? Czemu ostatnio ciągle była mowa o papierach i o tym, że to ordynator jest za nie odpowiedzialny... Może Lena zamknie się w nocy w tym swoim gabinecie i wtedy wybuchnie pożar. Zazwyczaj tak jest, że tragedie dotykają osoby, które nie powinny w ogóle być na miejscu zdarzenia. Poza tym może to Lena okaże się bohaterką taką jak Małgosia? W 563 po pożarze w domu LiL Latoszek zostaje nazwany bohaterem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:25, 06 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
vehae napisał: |
Może Lena zamknie się w nocy w tym swoim gabinecie i wtedy wybuchnie pożar. |
Jeżeli taka sytuacja ma się zdarzyć, to na pewno nie wtedy, gdy szpital jest opustoszały. Właśnie o to chodzi, żeby jak najwięcej osób znalazło się w centrum zdarzeń, a nie tylko pacjenci i ordynator, która pełni nocny dyżur. Taka sytuacja jak ty piszesz byłaby po nic. A poza tym na razie ten enigmatyczny pożar może się okazać jakimś zupełnie innym zagrożeniem. Na razie brak konkretów.
Cytat: | W 563 po pożarze w domu LiL Latoszek zostaje nazwany bohaterem... |
Ale on sam zaprzeczył słowom Leny. Nie uważał się za żadnego bohatera, bo gdyby zadbał o swą sprawność, to nie naraziłby dziecka na niebezpieczeństwo. I trudno nazwać go bohaterem. Cała jego akcja polegała na tym, że rzucił się z wózka, by odepchnąć Felka od ognia i próbować go zagasić. Tak naprawdę od razu włączył się alarm i pożar nie miał szansy się rozprzestrzenić. A pogorszenie się stanu Witka spowodowane nie zostało obrażeniami odniesionymi wskutek pożaru, tylko wskutek gwałtownego ruchu przesunął się odłamek w jego kręgosłupie, który zagroził jego życiu. Więc o żadne bohaterstwo nie chodziło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
natha87
- poziom 1.
Dołączył: 12 Wrz 2013
Posty: 931
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:43, 06 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Julka ma prawo być nazwana tajemniczą bohaterką. Bo przecież jej pojawienie się w szpitalu i brak rozpoznania przez Witka daje wiele do myślenia. Ona nazywa go wujaszkiem a on jej nie poznaje. Być może jej pojawienie się było planowane a wraz z tym inne dramatyczne okoliczności. Podejrzewam że, gdyby nie długa przerwa Anity te dramatyczne okoliczności wcale nie dotyczyłyby dziecka Konicy a byłyby bezpośrednio związane z LiL. Krakowiak powiedziała kiedyś że, w życiu LiL zjawi się tajemnicza bohaterka a będą temu towarzyszyć dramatyczne okoliczności. Julka pojawia się nie rozpoznana przez nikogo, dopiero ujawnia się Tretterowi. Jej pojawieniu się towarzyszą tajemnicze okoliczności bo przecież przyjechała spotkać się z rzekomo biologicznym ojcem. Ale teraz myśląc dalej nie musimy twierdzić że, owym dramatem jest śmierć Małgosi. Jej śmierć może być dopiero początkiem czegoś większego, czegoś złego co ma się wkrótce wydarzyć w serialu.
I jeszcze jedno - to nawiązanie Julki że, zna każdy zakamarek szpitala. Trochę to było przesadzone bo jak wiadomo szpital przeszedł solidny remont. A ja sobie właściwie nie przypominam żadnej sceny (już po remoncie) z Julką w szpitalu. Wcześniej w pierwszych odcinkach, owszem zdarzało się widzieć ją na szpitalnych korytarzach. Ale takie nawiązanie nie może być bez powodu. Tam w szpitalu coś się wydarzy, a skoro Julka pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie, podczas wypadku na przystanku, później wychodząc ze szpitala słyszy jak pielęgniarki mówią o brakujących chirurgach do operacji, to coś musi być na rzeczy.
Vehae wspomniała o sytuacji, która może przytrafić się Lenie, np. o pożarze w LG. Ale przecież było już coś podobnego. Kilkaset odcinków wstecz, kiedy Lena opiekował się Amelką Burską doszło do zaczadzenia w hotelu dla rezydentów. A Witek dowiadując się o tym czym prędzej pobiegł w stronę hotelu, bo wiedział że, Lena zajmuje się Amelką. Na szczęście nic im się nie stało. Dlatego dla mnie motyw z pożarem byłby powieleniem tematu, który już był. Zresztą kilkadziesiąt odcinków wstecz doszło do pożaru w pobliżu LG, gdzie w akcji ratunkowej uczestniczył Witek. Tego tematu jest trochę za dużo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:55, 06 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
W literaturze i w wielu filmach śmierć od zawsze była wydarzeniem mistycznym, z pogranicza światów. I nie wiem, czy zauważyłyście jak bardzo odcinek 624 był zatopiony właśnie w takim klimacie: mistyczno-religijnym. Przed szpitalem gromadzą się ludzie i trochę na wzór amerykański modlą się za Małgosię pragnąc też dodać otuchy rodzinie. Generalnie mimo wzajemnych trudnych relacji międzyludzkich, a w wielu wypadkach również animozji w LG panuje wszelaka zgoda. Cieszę się, że scenarzyści potrafili w ten sposób uszanować śmierć dziecka.
Kiedy Małgosia umiera, to nikt nikogo o niczym informuje, a i tak wszyscy wiedzą, co się stało. Wie o tym Marta i nie jestem pewna, ale chyba krzyczy „Nie, Boże, proszę Cię”. Wie o tym Rafał i wybiega z kaplicy, tak jakby stwierdził, że nie ma już potrzeby się modlić. Wie o tym Lena, co akurat zrozumiałe. Odczytała wszystko z wyrazu twarzy Latoszka. Ale nie wiadomo skąd wiedzę o śmierci Małgosi dostaje również Irena, która jest w domu z dziećmi. Co bardzo wymowne scenarzyści zastosowali taki zabieg „śmierć za życie” – umiera Małgosia, budzi się Miłosz – dwoje dzieci innych rodziców. Miłosz płacze, tak jakby i on zdawał sobie sprawę z tego, że umarło dziecko, a on przyczynił się do jego śmierci.
Na początku odcinka Rafał mówi o cudzie. Cudem nazywa fakt, że w ogóle doszło do drugiej operacji. Rafałowi i Marcie dano nadzieję, jednak tylko po to, aby za chwilę ją odebrać. Bo Małgosi jeden cud nie wystarczył, potrzebne były dwa. Drugiego cudu nie było.
Ponadto w 624 mamy aż dwie sceny w kaplicy. Gest Rafała jest zrozumiały, w końcu jako ojciec przeżywa tragedię. Natomiast bardzo wymowna była modlitwa Latoszka. Ten sam Latoszek, który w 485 wykrzykiwał, że Lekarz ma działać, a nie się modlić i który ponoć nie wierzy w cuda teraz idzie do kaplicy. Latoszek nie modlił się, kiedy Lena miała wypadek, kiedy przechodziła trudną ciążę, kiedy było zagrożone życie Felka, czy wreszcie, kiedy Lena prawie nie umarła na OIOM-ie. A teraz ten sam Latoszek modli się za córkę przyjaciela.
Mogłoby się to wydawać pewnym dysonansem, jednak wszystko jest uzasadnione. Otóż po raz pierwszy w historii tego serialu lekarze skapitulowali przed. Stan Małgosi od początku był bardzo ciężki, poprawiło się tylko na chwilę. Lekarze przystępowali do trzeciej operacji zdając sobie sprawę z tego, że sytuacja jest beznadziejna. To dlatego Wiki oszukuje się, że pękła podwiązka. Ona też w jakimś sensie liczy na cud. Ale Adam dobrze wie, że nic się nie da zrobić. Wie to jeszcze przed operacją. Wie, że nie uratuje Małgosi. I taką wiedzę od Adam otrzymuje Latoszek. I to owa świadomość, a także wiedza medyczna zaprowadziły Latoszka do kaplicy.
Zresztą motyw ograniczonych możliwości ludzkich, lekarskich jest w Ndinz poruszany nie od dziś. Już w 440 Latoszek mówi do Leny, że lekarz nie jest Panem Bogiem. Wielokrotnie podobne sentencje wypowiadał Falkowicz. W 623 Latoszek podkreślał z całą stanowczością, że Małgosia jest operowana przez najlepszych specjalistów. Jednak i ci najlepsi nie byli w stanie dokonać cudu, choć zrobili wszystko, co w ich mocy.
Szczególnie pod tym względem wyróżnia się zachowanie Wiki. To ona w 623 obiecuje Rafałowi, że zrobi wszystko, co w jej mocy. To ona wbrew racjonalizmowi przez dwadzieścia minut próbuje dokonać tego drugiego cudu i przywrócić Małgosię do życia. Bezskutecznie. I to ona wreszcie potrzebuje potwierdzenia, że jako lekarka zrobiła wszystko, co mogła; że wszyscy lekarze zrobili, co mogli.
Jednak nie byłabym sobą, żebym nie dopatrywała się kolejnych aluzji, nawet w tak podniosłych scenach. Otóż po wypadku z udziałem synów pani Jadwiga czekała na cud. Ale w 297 Latoszek powiedział do swojej matki, że mimo postępów w medycynie lekarze nie potrafią przywracać do życia ludzi z martwych. Myślę, że bezradność lekarzy wobec śmierci Małgosi to przygotowanie do powrotu wątku Maćka.
Na pewno nie jest też przypadkiem, że oprócz Latoszka i Konicy w kaplicy była jeszcze jedna osoba. Był to kolega Małgosi, Wojtek. Jego również Małgosia uratowała przed pędzącym samochodem. I właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że motyw przepędzenia kogoś przed nadjeżdżającym autem (tak czyn Małgosi zrelacjonowała jej koleżanka) to motyw powtarzający się wielokrotnie w wątkach Wiki i LiL. A więc scena w kaplicy z 624 będzie miała swoją kontynuację…
Poza tym Wojtek to ten chłopiec, który wraz ze swoim tatą oraz chyba z siostrą przyszli po Małgosię w 623. Dialog między Wojtkiem i jego ojcem o dziewczynach przypomina mi burzliwy związek LiL. Wojtek zarzeka się, że nie będzie ganiał za dziewczynami, że nigdy się nie pobierze. Nie ma ochoty czekać na Małgosię, bo nie chce się spóźnić do muzeum. Taki dziecinny bunt wielokrotnie przeżywał także Latoszek. Ciągle powtarzał, że nie ma żony, że ceremonie ślubne nie są mu potrzebne. A motyw „gonienia” za Leną aluzyjnie pojawia się w wątku LiL od odcinka 401. Jestem coraz bardziej ciekawa co też dla LiL zaplanowali scenarzyści.
Scenarzyści przedstawili tragedię Koniców w wielu aspektach. Bardzo ważny motyw to motyw rodzeństwa. Jaś nie może wybaczyć sobie głupich i nieprawdziwych słów „nienawidzę cię” wykrzyczanych bez zastanowienia i bez potrzeby. Przeprasza siostrę, chociaż tak naprawdę nie musi. Bo i tak widać, że robi wszystko, aby ona się obudziła – przynosi do szpitala jej ulubionego futrzaka, mówi do niej („Wszystko ci oddam, tylko już nie śpij”). Jaś chce być blisko siostry, ale zachowanie dorosłych jest trochę bezmyślne i egoistyczne. Nie pozwalają mu być z nią w tej tragedii, choć może on tego potrzebuje. Ta sytuacja kojarzy się z Latoszkiem i z Leną. Przecież w 560 Latoszek mówi do żony, że nie chce spędzić z nią reszty życia, że kłamał, że nie był z nią szczęśliwy…
Marta natomiast dokonuje swoistej ekspiacji. Choć to irracjonalne, winą za wypadek Małgosi Marta obarcza siebie i to, że opuściła rodzinę. A stało się to w 512, kiedy to Latoszek powiedział do Leny „moja wina jest”. I w 512 Latoszek również opuścił rodzinę, choć tylko na jakiś czas i z konieczności. Ale potem zostawił Lenę i Falka naprawdę…
Zakończenie odcinka również bardzo wymowne. Konica stoi na balkonie. Tam, gdzie żegnał Małgosię, kiedy wychodziła z domu. On już wie, że z tego okna Małgosi nie zobaczy, że ona już nie wróci…
Tragedię przeżywa nie tylko rodzina Koniców, ale także ojciec Miłosza. Najpierw on nie potrafi iść do syna, jest to dla niego za wcześnie. Julka musi bronić syna przed własnym ojcem: „Przecież to jest pana syn. Przecież nie wiemy, co się tam wydarzyło. Może hamulce nie zadziałały, może chłopak stracił przytomność, no.” Julka nie może uwierzyć w taką reakcję ojca: „Pan tak szybko go osądził? i uświadamia mu gdzie jest jego miejsce: „Proszę iść do środka i się z nim zobaczyć.” oraz co przeżywa Miłosz: „On się zaraz obudzi i będzie z tym zupełnie sam. On bardzo pana potrzebuje, myślę, że teraz bardziej, niż kiedykolwiek w swoim życiu.” Na usilną prośbę Julki ojciec Miłosza idzie do syna i mówi „Ty tego nie zrobiłeś”, co oznacza: „Nie chcę wierzyć, że zabiłeś tych ludzi, nie chciałeś to zrobić, bo przecież jesteś dobrym człowiekiem”. Jak bardzo sytuacja ta przypomina tragedię, która przed laty działa się w rodzinie Latoszków! Matka nie mogła pogodzić się ze śmiercią Maćka, ale nie mogła też zrozumieć zachowania drugiego syna, który w jej mniemaniu dokonał zabójstwa! A Latoszek, podobnie jak Miłosz, obudził się po wypadku w szpitalu. Czy wtedy była przy nim jego matka? Co on wtedy przeżywał? Czy modlił się o cud dla Maćka, tak jak w 624 modlił się o cud dla Małgosi? Tego nie wiemy, ale mam wrażenie, że niedługo wyjaśni się największa tajemnica Latoszka.
cdn.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vehae dnia Sob 17:18, 06 Lut 2016, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:59, 06 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
natha87 napisał: | Vehae wspomniała o sytuacji, która może przytrafić się Lenie, np. o pożarze w LG. Ale przecież było już coś podobnego. Kilkaset odcinków wstecz, kiedy Lena opiekował się Amelką Burską doszło do zaczadzenia w hotelu dla rezydentów. A Witek dowiadując się o tym czym prędzej pobiegł w stronę hotelu, bo wiedział że, Lena zajmuje się Amelką. Na szczęście nic im się nie stało. Dlatego dla mnie motyw z pożarem byłby powieleniem tematu, który już był. Zresztą kilkadziesiąt odcinków wstecz doszło do pożaru w pobliżu LG, gdzie w akcji ratunkowej uczestniczył Witek. Tego tematu jest trochę za dużo. |
W 601 to nie był pożar, a jedynie ćwiczenia przeciwpożarowe stanowiące właśnie aluzję do konkretnych wydarzeń, tym razem naprawdę dramatycznych. Pożar w 563 został potraktowany trochę po macoszemu. Prawdopodobnie ze względu na zajętość Anity wszystko przesunęło się w czasie, ale jestem prawie pewna, że to właśnie pożar będzie tą dramatyczną okolicznością dla LiL, którą zapowiedziała pani Krakowiak. A także będzie to wydarzenie medialne, co zostało zapowiedziane w 598. Tretter przed kamerą wypowiada się o chirurgii i zachodzi pytanie co zrobić, by również interna stała się równie sławna.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vehae dnia Sob 17:07, 06 Lut 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:16, 06 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Vehae, jestem pod wrażeniem twojej analizy odcinka 624. I myślę, że trafnie wyczuwasz kierunek wydarzeń w późniejszych odcinkach. Więcej niż pewne, że ten dramat jest zapowiedzią kolejnego dramatu, tym razem dotyczącego Latoszka, dramatu osadzonego mocno w przeszłości, czyli nawiązującego do historii Maćka, a także decyzji odłączenia brata od aparatury i oddania jego narządów do przeszczepienia. W odc. 624 też pojawia się temat transplantacji. Kiedy Tomasz informuje Konicę, że jego córce trzeba było resekować połowę wątroby, Rafał jest przekonany, że wszystko będzie dobrze, bo nawet jak wątroba Gosi nie podejmie swoich czynności, to zawsze on może oddać córce cząstkę swego organu, a w razie niezgodności genetycznej, jest jeszcze matka dziecka i rodzeństwo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
natha87
- poziom 1.
Dołączył: 12 Wrz 2013
Posty: 931
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:32, 06 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
vehae napisał: | I nie wiem, czy zauważyłyście jak bardzo odcinek 624 był zatopiony właśnie w takim klimacie: mistyczno-religijnym. |
Mamy motyw dramatu z modlitwą w tle. Odcinek 624 ma duży akcent religijny. W tym odcinku modlitwy niestety nic nie pomogły. Ale skoro już ten temat poruszono to w trakcie kolejnego dramatu ta modlitwa zostanie wysłuchana.
Po za tym myślicie że, ten ostatni nacisk na temat nieuzupełniania papierów może przyczynić się do jakiegoś dramatu? Gdyby każdy sumiennie wykonywał swoje obowiązki nie musiałby teoretycznie zostawać po godzinach. W każdej pracy jak ktoś musi zostać po godzinach to często chodzi właśnie o uzupełnienie formalności. Więc jeśli motywem doprowadzającym do jakiegoś dramatu miałby być nieuzupełnione np. karty pacjentów to albo wtedy kiedy ktoś zostanie po godzinach albo np. w trakcie normalnego dnia pracy gdy brak uzupełnienia informacji doprowadzi co błędu lekarskiego. Ale przecież takich sytuacji było mnóstwo już w całym serialu.
Ja bym powiedziała że, dwa ostatnie odcinki toczące się wokół dramatu Małgosi są jednoznaczną zapowiedzią wielkiego dramatu. Nie wiem czy któraś z Was zauważyła ale w tych odcinkach wstąpiło wiele bohaterów. Zabrakło może Agaty, Przemka i Zuzy. Nawiązując do mającej wydarzyć się tragedii, weźmie w niej udział wiele osób. Te odcinki były bardzo nasączone nie tylko pod kątem religijnym ale przede wszystkim takim tematem że, w obliczu wielkiego bólu nikt nikogo nie obwinia tylko działa wspólnie, razem aby ratować ludzie życie. W ogóle w tych odcinkach akcja była wartka i wiele się działo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|