|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:06, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
FABIAN2 napisał: | Szkoda , że nie miała pytania o Teatrze. Może by powiedziała o jakichś nowych projektach |
Aktorzy na ogół bywają przesądni i o projektach niechętnie mówią, żeby nie zapeszyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:09, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
No w tym wywiadzie na videoczacie powiedziała o 3 projektach. O dwóch wiemy , o trzecim sie zapewne dowiemy. Ale może gdyby ja zapytał , to okazałoby sie, że sa jakies nowe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:40, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Ja chciałabym, aby Anita mogła zagrać w jakiejś sztuce Teatru TV, przynajmniej moglabym ją zobaczyć w jakiejś sztuce teatralnej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:41, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Aniu a nawet nie wiesz jak ja o tym marzę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ylva
- bywalec.
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon 18:42, 25 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
O tak, teatr tv to jedyny teatr jaki ostatnimi czasy mam możliwość oglądać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 8:28, 02 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Ranking najbardziej popularnych Polek
[link widoczny dla zalogowanych]
,,Po rankingu stu najbogatszych tygodnika "Wprost" i stu najbardziej wpływowych Polaków tygodnika "Przegląd" doczekaliśmy się także interaktywnej listę pięćdziesięciu najbardziej popularnych Polek, którą przygotowała "Wirtualna Polska". Na czele - Anna Przybylska,,
,,Dalsze miejsca z pierwszej dziesiątki obsadziły kolejno aktorka Katarzyna Bujakiewicz z „Na dobre i na złe”, pierwsza Miss World z Polski z 1989 r. – Aneta Kręglicka, kolejna uczestniczka programu „Jak oni śpiewają” – aktorka musicali warszawskiego teatru Studio Buffo Natasza Urbańska, bohaterka seriali „Na dobre i na złe” i „Niania” – aktorka Agnieszka Dygant oraz jedna z gwiazd serialu „Fałszerze. Powrót sfory” – aktorka Anita Sokołowska.,,
[link widoczny dla zalogowanych]
/ można oczywiście głosować/
Sztuka Dialogu w Lublinie
20 lipca - 30 lipca | [link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:46, 02 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Najlepsza premiera sezonu
"Przebudzenie wiosny" w reż. Wiktora Rubina w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Aleksandra Lewińska w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.
«"Przebudzenie wiosny" to zdecydowanie najlepsza premiera ostatniego sezonu. Dobrze zagrana, ze świetną scenografią i muzyką. Spektakl zawstydza, rozśmiesza, ale przede wszystkim każe myśleć.
14-letnia Wendla (Dominika Biernat) i jej szkolny kolega Melchior (Rafał Kronenberger) kochają się na sianie. Scenę kończy rozczarowana Wendla: - Już?
I wszystko zaczyna się od początku. Tym razem Melchior, w białych rękawiczkach gwałci Wendlę. Gdy scena się kończy, aktorzy zagadują widzów: "Mamy dwie interpretacje tej sceny. Która podoba wam się bardziej? Pomyślcie, a my się teraz troszkę wyluzujemy". I zaczynają gonić się beztrosko po scenie, rozbierając się do rosołu. Zakładając majtki, znów pytają widzów, która wersja jest lepsza. Teraz publika wybiera już między trzema interpretacjami młodzieńczej inicjacji. Większość głosuje za ostatnią. Wendla i Melchior nie zastanawiają się długo: "Chodźcie do nas, zabawimy się razem" - zachęcają widzów.
Podczas premierowego pokazu rozbierana scena widocznie rozluźniła publiczność, która od tej pory zaczęła żywo reagować na żarty aktorów. A w "Przebudzeniu wiosny" jest się z czego pośmiać. Choć sztuka porusza sprawy trudne i przygnębiające, reżyser sprawnie operuje groteską, liryzmem, a dramatyzm dozuje.
"Przebudzenie wiosny" to spektakl o nieuświadomionej w porę Wendli, która daje się uwieść i swój pierwszy romans przypłaca aborcją i śmiercią. O Melchiorze, co namiętnie czyta "Cząstki elementarne" Houellbecqa, nie wierzy w Boga "ani nawet żadne życie gdzieś tam". O Janku i Ernście, którzy odnajdują szczęście, gdy całują się w usta. I o Maurycym, który nie zdaje do następnej klasy.
Podczas zakończenia roku szkolnego wszyscy śpiewają "Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani". Śpiewają, jak ich nauczyli: rączki na kolanach, plecy proste, wzrok wbity w tablicę. Maurycy nie zaśpiewa do końca. Wyjmie z kieszeni pistolet. Padnie od strzału w głowę.
Bo młodość to też wojenka, na której pan Bóg kule nosi? A może zawinili rodzice, którzy nie dali mu poczucia bezpieczeństwa, może szkoła, która nie widzi problemów, a może wszystko przez burzę hormonalną? Reżyser bydgoskiego spektaklu odpowiedzi nie daje. Każe pomyśleć.
Mocnym punktem spektaklu jest też świetna, choć ascetyczna scenografia. Temperaturę podgrzewa agresywna, eksperymentalna, energetyczna muzyka.
Frank Wedekind, niemiecki dramaturg, napisał "Przebudzenie wiosny" ponad sto lat temu. Tekst wywołał wówczas niemały skandal. Drapieżności pierwowzoru na scenie bydgoskiego teatru nie ma. Bo i być nie może.
Dziś ciąże gimnazjalistek trafiają do oficjalnych statystyk, a gdy uczeń targnie się na swoje życie, do jego szkoły wybiera się nawet minister. Problemy młodych nie są tabu. Czasy się zmieniły. Ale czy rzeczywiście tak wiele różni gimnazjalistów wchodzących w wiek XX od tych, które są świadkami przełomu kolejnych stuleci?
Nie ma już domów takich jaki miała Wendla? Matek, które na pytanie gimnazjalistki: "Jak to się dzieje", odpowiadają: "Żeby mieć dziecko, musisz mieć męża i kochać go tak, jak można kochać tylko tego jednego jedynego mężczyznę, tak, jak w twoim wieku jeszcze kochać nie można". (Matka Wendli nawet, gdy dowiaduje się o ciąży, nie wychodzi z roli: "musisz jeść warzywa i mięso, Słoneczko").
"Przebudzenie wiosny" to teatr, który rozgrywa się na co dzień. Teatr gotowych wzorców, złotych rad, i makiet zachowań, przekazywanych kolejnym pokoleniom. Reżyser pokazuje jego skutki: wychowanie dzieci w nieświadomości sprawia, że są bezradne wobec pierwszych doświadczeń erotycznych, brak zrozumienia ze strony rodziców, groźby, ciągłe poczucie winy - prowadzą do "tragedii dziecięcych". I taki właśnie podtytuł ma sztuka Wedekinda. Ale spektakl mówi też dużo o tragizmie dorosłych. Tych, którzy nie uporali się z poczuciem wstydu, tych, którzy chcieliby jak matka Wendli, by ich pociechy zawsze były takie jak teraz - gdy mają lat naście. Tych, którzy chcą ocalić młodych przed dorosłością, bo sami sobie z nią nie poradzili.»
"Recenzja "Przebudzenia wiosny""
Aleksandra Lewińska
Gazeta Wyborcza - Bydgoszcz nr 152
02-07-2007
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marta
gaduła.
Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 4196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z głebi serca
|
Wysłany: Pon 13:51, 02 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
A ja nie wiem gdzie i jak sie na Anite głosuje...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:15, 02 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
O "Przebudzeniu wiosny" w Polskim w Bydgoszczy pisze Anita Nowak
Tragigroteska w rytmie rocka
Na ile sztuka napisana przez żyjącego na przełomie XIX i XX wieku Franka Wedekinda w Niemczech aktualna jest w Polsce 2007 roku postanowił sprawdzić reżyser Wiktor Rubin, realizując „Przebudzenie wiosny” na deskach Teatru Polskiego w Bydgoszczy.
Oczywiście nie sposób było zrealizować rzecz dosłownie. Biorąc pod uwagę gust i temperament współczesnego widza, realizatorzy zdecydowali się dokonać bardzo dużych skrótów i przetasowań tekstu, tak aby sygnalizować tylko wspólne dla obu epok problemy. A jest ich sporo. Dorośli tak samo, jak przed stu laty nie rozumieją młodzieży. Samobójstwa nastolatków są coraz częstsze. Szkoła nadal jest zmorą. Seks, choć przestał być tajemnicą, znów stał się grzechem. Aborcyjne podziemie rozkwita.
W scenariuszu do bydgoskiego przedstawienia ograniczono liczbę postaci, wkładając wypowiadane przez wiele osób kwestie w usta kilku bohaterów. Efekty tych zmian czyniłyby może dialogi niezbyt wiarygodnymi, gdyby nie groteskowa, a chwilami nawet surrealistyczna forma przedstawienia. No, bo któż by uwierzył np. w to, że czternastoletni chłopak marzy o tym, by ubierać dzieci na różowo? W oryginale tę kwestię wygłasza dziewczyna.
Aby nawiązać do współczesności, akcję rozpoczęto sceną w kręgielni, gdzie Wendla obchodzi czternaste urodziny, zamieniono chłopcom lekturę z „Fausta” Goethego na „Cząstki elementarne” Houellebecqa, intymne zwierzenia nastolatków usytuowano w programie talk show. W inscenizacji wiele jest umowności. Realizatorzy sięgają do różnych konwencji. Trochę tu Gombrowicza, trochę Witkacego. Jedna z romantycznych scen między parą młodych bohaterów po trosze utrzymana jest w konwencji bajkowej jakby z „Czerwonego Kapturka”, po trosze stylizowana jest na osiemnastowieczną sielankę, gdzie ona jest w stroju pasterki, on myśliwego. Są sceny groteskowe, komiczne, niekiedy do akcji włącza się publiczność. Realizatorzy starają się ożywić sztukę, w której niewiele jest typowej akcji a sporo narracji.
Aby przybliżyć spektakl młodemu pokoleniu Piotr Bukowski wykonanie skomponowanej prze siebie muzyko rockowej powierzył istniejącemu zaledwie od kilkunastu miesięcy warszawskiemu zespołowi młodzieżowemu „Setting the woods on fire”. Przerywniki muzyczne spełniają też bardzo pozytywną rolę w kompozycji całego przedstawienia. Podobnie jak ciekawe operowanie światłem. Bo niezwykle też ciekawa jest oprawa plastyczna przedstawienia. Scenograf Justyna Łagowska usytuowała pośrodku sceny wielką płaszczyznę z drabinek gimnastycznych. Aktorzy opowiadając o różnych wydarzeniach, wspinają się na nie, zwisają, przewijają między szczeblami. Kojarzy się to ze szkołą i przypomina zabawy dzieci na podwórkowym trzepaku, a przy tym urozmaica też kompozycję scenicznego ruchu. Dynamizuje spektakl.
Młodzi aktorzy dobrze wywiązują się z powierzonych im zadań, grając niekiedy po kilka ról. Bardzo interesującą osobowość sceniczną opartą na wdzięku, ekspresji i dobrym przygotowaniu warsztatowym objawia Domnika Biernat w roli Wendli. Aktorka bardzo umiejętnie przez pozory młodzieńczej radości sygnalizuje tragiczne przesłanie postaci, a żeby nie było zbyt serio, bo wówczas widz mógłby nie uwierzyć w naiwność czternastolatki, która myśli, że dziecko można mieć tylko po ślubie, wszystko gęsto zawoalowując groteską. Szczególnie ciekawie prezentują się jej sceny z Matką. Anita Sokołowska choć w odmiennej tonacji, innymi środkami, bez większych emocji, powściągliwie także prowadzi grę jakby na dwóch płaszczyznach. Pod maską zakłamania i obłudy pozwala zauważyć niepewność i strach. Społeczna rola bycia matką dorastającej córki przerasta jej bohaterkę. Sokołowska bardzo dobrze, choć nikłymi środkami ukazuje to wewnętrzne zagubienie. Znakomita jest też jako Ilza, koleżanka Wendli. Zupełnie inna, trochę groteskowa, trochę absurdalna, też wielowymiarowa, przydaje przedstawieniu swoistego kolorytu.
Wiarygodnie w rolach chłopców prezentują się Rafał Konenberg jako Melchior, Mirosław Guzowski - Maurycy i Michał Czachor - Janek.
Aktorom w indywidualizowaniu postaci pomaga wydatnie autor kostiumów - Mirek Kaczmarek.
Dużą zaletą spektaklu jest komizm słowny i sytuacyjny. Ponieważ niewiele jest przedstawień o młodzieży, myślę, że bydgoskie „Przebudzenie wiosny” będzie się cieszyło dużym powodzeniem wśród młodej widowni. I nie tylko.
Anita Nowak
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:04, 02 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że Anita zyskała pozytywną recenzję. I szkoda tylko, że ta Bydgoszcz tak daleko, bo chętnie bym to przedstawienie obejrzała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marta
gaduła.
Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 4196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z głebi serca
|
Wysłany: Pon 19:17, 02 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
A czemu to ma byc wystawiane tylko w Bydgoszczy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 14:49, 03 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Jak się dziś bawią dzieci
"Przebudzenie wiosny" w reż. Wiktora Rubina w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Katarzyna Kaczor w Expressie Bydgoskim.
«W sobotę w Teatrze Polskim w Bydgoszczy można było zobaczyć premierę spektaklu "Przebudzenie wiosny", kończącą tegoroczny sezon artystyczny.
To spektakl i głęboki, i lekki jednocześnie, a przy tym przytłaczający dramatyzmem, niepozbawiony akcentów popkulturowych, dość rozsądnie epatujący nagością. Idealnie skrojony.
Mając w pamięci "Tramwaj zwany pożądaniem", także realizację duetu Rubin - Frąckowiak, można się było spodziewać, że "Przebudzenie wiosny" nie będzie wciskaniem pseudoartystycznej "lipy". To, co omawiają "specjaliści", autor dramatu Frank Wedekind jakieś sto łat temu napisał po prostu i prosto, reżyser zaś jedynie podkreślił kontury całości, nie przesadził z żadną konwencją, zdał się na doskonale sobie radzący zespół aktorów.
Starsi czternastoletni
Czternastolatków grają dorośli ludzie, wydawało się, że w związku z tym trudno będzie przestawić swoją percepcję, ale nie. Kwestie dziecięce jeszcze bardziej bulwersują, gdy interpretują je około trzydziestolatkowie.
Fabuła nie jest w "Przebudzeniu wiosny" spójna. Scena w kręgielni. Urodziny Wendli. Dzieci grają, jest z nimi matka Wendli. Rozmawiają. O za długiej sukni, o Iłzie, którą biją rodzice, ktoś się boi, że nie zdał do następnej klasy. Kolejne sceny. Melchior czyta "Cząstki elemenarne" Houellebeca, Janek Rilłow fantazjuje, ma orgazm, Janek i Ernest, w stylistyce z filmu "Powrót do Brockeback Mountain", ubrani w stroje kowbojskie, całują się. Wendla zostaje zgwałcona przez Melchiora. Myśli, że ma raka. Jest w ciąży.
I tak dalej. Temat wstydu, erekcji, polucji omówili realizatorzy w formie talkshow. Chłopcy mówią do "prowadzącego" i jego towarzysza w masce potwora. Maurycy tuż po rozdaniu świadectw strzela sobie w głowę. Wendła umiera po nieudanej aborcji.W pośmiertnym talkshow, z udziałem demonicznego osobnika, może szatana, bierze udział Maurycy, pojawia się Wendla z martwym płodem i Melchior. Jemu udało się "przeżyć".
Publiczność na scenie
Zaskakującym zabiegiem było zaproszenia publiczności do udziału w jednej ze scen. Do której? Warto przekonać się osobiście. Całość podkręca ostra muzyka: autor Piotr Bukowski i grupa "Setting The Woods On Fire".
Kto nie zdążył jeszcze zobaczyć "Przebudzenia wiosny", ma szansę w lipcu. Lepiej zarezerwować bilet, bo to spektakl kameralny, miejsc jest mało, a widzowie na sto procent będą walili nań drzwiami i oknami.»
"Jak się dziś bawią dzieci"
Katarzyna Kaczor
Express Bydgoski nr 152/02.07
03-07-2007
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marta
gaduła.
Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 4196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z głebi serca
|
Wysłany: Wto 16:39, 03 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Ty masz Aga nosa do wyszukiwania tych recenzji...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 9:11, 08 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Przebudzeni nad przepaścią
Joanna Derkaczew
2007-07-06, ostatnia aktualizacja 2007-07-06 18:29
Bać się o młodzież czy bać się młodzieży? Wiktor Rubin w świetnym "Przebudzeniu wiosny" wskazuje, że zanim zacznie się młodymi ludźmi zarządzać, warto sprawdzić, kim oni są
Skaczą z pociągu, wieszają się, głodzą, maltretują rówieśników, trafiają do sekt i do izb wytrzeźwień. Rynek i media uczą ich chcieć wszystkiego, rodzina i państwo - wszystkiego im zakazują. Ich nastoletnie "ja" jest jeszcze w fazie prototypu. Dla twórców reklam są więc wymarzonym targetem wedle zasady: "Będziesz kimś, tylko kup - łatwiej być, jak się ma". "Smutni nastoletni" w ostatnich miesiącach znaleźli się na ustach ministrów i poszukiwaczy sensacji. Ich pojawienie się w teatrze było tylko kwestią czasu.
W odróżnieniu od polityków zastanawiających się, co zrobić z gimnazjalistami, jak ich ubrać, jak kontrolować, twórcy teatru badają raczej to: "Kim są dzisiejsi młodzi?", "Co o nich wiemy?", "Co oni wiedzą o sobie?". Do debaty, którą rok temu rozpoczął warszawski Teatr Montownia spektaklem "Lovv" (Stefan Lindberg, reż. Marek Pasieczny), włączają się coraz młodsi reżyserzy. Licealiści z maszewskiego Teatru Krzyk podbili festiwalową Polskę, spektaklem "Głosy". Nawiązywali w nim do głośnej afery z upokarzaniem nauczyciela, skarżąc się zarazem na upadek autorytetów i brak pomocy ze strony dorosłych. Burza hormonów przetoczyła się także przez warszawski Teatr Dramatyczny, gdzie Michał Borczuch wystawił "Leonce'a i Lenę" (Georg Büchner), a Kuba Kowalski "Niepokoje wychowanka Törlessa" Roberta Musila. W tych nierównych artystycznie przedstawieniach dojrzewanie przypominało nie tylko męczący proces duchowy, ale też produkcję. Zamiast wychowywania przepisy i procedury, zamiast odkrywania indywidualności - bezmyślne narzucanie wzorów. Młodzież szarpiąca się w gmatwaninie nieznanych uczuć doświadczała ze strony starszych jedynie manipulacji, rygoru, tresury. Bała się i budziła lęk, cierpiała i zadawała ból.
Okazuje się, że aby robić teatr dla młodych i o młodych, nie trzeba wcale współczesnych, interwencyjnych tekstów. Rozpoznania Büchnera i Musila sprzed dziesiątków lat nie straciły na aktualności, w kraju, który nigdy nie przepracował tematu dziecięcej seksualności, potrzeb duchowych, rozpaczy wobec pokus i oczekiwań dorosłego świata. "Przebudzenie wiosny" według Franka Wedekinda (1864-1918) wystawione w Teatrze Polskim w Bydgoszczy pokazuje to przewrotnie i dobitnie. Historia grupy nastolatków ma klimat "Beverly Hills 90210" i siłę psychomachii. Wiedza o ludzkiej rozrodczości, jaką czternastoletnia Wendla (Dominika Biernat) wyniosła z konserwatywnego domu, ogranicza się do reguły "dzieci biorą się z miłości do ślubnego męża". Zostanie wykorzystana przez przyjaciela (Melchior - Rafał Kronenberger) i zginie podczas próby spędzenia płodu. Maurycego (Mirosław Guzowski) nauczono, że nie ma większej tragedii niż zawieść oczekiwania opiekunów. Zastrzeli się, na wieść o wstrzymanej promocji do następnej klasy. Melchior ma intelektualne ambicje. Pod wpływem "Cząstek elementarnych" Houellebecqa zacznie działać jak Raskolnikow, a myśleć jak gwałciciel z filmu "Nieodwracalne".
Bohaterowie spektaklu Wiktora Rubina i Bartosza Frąckowiaka to ludzie w zawieszeniu. Stąpają po wyłożonej lustrami podłodze, która obserwuje ich, ułatwia nadzór, a zarazem wprowadza dezorientacje. Chodzić po lustrze, to mieć pod sobą niekończącą się przepaść. Gimnastyczne drabinki dają im na chwile oparcie i ucieczkę, ale przypominają o szkolnym rygorze, obowiązku dostosowania ciała i sprawności do skali ocen. Z mroku za drabinkami w każdej chwili wyłonić się może nonszalancki kusiciel (Mateusz Łasowski). Rozparty na teatralnych fotelach, gładzący niedbale łeb ogromnego wilka maskotki przypomina postać z koszmarnego programu dla dzieci, którego żadne rada programowa nie dopuściłaby do emisji przed 22. Przepytuje chłopców z najbardziej intymnych spraw fizjologii i fantazji erotycznych. Kolejna kontrola, kolejna próba wywołania poczucia winy. Tylko na to stać dorosłych w "Przebudzeniu...". Mogą ewentualnie jak matka Wendli (Anita Sokołowska) zakłamywać rzeczywistość, nazywając ciążę anemią, i życzyć sobie, by dziecko nigdy nie dorastało. Mogą rozpijać naiwne lolitki, jak artystyczna bohema z opowieści Ilzy (Anita Sokołowska), modelki latawicy ubranej według najgłupszych męskich fantazji (skrzydełka, paczka, bluzka z Jezusem i różowe pończochy).
Twórcy wzruszające sceny pierwszego dotyku Wendli i Maurycego przedarli obrazami gwałtów, ostrą muzyką, przebierankami rodem z tandetnej makatki, odą do gwiazdek porno, piosenkami wojskowymi, surrealistycznymi wizjami a la Lynch. Ta współczesna wariacja na temat ekspresjonizmu świetnie oddaje rozbicie wewnętrzne dzisiejszej młodzieży, której mieszczański kicz miesza się z najbardziej jaskrawymi przejawami popkultury. Co najważniejsze spektakl pokazuje, że zabawnie, lekko "o młodych" nie musi znaczyć "infantylnie".
Teatr Polski w Bydgoszczy, "Przebudzenie wiosny" wg Franka Wedekinda, reż. Wiktor Rubin
premiera 30 czerwca
Źródło: Gazeta Wyborcza
A w rankingu Anita awansowała na 9 pozycję. Fajny jest ten nowy komentarz
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:20, 08 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Cieszy mnie, że Anita zagrała w dobrym przedstawieniu. Okazuje się, że i na tzw. "prowincji" może zaistnieć dobry teatr.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|