|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:34, 13 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Z doświadczenia wiem, że jak mało jest LiL w zwiastunie, to dużo w odcinku. A Tretter powie to, co ja pisałam kilka dni temu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
natha87
- poziom 1.
Dołączył: 12 Wrz 2013
Posty: 931
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:07, 14 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Jak wrażenia po 621 odcinku? Moje są jak najbardziej pozytywne. Dużo Latoszków w tym odcinku. Ale też widzę tam dużo aluzji i nawiązań do przeszłości.
Generalnie widać że, oboje cierpią z powodu tego rozwodu i wcale tego tak naprawdę nie chcą. Widać to doskonale w scenie, kiedy wychodzą z sądu. Stało się jak się stało i muszą iść do przodu ale obojgu jest po prostu trudno. Muszą się odnaleźć w nowej dla nich sytuacji.
Tretter jak zawsze stara się trzymać szpital w ryzach a w tym relacje swojego personelu. Dlatego spięcia w pracy pomiędzy LiL są dla niego niczym bo on wie że, ich rozwód nie ma tutaj żadnego znaczenia. Jego słowa że, LiL są dla siebie stworzeni są najważniejsze. Takich dialogów nie wpisuje się w scenariusz dla postaci, których w przyszłości ma już nic nie łączyć.
Kolejno widzę, że w relacjach między Leną a Agatą, to Agata wyczuwa dystans względem Leny jako ordynatora. Ale widać w odcinku że, Lena podchodzi do swojej funkcji bardzo odpowiedzialnie i nie ma zamiaru wchodzić w konflikty z Agatą tylko z nią współpracować, a to bardzo dobrze.
Zauważyłam też pewne nawiązania do poprzedniego sezonu. W tym odcinku Latoszek zajmuje się pacjentem z amputowana nogą, przy którym czuwa żona. To Latoszek przekazuje jej od chorego męża że, on ją kocha. Zaś Lena ma styczność ze Szczepanem, który wyznaje miłość Agacie, kiedy przy łóżku jest Lena. I niejako ta scena jest dla mnie nawiązaniem do sytuacji kiedy to Latoszek był po operacji kręgosłupa, będąc w narkozie majaczył kiedy przy jego łóżku była Agata i on chciał aby go pocałowała. Wtedy to Latoszek pomylił ją z Leną. A obecnie mamy zupełnie odwrotną i analogiczną sytuację do tamtej sceny. Teraz to Szczepan myli Lenę z Agatą mówiąc że, ją kocha. I myślę, że ta scena i dialogi nie są przypadkiem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kropeczki
- bywalec.
Dołączył: 26 Sie 2014
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:11, 14 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
odcinek piękny ale tylko i wyłącznie ze względu na wątek Falkowicza i Matyldy.Zresztą Żebrowski jako Falkowicz jak zawsze rewelacja. Reszta to była tylko i wyłącznie tło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:52, 14 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
kropeczki napisał: | odcinek piękny ale tylko i wyłącznie ze względu na wątek Falkowicza i Matyldy.Zresztą Żebrowski jako Falkowicz jak zawsze rewelacja. Reszta to była tylko i wyłącznie tło. |
Chyba nie do konca masz rację. Elementarna wiedza na temat konstruowania fabuły powinna ci podpowiedzieć, że zarówno w literaturze jak i serialu obowiązuje koronna zasada (zwłaszcza w tych gatunkach przeznaczonych dla masowego odbiorcy),że jest wątek główny i wątki poboczne. Standardowy odcinek serialu ma na ogól trzy wątki: jeden główny, dwa drugoplanowe. Na ogół gołym okiem widać po ilości czasu, który wątek jest główny i jako taki nie może być tłem. Powiedzmy sobie jasno: w tym odcinku wątkiem głównym był wyłącznie wątek Leny i Latoszka. Oba pozostałe wątki: Falkowicza oraz Szczepana i Agaty ze sobą się zazębiały. Nawet fakt, że Falkowicz musiał w końcu przyznać rację, że "szalony internista" się nie mylił i jego koncepcja jest słuszna dowodzi, że przynajmniej w kwestii medycznej Latoszek nie był tłem dla Falkowicza. Ja rozumiem, że można bezkrytycznie wielbić jakąś postać, ale odrobina obiektywizmu by nie zaszkodziła. Zresztą wg mojego (i nie tylko mojego) sądu obecny Falkowicz jest nijaki wobec tego dawnego, niejednoznacznego i wrednego. Zdecydowanie wolałam go w tamtej postaci, a i tamta gra Żebrowskiego była o kilka poziomów wyższa. Mam wrażenie, że sam aktor nie czuje obecnej postaci.
A wracając do wątku, ktory jest tematem tego Forum, to więcej napiszę później. Na razie powiem tylko tyle, że scenarzyści zaskoczyli mnie niezwykle pozytywnie. To co miało być destrukcją (rozwód) potrafili przekuć w coś niezwykle konstruktywnego. No i chapeau bas dla gry zarówno Anity, jak i Bartosza.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 14:44, 14 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Ja też napiszę potem, to znaczy późnym wieczorem. A jest o czym pisać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
zygus
- poziom 2.
Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 1250
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Czw 17:44, 14 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Też mi się odcinek pdobał jeśli chodzi o wątek LiL. Losy pacjenta Witka oraz partnerki tego pacjenta, to istnie odwzorowana historia LiL z czasow jego choroby. Jest, to już drugi odcinek w którym Witek może zobaczyć, to co wydarzyło się w jego życiu od drugiej strony. Chyba teraz zaczyna do niego wiele docierać. Do tego widok Staszka znowu przy Lenie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
asiaa
- poziom 3.
Dołączył: 12 Gru 2011
Posty: 1954
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:32, 14 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
W odcinu 624 będą LiL
odc. 624 - Gdyby można było cofnąć czas
Obsada
Katarzyna Dąbrowska - Wiktoria, Grzegorz Daukszewicz - Adam, Bartosz Opania - Latoszek, Julia Wyszyńska - Klaudia, Robert Koszucki - Konica, Anita Sokołowska - Lena, Ireneusz Czop - Tomasz, Aleksandra Hamkało - Julka Burska, Maciej Cymorek - Miłosz, Marek Włodarczyk - Ojciec Miłosza
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez asiaa dnia Czw 18:34, 14 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:44, 14 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Cytat: | odc. 624 - Gdyby można było cofnąć czas |
524
[Lena śpi w salonie, wchodzi Latoszek.]
Latoszek: Śpij, śpij.
Lena: A co ty robisz?
Latoszek: Ano sobie tak patrzę na ciebie.
Lena: Jak śpię?
Latoszek: No. Jak śpisz.
Lena: Chyba nie kupiłeś mi kolii z brylantami?
Latoszek: No, to może innym razem, ale… Nie o tym myślałem.
Lena: O jejku, jejku, ale się zdrzemnęłam, co? Ojej.
Latoszek: Tak sobie kombinuję, że… No skoro wszystko zaczęło się sypać od tej nieudanej randki, to…
Lena: Wtedy, kiedy zajmowałeś się Agatą…
Latoszek: Przestań, Boże, no, już.
Lena: To co?
Latoszek: To cofniemy czas – ten sam stolik, ta sama czarno-biała sukienka…
Lena: Pamiętasz, w co byłam ubrana?
Latoszek: No masz.
Lena: I?
Latoszek: No i będzie od razu lepiej, no.
Lena: Chodź tu wariacie.
Latoszek: Babciu, czekaj.
Lena: Tylko na kręgosłup uważaj, nie.
Latoszek: Widzisz…
Lena: O jejku.
Latoszek: Ile to już lat?
Tytuł 624 Gdyby można było cofnąć czas.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:59, 14 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Niestety swoją interpretację odcinka zamieszczę dopiero jutro, a może nawet pojutrze. Dziś nie starczyło mi czasu, aby to wszystko opisać. A nawiązania są niesamowite. Paprotka i jej znaczenie wróżebne, filozofia Zen... I wiele, wiele innych nawiązań, w tym co sceny z 564, o której już napisałyście. Ale mamy tu też nawiązanie do 528. Latoszek na bank będzie przepraszał Lenę, będzie chory, ale ja to opiszę jutro. A, jest jeszcze odniesienie do Stefanka z 620.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:15, 14 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Myślę, że najlepszym komentarzem do odc. 621 są słowa Trettera " jesteście dla siebie stworzeni i żaden pieprzony rozwód ani żadna zabawa nazwiskami tego nie zmieni". I cały odcinek na to wskazuje. Co tu dużo mówić, mam wrażenie, że od pierwszej sceny, po wyjściu z sądu widać, że to nie jest żaden koniec. Aż po ostatnią scenę kiedy Lena uśmiecha się znacząco na widok miny Latoszka obserwującego jej"adoratora". Po raz kolejny miałam zresztą wrażenie, że ta para pojawia się wyłącznie po to, żeby wywołać określone emocje u Witka. Gdyby rzeczywiście tych dwoje miało łączyć coś więcej, jak to sugerują materiały wychodzące z produkcji, to po pierwsze aktorzy potrafiliby to zagrać tak, żeby widz miał wątpliwości, a po drugie pokazywaliby ich również w konfiguracji dwójkowej. I mam niejasne przeczucie, że tak już pozostanie. Najprawdopodobniej nigdy nie ujrzymy Staszka i Leny we dwoje. A jak ujrzymy to wyłącznie po to, żeby padły informacje rozwiewające wszelkie wątpliwości odnośnie tej relacji.
No ale w tej scenie ostatniej nie to było najważniejsze. Najważniejsze było to czego nie mógł wyartykułować Jeremi, ale co znakomicie w tej jego prośbie odczytał Witek. Mam wrażenie, że Witek w historiach swoich pacjentów i ich najbliższych zaczyna wreszcie widzieć siebie i swoje błędy. Jak w filmie na zwolnionych obrotach. Historia Jeremiego i Renaty to oczywiście historia Witka i Leny z odc. 560-563 łącznie z wykrzyczanym tekstem "nie chcę twojej litości". Ale historia tej pary sprzed ośmiu miesięcy ma swoją drugą odsłonę. Jeremi ponownie staje w obliczu śmierci. A życie ratuje mu upór Latoszka, nogę z kolei talent Falkowicza. Jak na dłoni pokazano to co czeka Witka za jakiś, chyba niedługi, czas. Na pewno nie jest przypadkiem pacjent kardiologiczny, pacjent Agaty, którego chce zobaczyć Lena. A okoliczności przyszłych zdarzeń będą dramatyczne. Nie ulega wątpliwości, że pojawi się sprawa Bernarda i to niekoniecznie jako sprawa sądowa. Mam wrażenie, że odegra on jakąś inną rolę.
Z kolei Lena zajmuje się Szczepanem. Oczywiście też zauważyłam kontekst do odc. 564, kiedy Szczepan patrząc na Lenę wyznaje uczucia Agacie, jakby to ją widział przed oczyma. Ale zauważyłam coś jeszcze. Agata na pytanie Leny czy Lipski bierze narkotyki, z całą mocą podkreśla, że to najmądrzejszy facet jakiego zna. A w odc. 522 Lena mówi Agacie, że dobrze wie, że Witek nigdy by jej nie zdradził. Jak się okazuje obie nie wzięły pod uwagę, że pod wpływem impulsu nawet ci najlepsi i najbardziej godni zaufania mogą popełnić błąd, który trudno wybaczyć i który prowadzi do poważnych zawirowań życiowych.
"Gdyby można było cofnąć czas..." No ale niestety, to jest niemożliwe. Więc może właśnie chodzi, aby po błędach zdać "Egzamin". Chyba tytuły odcinków mówią same za siebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 7:11, 15 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Chyba od lat nie byłyśmy tak zgodne w odbiorze odcinka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
natha87
- poziom 1.
Dołączył: 12 Wrz 2013
Posty: 931
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:58, 15 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Ostatnie dwa odcinki odbieram nie tyle pozytywnie co z wielką nadzieją. Nadzieją nie tylko ze względu na powrót LiL ale i na to że, wątek pomimo swojego końca tak naprawdę dopiero się zaczyna. Przyznam szczerze że, jakiś czas temu kiedy przeczytałam o rozwodzie LiL byłam naprawdę zniesmaczona tą sytuacją. Czekałam na odcinki i powiem szczerze, że się nie rozczarowałam. Widać że, wątek nie został napisany na kolanie a odpowiednio rozpisana została każda scena i przede wszystkim słowa. Wcześniej miałam naprawdę w głębi serca wielkie obawy jak scenarzyści ruszą po takiej przerwie z wątkiem. Tyle rozpoczętych wątków u LiL w poprzednich sezonach nie mogło być kontynuowane że, kiedy ponownie zobaczyłam postacie Witka i Leny na ekranie nie zawiodłam się. A właśnie wzięło mnie na małe refleksje i przemyślenia odnośnie tych dwóch odcinków przez wzgląd na to co scenarzyści od dłuższego już czasu robią z tego serialu. Czyli stawiają na młodych aktorów i tworzą sobie rozmaite trójkąty. W niektórych wątkach już od dawna zalatuje brazylijską telenowelą. Obawiałam się że, przerwa w wątku u LiL może odbić się później na samej jakości kiedy powrócą. Nie chcę zbyt wybiegać w przyszłość bo zobaczymy w kolejnych odcinkach jak sprawy się potoczą ale jak na te chwilę jest lepiej niż bym sama przypuszczała. Wcześniej nie umiałam sobie wyobrazić co dalej scenarzyści zamierzają zrobić czy nawet jak powrócić z wątkiem po takiej przerwie np. do sceny pocałunku Agaty i Witka. Ale oni odwrócili to o 180 stopni zaczynając od rozwodu a nie od jakiś wyjaśnień. Na wszystko przyjdzie czas ale trzeba zakończyć pewien etap aby móc go rozpocząć na nowo. Nie podjęli się naprawiania rozbitej wieży z klocków tylko rozebrali ją na części pierwsze i wygląda na to że, będą ją budować od początku, ale inaczej. I to mi się bardzo podoba. Uważam nawet że, przez to jak życie zweryfikowało obecność Anity i Bartosza na planie, może nawet obecnie jeszcze bardziej pomóc w samej atrakcyjności wątku. Dla mnie oglądanie ciągłego miotania się Agaty pomiędzy Leną a Witkiem nie była czymś interesującym. Wielu wiernych widzów tego wątku chyba przyzna mi rację że, co za dużo to nie zdrowo i trzeba wiedzieć kiedy coś powinno zostać skończone aby wątek nie tracił zainteresowania. W czasie kiedy Anity nie było na planie, wprowadzono dla postaci Agaty - Szczepana. Obecnie mamy taką konfigurację gdzie LiL są po rozwodzie ale rozstali się pokojowo. A Agata nie jest samotna bo do czasu powrotu LiL miała jakieś perypetie ze Szczepanem. I taki obrót sytuacji jest wg mnie ciekawszy na linii LiL-Agata.
Jest jeszcze coś co mnie bardzo napawa optymizmem - losy postaci pobocznych wpisanych w scenariusz, z którymi mają styczność LiL. W odc 620 mamy matkę z dzieckiem, która pokazuje Latoszkowi jak wiele samotna matka potrzebuje siły aby móc opiekować się dzieckiem, na dodatek chorym. W odcinku 621 Witek ma do czynienia z pacjentem z amputowaną nogą i jego żoną a Lena ma styczność ze Szczepanem. Nic co co zostało wpisane do scenariusza nie jest przypadkiem. I powiem szczerze że, cenię sobie to w scenarzystach że, kiedy wątek zniknął, Ci nie próżnowali i kiedy ponownie mamy LiL na ekranie zestawili ich w scenach gdzie jak na tacy widać ich własne życie. Jak to już wcześniej zostało tutaj na forum powiedziane - Witek wśród pacjentów ma swoje lustrzane odbicie. Teraz to on jest po tej drugiej stronie. Cieszy mnie to że, scenarzyści nie traktują tego wątku po macoszemu, tak po łepkach ale scenariusz został naprawdę przemyślany. W każdej scenie i dialogu widać odniesienia do tego co wydarzyło się pomiędzy LiL. A to dobrze rokuje na kolejne odcinki. Pomimo tego że, dla mnie inne wątki AdWi czy Oli, Przemka itd. są totalną chałą to brawa należą się tym, którzy tak rozpisali sceny LiL bo stworzyli tym fajny, nowy początek. Gdybyśmy zobaczyli Lenę i Witka w scenach, które właściwie nie mają za wiele wspólnego z ich losami to mogło by się to wydawać mdłe i naciągane. A jak widać dla produkcji ta para bohaterów nadal jest bardzo ważna. I ważna jest na tyle że, w scenariuszu po takiej przerwie nie mamy ochłapa tylko istotne sceny, które mam nadzieje z każdym odcinkiem zostaną odpowiednio rozwinięte. A dla mnie będzie czystą przyjemnością oglądać sceny np. spięć LiL. Jak mówi powiedzenie - kto się czubi ten się lubi. A zadanie dla LiL jest takie aby móc nauczyć się na swoich błędach, wyciągnąć z nich wnioski i ponownie sobie zaufać. A od tego droga do bycia razem nie będzie im daleka. Dlatego też uważam, że słowa Trettera są jedynymi z tych kluczowych dla ich wątku. Gdyby scenarzystom nie zależało na Lenie i Witku, wymyślili by cokolwiek. Skoro tak łatwo przychodzi im wymyślanie kolejnych naciąganych historii to dlaczego dla LiL mieliby robić wyjątek. Przykładem jest chociażby moim zdaniem powrót Julki do serialu i historyjka z jej biologicznym ojcem. Tego nawet komentować nie będę. Ja widzę że, w scenariuszu dla naszych postaci jest duży potencjał i wiele ciekawych scen. Gdyby tak nie było, to pierwsze dwa odcinki były by nijakie. No nic, czekamy na rozwój akcji.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez natha87 dnia Pią 22:15, 15 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:05, 15 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Nat, dobrze piszesz, zgadam się. Wszyściutkie sceny z LiL były bardzo, bardzo dogłębnie przemyślane, dialogi dopasowane nie tylko scenariuszowo, ale i aluzyjnie. Są też nawiązania do zeszłych odcinków. Ja zaczęłam pisać swoją analizę, ale te sceny są tak świetne, że nie chcę tego zrobić po łebkach. Dlatego już wiem, że swojego komentarza nie zamieszczę nawet jutro, lecz najprawdopodobniej w niedzielę wieczorem. Zejdzie mi się, ale mam nadzieję, że będziecie zadowolone z mojej interpretacji. Na pewno będzie optymistyczna i chyba rekordowo długa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:23, 15 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
natha87 napisał: | Nie podjęli się naprawiania rozbitej wieży z klocków tylko rozebrali ją na części pierwsze i wygląda na to że, będą ją budować od początku, ale inaczej. |
Trafna uwaga. Rzeczywiście, wszystko wskazuje na to, że scenarzyści zaczynają od podstaw, ale jednak mocno osadzając scenariusz w tym co było. Bo nie piszą na zasadzie grubej krechy, tylko wyraźnie osadzając teraźniejszość w tym co było. Pierwsze dwa odcinki wywolują pozytywne wrażenie, bo widać, że bohaterowie to co się zdarzyło (rozwód) mocno przeżywają, ba, ta scena po wyjściu z sądu wyraźnie wskazuje, że im żal, że bynajmniej nie zamierzają układać sobie szczęśliwego życia bez siebie nawzajem, choć sobie tego życzą (aczkolwiek bez większego przekonania). Po prostu znaleźli się w sytuacji, w której pozostaje im tylko wspólna praca.
I myślę, że ta reprymenda Trettera uświadamia im, że może to jeszcze nie jest koniec? Choć oczywiście nie będzie łatwo, lekko i przyjemnie. Ale nawet ta jedna scena, kiedy wyszli od Trettera wskazuje, że możliwe są nawet w tej chwili relacje, które mogą być zaczątkiem czegoś pięknego i głębokiego.
Cytat: | Jest jeszcze coś co mnie bardzo napawa optymizmem - losy postaci pobocznych wpisanych w scenariusz, z którymi mają styczność LiL. |
Uważam, że to prawdziwy majstersztyk jak scenarzyści ilustrują to co doprowadziło u LiL do rozstania historiami pacjentów i ich bliskich. Ja uważam, że zapoczątkował ten scenariusz odcinek 598 i historia Modesta i jego żony, odcinek o przebaczaniu i o tym, że miłość przetrwa wszystko. A jednocześnie scenarzyści nie machnęli ręką na objawy traumy. Witek wrócił po terapii, ale zauważyłam w odc. 621 moment jakiejś blokady, kiedy pielęgniarka podaje Witkowi stetoskop, by zbadał pacjenta, pacjenta bez jednej nogi i z drugą zmiażdżoną. No więc skojarzenia z widokami tkwiącymi w podświadomości są nadto oczywiste. I już wiadomo, że miejsce masowego wypadku w odc. 623 przywoła wspomnienia z Afryki jeszcze dobitniej. A myślę, że te odcinki (623-624) przyniosą jeszcze większy ładunek emocjonalny.
No i jeszcze Lena w roli ordynatora. Zastanawiało mnie jak scenarzyści pokażą relacje z Agatą. No i muszę powiedzieć, że jest to klasa sama w sobie, zresztą z obu stron. Chętnie jeszcze zobaczyłabym relacje z Zuzą, bo chyba mogłyby to być ciekawe sceny. Nie tylko zawodowe. W końcu to ona jako ten "towarzysz broni" wie najwięcej o przeżyciach Witka w Afryce.
A w ogóle jeszcze jedno spostrzeżenie. Właśnie swoiste etykietkowanie pracowników interny. Zuza "towarzysz broni", Agata "kapuś i wróg, a ukoronowaniem tego jest zamieszanie z ordynatorem Latoszkiem i ordynator Latoszek. Równie ciekawe są opinie jakie Latoszek spotyka o sobie. W odc. 620 nazwany jest przez matkę Stefanka dobrym człowiekiem, w odc. 621 Renata mówiąc o swoim narzeczonym "drań bez serca" poniekąd przypomina Witkowi, że takim draniem bez serca był wobec Leny, bo sądził, że kalectwo daje mu do tego prawo. Myślę, że teraz będzie musiał on zweryfikować te etykietki. I jednocześnie budować od nowa relacje z innymi ludźmi, którym dał się mocno we znaki w okresie kiedy po prostu nie był sobą. Wraca dawny Witek, który upiera się przy swoim stanowisku, kiedy wie że ma rację i nie da się pokonać autorytetowi Falkowicza. Przypomniały mi się początki pracy Latoszka w LG, ktorego Tretter traktował z rezerwą, mimo referencji Brunona i Burskich, jako lekarzynę ze wsi, który nie bardzo odnajdzie się w renomowanym szpitalu klinicznym. A jednak jego trafne diagnozy natychmiast zmieniły stosunek dyrektora do niego. No i mamy powtórzenie (ale i powrót do źródeł), Falkowicz mimo początkowego lekceważenia przyznaje jednak Witkowi rację. Wydaje mi się, że scenarzyści rzeczywiście starają się odnaleźć tamtego Witka. I chyba nie tylko ostatni image ma go przypominać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vehae
gaduła.
Dołączył: 09 Lip 2007
Posty: 8768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:50, 15 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
Anna Z napisał: | Uważam, że to prawdziwy majstersztyk jak scenarzyści ilustrują to co doprowadziło u LiL do rozstania historiami pacjentów i ich bliskich. |
A szczególnie historia z 621 dokraszona postępowaniem Latoszka względem narzeczonej pacjenta oraz zachowaniem przy pacjencie.
Anna Z napisał: | A w ogóle jeszcze jedno spostrzeżenie. Właśnie swoiste etykietkowanie pracowników interny. Zuza "towarzysz broni", Agata "kapuś i wróg, a ukoronowaniem tego jest zamieszanie z ordynatorem Latoszkiem i ordynator Latoszek. |
Tak. Poza tym mamy zamieszanie z nazwiskami, czy też zabawę z nazwiskami, jak to określił Tretter. Ale to może być poważna aluzja. Jakaś pomyłka może z tego wyniknąć. „Ordynator Latoszek” i „Ordynator Latoszek” brzmią tak samo i pisze się to tak samo, ale dotyczą dwóch różnych osób.
Anna Z napisał: | Równie ciekawe są opinie jakie Latoszek spotyka o sobie. W odc. 620 nazwany jest przez matkę Stefanka dobrym człowiekiem, w odc. 621 Renata mówiąc o swoim narzeczonym "drań bez serca" poniekąd przypomina Witkowi, że takim draniem bez serca był wobec Leny |
No i jeszcze w 620 padło słowo „buc” określające byłego męża sąsiadki Latoszka. Bucem Latoszek nazwał także swojego sąsiada z 521. To nie przypadek. Przyjdzie czas, aby Latoszek sam siebie określił… A jak wróci dawny Latoszek, to zrobi to bez żadnej litości dla siebie.
Anna Z napisał: | Wraca dawny Witek, który upiera się przy swoim stanowisku, kiedy wie że ma rację i nie da się pokonać autorytetowi Falkowicza. (…) Wydaje mi się, że scenarzyści rzeczywiście starają się odnaleźć tamtego Witka. |
Wraca dawny Latoszek i ten powrót scenarzyści realizują na wielu płaszczyznach. 1 – bezinteresowane pomaganie ludziom (620 – Stefanek i Anna), dawne uczucia do Leny (621 - scena po rozwodzie), profesjonalizm (621 i motyw z taksówkarzem i Falkowiczem), samokrytycyzm (620, 621). Na pewno w 623-624 wróci też dawny Latoszek jako przyjaciel (Konica i wypadek oraz śmierć Małgosi). Przede wszystkim liczę na to, że wrócą dawne uczucia do Leny, tak naprawdę wrócą. I na pewno się nie zawiodę. A może jeszcze będą to uczucia większe? Mam też wrażenie, że scenarzyści mogą zechcieć przywrócić nam Latoszka jeszcze z czasów, które nie były pokazywane, czyli sprzed tragedii związanej z Maćkiem.
Szerzej o tym wszystkim wrzucę jak skończę. Na razie opisałam półtorej sceny.
Anna Z napisał: | I chyba nie tylko ostatni image ma go przypominać. |
Co to znaczy?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez vehae dnia Pią 23:54, 15 Sty 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|