|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kasiaw
Administrator
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 961
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 56 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 7:34, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
I o to właśnie Marta chodzi.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 8:27, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Szczecin. Nagrody Kontrapunktu 2008
GRAND PRIX, czyli WIELKĄ NAGRODĘ PUBLICZNOŚCI w wysokości 10 000 zł oraz statuetkę ufundowaną przez Prezydenta Miasta Szczecina otrzymuje spektakl "Nordost" [na zdjęciu] Teatru Polskiego im. Hieronima Konieczki z Bydgoszczy w reżyserii Grażyny Kani.
Jury w składzie Paweł Miśkiewicz (przewodniczący), Anna R. Burzyńska, Dominka Ostałowska, Wojciech Marczewski, Jacek St. Buras, po obejrzeniu 14 przedstawień konkursowych postanowiło jednomyślnie przyznać następujące nagrody:
Nagrodę Ministra Kultury w wysokości 10 000 złotych dla przedstawienia w reż. Beniamina Verdoncka pt. "Wewilllivestorm" z teatru Toneelhuis & Nieuwpoorttheater (obecnie Campo) z Gandawy - za najlepszy spektakl teatru najmniejszej formy.
Nagrodę Magnolii - Nagrodę Miasta Szczecina w wysokości 5000 złotych dla aktorek spektaklu w reż. Marcina Wierzchowskiego pt. "Idiotki" z Teatru Współczesnego ze Szczecina: Marii Dąbrowskiej, Małgorzaty Klary, Marty Waldery - za odważne zmagania z kulturowymi stereotypami kobiety i aktorki.
Nagrodę Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego w wysokości 6000 złotych dla zespołu aktorskiego spektaklu w reż. Nicolasa Stemanna pt."Über Tiere" Elfriede Jelinek z Deutsches Theater z Berlina - za perfekcyjną grę ze społecznymi stereotypami kobiecości i męskości.
Nagrodę im. Zygmunta Duczyńskiego dla Indywidualności Artystycznej Festiwalu w wysokości 3000 zł dla aktora Gregory Stauffera w przedstawieniu "past is in front of ego" teatru büro für zeit + raum z Berlina w reż. Anne Hirth.
Nagrodę Promocyjną im. Kazimierza Krzanowskiego w wysokości 2500 dla pani Barbary Wysockiej - za autorską koncepcję przedstawienia "Klątwa" S. Wyspiańskiego z Narodowego Starego Teatru z Krakowa.
Nagrodę Towarzystwa Przyjaciół Szczecina w wysokości 1500 dla pani Barbary Marszałek - za piękną rolę w "Brzydalu" M. von Mayenburga w reż. Grzegorza Wiśniewskiego z Teatru im. S. Jaracza z Łodzi.
Wyróżnienia po 1000 złotych dla Młodej ze spektaklu "Klątwa" - pani Katarzyny Krzanowskiej i dla Staruszki ze spektaklu "Był sobie POLAK, POLAK, POLAK i diabeł" - pani Sabiny Tumidalskiej.
***
Dziennikarze akredytowani przy XLIII Przeglądzie Teatrów Małych Form Kontrapunkt 2008 postanowili przyznać swoją nagrodę w wysokości 2600 zł przedstawieniu: "Cuttlas, anatomia de un pistolero" [Cuttlas, anatomia rewolwerowca]. Produccions Essencials i Acetato Teatro z Hiszpanii .
***
Jury studenckie w składzie: Szymon Wasilewski, Ewa J. Kwidzińska postanowiło przyznać Nagrodę Uniwersytecką w wysokości 2000 zł ufundowaną przez Uniwersytet Szczeciński przedstawieniu: "past is in front of ego" bro fr zeit + raum z Berlina
***
Nagroda Złotej Recenzji przyznawana przez redakcję gazetki XLIII Przeglądu Teatrów Małych Form Kontrapunkt 2008 została przyznana przedstawieniu:
"past is in front of ego" bro fr zeit + raum z Berlina.
Informacja własna
21-04-2008
[link widoczny dla zalogowanych]
HUUUUUUUUUUUUUUUUUURRRRRRRRRRRRRRRAAAAAAAAAAAAA
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez FABIAN2 dnia Pon 9:15, 21 Kwi 2008, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marta
gaduła.
Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 4196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z głebi serca
|
Wysłany: Pon 10:04, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Tez się ciesze z sukcesu Anity.....
Aga dzieki za sms z tą wiadomoscią...
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:17, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
marta napisał: |
Aga dzieki za sms z tą wiadomoscią... |
Martus musiałam sie podzielić tą informacją.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:21, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Ogromnie się cieszę, że Anita zagrała w tak świetnym spektaklu. Gratuluję!!! I może Teatr TVP postarałby się zarejestrować tak znakomity spektakl i pokazać go szerszej widowni???
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
niuńka
gaduła.
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 82 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Pon 11:12, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
wow jestem pod wrażeniem ale wiedziałam ze ten spektakl tak niepostrzezenie to nie przeleci
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
xatty
- poziom 3.
Dołączył: 20 Lis 2006
Posty: 1740
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 52 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wentlandia
|
Wysłany: Pon 14:16, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Gratuluję Anicie sukcesu, zresztą nie tylko Anicie, bo całej grupie z teatru bydgowskiego.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:41, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
A tutaj jak opisują Nordost. Przed Krakowskimi Reminiscencjami Teatralnymi
,,Nordost
Reżyser: Grażyna Kania
Teatr: Teatr Polski (Bydgoszcz)
Opis: Pokaż/ukryj opis
Jak opowiedzieć o terroryzmie i jednocześnie uniknąć łatwych sądów oraz upraszczających ocen? W jaki sposób przywołać w teatrze emocje towarzyszące jednemu z najokrutniejszych i najbardziej absurdalnych terrorystycznych ataków ostatnich lat i nie popaść przy tym w niepotrzebny sentymentalizm lub zakłamujące tamten obraz efekciarstwo? Odpowiedź reżyserki bydgoskiego spektaklu jest prosta: zaufać trzem świetnym aktorkom, powierzając im precyzyjne prowadzenie widza przez przejmującą opowieść Buchsteinera. Wydarzenie z pierwszych stron gazet staje się historią najbardziej osobistą, opowiedzianą z niezwykłym wyczuciem. Wyważony ciężar słów i gestów tworzy spektakl magnetyczny, gęsty; wstrząsający, lecz daleki od sensacji. Nordost czerpie z konwencji storytellingu, chwilami przywołuje też dalekie skojarzenia z technikami verbatim – w najmniejszym stopniu jednak nie udaje przed nami teatru dokumentu. To teatr na swój sposób obarczony tak dziś niemodną psychologią, bezpośrednio odwołujący się do emocji. I nawet jeśli się oburzać, że owszem, chwilami posuwa się zbyt daleko, szantażując emocje widza – to przecież właśnie dlatego trudno na scenie o dotkliwszą opowieść o terrorze.,,
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez FABIAN2 dnia Pon 18:42, 21 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
niuńka
gaduła.
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 82 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Pon 20:13, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
wiecie co koniecznie powinni to wystawic w teatrze telewizji swietna sztuka wynika z recenzji i ze zdjec i w ogole ja pragnę ją zobaczyc
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
parys
- poziom 4.
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 2122
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 77 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:25, 21 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Dzieki Aga za wiadomośc.
To bardzo fajnie,że sztuka została doceniona.Moze rzeczywiscie kiedyś ją zobaczymy w tele.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 10:53, 23 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
BYDGOSZCZ
22 kwietnia 2008 - 0:05
"Nordost", spektakl Teatru Polskiego w Bydgoszczy, otrzymał Grand Prix festiwalu Kontrapunkt
Najważniejsza nagroda
Bydgoszcz - Najważniejsza nagroda szczecińskiego festiwalu teatralnego "Kontrapunkt" przypadła bydgoskiej sztuce.
23 października 2002 roku świat obiegła wstrząsająca wiadomość - czeczeńskie komando zaatakowało moskiewski teatr na Dubrowce. Terroryści wzięli do niewoli ponad 800 widzów, którzy oglądali musical "Nord-Ost". Dramat zakładników trwał 57 godzin i zakończył się szturmem rosyjskich komandosów. Zginęli wszyscy napastnicy. Gaz, którego użyli antyterroryści, zabił też 125 zakładników.
Zarówno samej akcji, jak i przygotowaniom do niej, towarzyszyło wiele, do tej pory niewyjaśnionych pytań. Większość z nich stała się inspiracją dla Torstena Buchsteinera, niemieckiego dramatopisarza, który na podstawie wydarzeń z 2002 roku napisał sztukę "Nordost". Pokusił się w niej o wskazanie genezy terroryzmu.
Bydgoski spektakl, na podstawie sztuki Buchsteinera, wyreżyserowała mieszkająca w Niemczech Grażyna Kania. - Sztuka ma nietypową formę - mówi. - Składa się z monologów, które łączą się w bardziej skomplikowane formy - dialogi i trialogi. Do tego tylko w jednym akcie czas akcji pokrywa się z wydarzeniami na Dubrowce. W pozostałych akcja toczy się w czasach współczesnych.
Spektakl pokazano podczas Przeglądu Teatrów Małych Form "Kontrapunkt" w Szczecinie. W niedzielę, ostatniego dnia festiwalu ogłoszono wyniki. - "Nordost" zdobyło jedną z najważniejszych nagród festiwalu, którą w trakcie głosowania przyznaje publiczność - mówi Anna Garlicka, dyrektor festiwalu.
Zadowolona ekipa Teatru Polskiego nie ma jednak za dużo czasu na świętowanie. Już w czwartek " Nordost" zostanie wystawione podczas Krakowskich Reminiscencji Teatralnych.
NORDOST
Bohaterkami sztuki "Nordost" są trzy kobiety. Los wszystkich splata się podczas tragicznych wydarzeń związanych z atakiem czeczeńskiego komanda na moskiewski Teatr na Dubrowce. Zura, którą gra Dominika Biernat, to tzw. czarna wdowa, czeczeńska terrorystka-samobójczyni. Tamara, w tej roli Anita Sokołowska, jest Łotyszką i jako pomoc lekarska bierze udział w akcji na zewnątrz teatru. Dzięki znajomościom może być bliżej mamy i córki, które są przetrzymywane w teatrze. Natomiast grana przez Beatę Bandurską Olga jest wychowaną na rosyjskiej propagandzie księgową. Mieszka w Moskwie i podczas ataku terrorystów przebywa z mężem i córką na widowni teatru. Dzięki Zurze, Oldze i Tamarze widzowie poznają trzy dokładne relacje tragicznych wydarzeń z października 2002 roku.
[link widoczny dla zalogowanych]
�Nordost� - trzy aktorki Teatru Polskiego przedstawiają trzy relacje napadu na moskiewski Teatr na Dubrowce (Fot. Wojciech Wieszok)
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 10:55, 23 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 8:58, 24 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Kontrapunkt ma się lepiej
XLIII Przegląd Teatrów Małych Form Kontrapunkt w Szczecinie podsumowuje Ewa Podgajna w Gazecie Wyborczej - Szczecin.
«Dwa lata temu Kontrapunkt skręcił do Berlina, co okazało się świetnym pomysłem na promocję festiwalu, jak i na poszerzenie jego formuły.
43. Przegląd Teatrów Małych Form należy uznać za udany, choć nie było na nim artystycznych objawień. Kilka przedstawień obejrzałam z zainteresowaniem, na kilku przysypiałam.
Głosowałam na "Nordost" w reż. Grażyny Kani. W inscenizacji Teatru Polskiego z Bydgoszczy tragedię uczestników ataku na teatr w Dubrowce poznajemy oczyma czeczeńskiej terrorystki, zakładniczki i lekarki. Wszystkie mają swoje racje. Tekst Buchsteinera jest zbytnio publicystyczny, ale podany przy prostocie formy trzech zeznań, do mikrofonu - postawionego może przez telewizję, może śledczego - mnie udowodnił, jak niewiele trzeba, by zrobić mocny teatr.
Uległam dowcipowi "Cuttlas, anatomia rewolwerowca" [na zdjęciu], teatralnej animacji z powrozów wg komiksu o przygodach hiszpańskiego kowboja, jaką przywieźli lalkarze Produccions Essencialis i Acetato Teatro z Barcelony.
Rozczarował mnie "Wierszalin". Reportaż o końcu świata, który mógł być pięknym doświadczeniem dla tych, którzy oglądali ten teatr pierwszy raz. Ja mam wrażenie, że raz znalezioną formułę eksploatują w nieskończoność, że kostnieją.
W tym roku gusta jury i publiczności bardzo się rozminęły.
Jury uznało za najlepszy belgijski spektakl "Wewilllivestorm" Toneelhuis & Nieuwpoorttheater, tłumacząc, że to w nim idea małej formy przemówiła najbardziej. Minimalistyczny popis aktora, mniej lub bardziej udanie ogrywającego licznie zgromadzone wokół niego przypadkowe przedmioty, był dla mnie jednak raczej sprawnym performancem.
Ale kurczowe trzymanie się skromności formalnej, jaką zdaniem tegorocznego jury musi charakteryzować się "teatr małych form", tylko przyduszałoby Kontrapunkt. Wierny tradycji szczeciński festiwal musi starać się iść ramię w ramię z poszukiwaniami młodych twórców, być otwartym na formalne poszukiwania, na operowanie nowoczesnymi środkami wyrazu.
Wdzięczna jestem więc "selekcjonerom" Kontrapunktu, którzy nie dyskwalifikują spektakli, bo np. jak na małą formę, za duża jest drabina na scenie (jak ta w "Przebudzeniu wiosny").
Publiczność nie kieruje się kwestiami technicznymi, ale przeżyciami, emocjami, jakie wywoływały u nich spektakle. Ludzie chcą oglądać teatr, który ich wzrusza. Wielką Nagrodę Publiczności przyznali więc całkowicie zignorowanemu przez jury "Nordost".
Linia kontrapunktu przebiegła w tym roku między teatrem polskim, skupionym na poszukiwaniu tożsamości (jacy jesteśmy, co nas stwarza) a zagranicznym, zwłaszcza niemieckim, skupionym na miłości, dominacji płci. Z tej konfrontacji teatr polski wyszedł bez kompleksów, choć to w Berlinie dostaliśmy wielką lekcję teatru, oglądając znakomitą "Penthesileę" Luka Percevala.
Dramat miłości, przy chęci kobiecej dominacji, słynny reżyser wystawia na wielkiej pustej, arenie, obwieszonej mikrofonami, do której krzyczą zakurzone bohaterki. Ostre zderzenie, cielesności, fizyczności, przeszywającej muzyki, improwizowanej na żywo przez gitarzystę stojącego z boku sceny, niepokoiło i zapadło w pamięć.
Dwa lata temu pozostający na uboczu Kontrapunkt wziął ostry skręt na Berlin, co okazało się przełomem, a o festiwalu znów zaczęto mówić w Polsce.
Zresztą o szczecińskim festiwalu pisze się i mówi nie tylko w Polsce. Tego dnia, kiedy pojechaliśmy do Berlina, odbywał się tam finał Pucharu Niemiec między Bayernem Monachium a Borussią Dortmund, zwany świętem niemieckiego futbolu. Kolega z działu sportowego, którzy pojechał na mecz, dziwił mi się później, że niemieckie radio w serwisie cały czas podawała jako pierwszą wiadomość, że dziś w teatrach niemieckich gości widownia szczecińskiego Kontrapunktu. Promocja nie do przecenienia.»
"Kontrapunkt ma się lepiej"
Ewa Podgajna
Gazeta Wyborcza - Szczecin nr 97
24-04-2008
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kasiaw
Administrator
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 961
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 56 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:56, 24 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Anita to szczęściara jednym słowem.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
niuńka
gaduła.
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 82 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Czw 19:46, 24 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
no i widać jak bardzo ludzie doceniaja takie niszowe sztuki których pseudo znawcy nie potrafia docenic
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:01, 25 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
Po pierwszym dniu KRT
Autor: admin. Data 25 kwietnia 2008, 16:51 -
EKSPERYMENTY – to hasło, pod którym minął mój pierwszy dzień na Krakowskich Reminiscencjach Teatralnych. Wybrałam się na dwa spektakle, które w ciekawy sposób prowadzą grę z konwencją teatralną, a ryzyko niepowodzenia całości mają w pewien sposób wpisane w swoje założenia. Nauka latania Teatru Strefa Ciszy ryzykuje poprzez interakcje z widzem, co jest już tradycją dla poznańskiego teatru wyrastającego z nurtu off. Romcom, londyńskiego teatru Rotozaza, wystawia na próbę nie tylko widzów, ale przede wszystkim aktorów, którzy biorą udział w przedsięwzięciu bez znajomości scenariusza.
W Bydgoszczy widziałam już świetny spektakl Grażyny Kani – Nordost, który był również prezentowany podczas wczorajszego dnia festiwalu. Snuta w Nordost opowieść zawsze doprowadza mnie do dziwnego rozedrgania emocjonalnego. Podczas spotkania z aktorkami grającymi w tym spektaklu, Paweł Sztarbowski zaczepnie i dość przewrotnie nazwał Nordost szantażem emocjonalnym, co oczywiście miało sprowokować widzów do dyskusji. Prowokacja się nie udała, choć pewnie większość osób przysłuchujących się rozmowie, podobnie jak ja, nie zgadzała się z tą opinią. Nigdy podczas Nordost nie czułam się szantażowana emocjonalnie, raczej powalona świetnym aktorstwem, które wlewa do historii znanej z newsów telewizyjnych, głębie doświadczenia tragedii. Wieloperspektywiczny ogląd jednego wydarzenia pokazuje, że ciągła weryfikacji historii jest czymś koniecznym, choć nie do końca możliwym. Niezwykle ważne jest dla mnie w tym spektaklu odejście od medialnej obrazowości, wypowiadane słowa nie są wspierane żadną wizualną materią. Mamy przed sobą kobiety opowiadające swoje historie; aktorki, które czują siłę tragedii w teatrze na Dubrowce, nie izolują się od niej emocjonalnie. Dzięki niezwykłemu rytmowi, którym pulsuje to przedstawienie, nie można zarzucić mu przegadania czy braku dynamiki. No ale to w Bydgoszczy, jaki był puls krakowskiego przedstawienia, tego niestety nie wiem. Nie umiem powstrzymać się od krótkiej refleksji na temat Transferu! Jana Klaty, który również miałam okazję oglądać w Bydgoszczy. Jeśli jakiemuś spektaklowi możemy zarzucać szantaż emocjonalny, to właśnie temu, w którym świadkowie historii opowiadają o swoim wojennym losie, tragediach, które ich spotkały, przesiedleniach. Podobnie jak w Nordost mamy szansę przyjrzeć się kawałkowi historii doświadczanemu przez ludzi stojących po różnych stronach barykady, ta wielość perspektyw staje się próbą dążenia do pewnego rodzaju obiektywizmu. Jednak, gdy w Nordost wysłuchuję aktorek, wcielających się w kobiety doświadczające historii, bariera teatralności pozwala mi na dystans, natomiast w Transferze! czuję się przyparta do muru faktem, że ci w przeważającej mierze starsi ludzie, dzielą się ze mną własnymi przeżyciami, oddają mi kawałek własnej intymności i choć bym nawet chciała, nie mogę być wobec tego obojętna, ale jednocześnie czuję się z tym potwornie niewygodnie i zastanawiam się czy biję brawo dlatego, że ktoś właśnie zdradził mi tajemnicę swojego życia i opowiedział o traumie wojennych losów?
Miało być jednak o krakowskich eksperymentach teatralnych, wracam zatem do Nauki latania, która na szczęście nie podcięła mi skrzydeł, choć z pewnością była przeżyciem upupiającym. Doświadczałam eksperymentu na mojej własnej osobie, jak szczur w klatce, który w imię wolności nauki zostaje poddany działaniu różnych bodźców. Podwójne zamknięcie – duszna przestrzeń hali w Łaźni Nowej oraz ograniczenie przestrzeni dla widzów, do wojskowych prycz, zamkniętych z dwóch stron łańcuchami. Strażnicy przez cały czas wydają widzom polecenia: mamy składać samoloty z papieru, puszczać bańki mydlane, zajadać się chrupkami, wszystko na komendę. Praktycznie przestaje istnieć coś takiego jak przestrzeń intymna widza, możemy zostać wytargani, obsypani chrupkami, zbici poduszką. Dla mnie świetnym doświadczeniem była obserwacja reakcji innych widzów, banalna prawda o tym, że agresja rodzi agresje, pokazała swój pazur również w tej akcji. Wielu widzów po prostu wkurzało całe to zamieszanie, wystarczyło kilka uderzeń pałką w prycze, parę wykrzyczanych poleceń, a już nie mamy żadnych oporów, żeby obsypać aktorów chrupkami. Siedząca na pryczy obok poważna, starsza pani nagle rzuciła do krzyczącego na nią strażnika rozdrażnione „spierdalaj!”. Nauka latania to spektakl, u podstaw którego stoi bardzo ciekawy pomysł teatralizacji więziennego rygoru, którego bezpośrednio doświadczają widzowie, jednak wbrew zamierzeniom twórców, jako widz nie zostałam z głową pełną refleksji na temat wolności, ale z kieszenią pełną chrupek i bańkami mydlanymi w dłoni.
O Romcom – eksperymencie na aktorach, napiszę jutro, gdyż spektakl zaintrygował mnie do tego stopnia, że postanowiłam obejrzeć go dziś jeszcze raz.
Alicja Rubczak (Nowa Siła Krytyczna)
[link widoczny dla zalogowanych]
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Reminiscencje. Dzień pierwszy
Pytanie o dywersyfikację narracji, którym się poddajemy, wydaje się jednym z ważniejszych, jakie w ogóle można sobie postawić - o "Nordost" w reż. Grażyny Kani z Teatru Polskiego w Bydgoszczy i "Nauce latania" Teatru Strefa Ciszy pisze Jan Czapliński z Nowej Siły Krytycznej.
Tegoroczne Reminiscencje przebiegają pod hasłem "relacje/narracje/granice" - różnorodność narracji, w które wpisujemy swoje i nie-swoje historie, techniki teatralnego storytellingu, fenomen "opowiadania" - to jedna z płaszczyzn, na której zderzą się zaproszone w tym roku na festiwal spektakle. Pytanie o dywersyfikację narracji, którym się poddajemy, wydaje się jednym z ważniejszych, jakie w ogóle można sobie postawić - bo wiedzie do ukazania różnych konfiguracji postaw zajmowanych wobec, jakkolwiek banalnie to zabrzmi, życia, do ukazania przetworzeń, którym podlega ono przy wpisywaniu w porządek opowieści.
Zaprezentowane wczoraj "Nordost" w reż. Grażyny Kani i "Nauka latania" w reż. Adama Ziajskiego rozpoczęły tę rozmowę ciekawie, bo ten sam temat przemocy potraktowały z różnych stron. "Nordost" to spektakl podszywający się pod dokument, zbierający w równoległym porządku relacje trzech kobiet z terrorystycznego ataku na moskiewski Teatr na Dubrowce, podczas którego przez cztery dni Czeczeni więzili w teatrze ponad 900 osób - widzów pierwszego rosyjskiego musicalu "Nord ost". Tymczasem "Nauka latania" wzbrania się przed dosłownym czerpaniem z rzeczywistych wydarzeń - Ziajski z zespołem Strefy Ciszy tworzy własny świat, wynaturzoną przestrzeń więzienia, obskurnego obozu zbudowanego na matrycy wesołego miasteczka, w którym los i status widzów - więźniów tego zakładu - zależy w całości od strażników. Zderzenie tych spektakli jest podwójne - z jednej strony oparte o różnicę między konkretną historią z 23 października 2002 roku, a abstraktem "Nauki latania", nie odsyłającym bezpośrednio do żadnych wydarzeń, z drugiej - o dwa odmienne rodzaje teatru. Strefa Ciszy angażuje widza, wciąga go do akcji - zostają nam przydzielone numerki, jesteśmy poddani lekarskim badaniom, wydawane są nam kolejne rozkazy - "Jedz!", "Oddychaj!", "Do szeregu!". Po drodze zostaniemy jeszcze oblani wodą, oblepieni pierzem, obsypani chrupkami, a przy odrobinie szczęścia można się również załapać na oberwanie poduszką po głowie.
"Nordost" bezpiecznej granicy nietykalności widza nie przekracza, co więcej, połowę spektaklu oglądamy aktorki (Beatę Bandurską, Dominikę Biernat i Anitę Sokołowską) na trzech małych ekranach - sugerujących odległą przestrzeń mediów i telewizyjnych doniesień. Jednak dzięki temu dużo silniej wybrzmiewa ich obecność już bezpośrednio na scenie, kiedy kontynuują swoje monologi, siedząc tuż przed publicznością. I też dokonują przekroczenia - tak często nazywanego szantażem emocjonalnym - bo dzięki sile historii i emocjonalnej, hipnotyzującej grze aktorek, widzowi zostaje niewiele miejsca na możliwość zdystansowania się do tej opowieści.
Uświadomienie zapośredniczenia przez teatr dokonuje się chyba tylko w tych chwilach przerwy, w których aktorki milkną, by napić się wody. W tym samym momencie uświadamiamy sobie sprawę nieco szerszą, tj. fakt, że każde "relacjonowanie" jest z natury rzeczy teatralne i że umieszczenie relacji w teatrze jest, paradoksalnie, antyteatralne - bo nie potrzebuje już legitymizacji własnej konwencji. Taki antyteatralny jest też "Nordost", w którym nic się de facto nie dzieje - aktorki opowiadają, a my słuchamy. Teatralność tego (real)storytellingu rodzi się w modulacji głosu, w mimice twarzy, w rytmie opowiadania, we wzajemnym uzupełnianiu się monologów czeczeńskiej terrorystki, Rosjanki znajdującej się wśród musicalowej publiczności i łotewskiej lekarki zaangażowanej w akcję ratowniczą. Ogromnie ważne wydaje mi się, że publicystyka schodzi tu prawie natychmiast na drugi plan - bo Kania nie pyta przecież o możliwość rozwiązania konfliktu rosyjsko-czeczeńskiego i nie wpycha do teatru bezpośredniego cytatu z doraźnych problemów tego świata, żeby wywołać w nas zbiorowe poczucie winy zaniechania. Wykorzystuje ten konflikt, żeby przepisać to, o czym czytamy w gazetach i co oglądamy w telewizji na realną sytuację zaangażowanych w wojnę ludzi. Żeby wyciągnąć zza hasła "przemoc" to, co przykrywają narracje polityczne, informacyjne, czy publicystyczne. Żeby poobracać niewiele mówiącym podziałem Czeczeni/Rosjanie i pokazać ludzi, a nie zaangażowanych w narodowe rozgrywki obywateli.
O przemoc pyta też Adam Ziajski - tyle tylko, że wciela to pytanie w sceniczne działania. Aktorzy, waląc mnie po głowie poduszką, mówią - "Stosuję wobec ciebie przemoc", ograniczam twoją wolność, zbuntujesz się?" Tymczasem nikt się buntuje. Nie dlatego jednak, że jesteśmy z natury konformistyczni i dajemy się łatwo podporządkować narzucanym nam regułom, ale dlatego, że zapłaciliśmy za bilet i chcemy wiedzieć, co było dalej. Jako widzowie, świadomie uczestniczymy w zaproponowanej konwencji. Siedzimy na przydzielonych nam pryczach i wykonujemy kolejne rozkazy biegających po hali strażników. Jedynym możliwym do przeprowadzenia w tej sytuacji buntem byłoby wyjście ze spektaklu - co byłoby chyba porażką jednocześnie widza i twórców. Bunt w ramach konwencji - np. przywalenie aktorowi poduszką w imię słusznej zasady "ząb za ząb" - zostaje niezauważony, okazuje się zagarnianym przez rzeczywistość wesołego miasteczka pozorem. To przemieszanie porządków wydaje się w "Nauce latania" najcenniejsze. Kto jest bity - ja, czy widz? Jako kto powinienem się zbuntować? Ewentualnie inaczej - w którym momencie przestaje być poniżany jako widz, a zaczynam jako ja? W "Nauce latania" nie docieramy do momentów buntu znanych z eksperymentu prof. Zimbardo, czy jego powtórzenia przez Artura Żmijewskiego, w których odgrywanie zmieniło się w utożsamienie - w końcu przestrzeń więzienia jest tu nałożona na przestrzeń wesołego miasteczka. Nie buntujemy się, bo jesteśmy w przestrzeni zmetaforyzowanej. Z jednej strony - panoptikon, z drugiej - karuzela. Pytanie o naszą wolność i jej ograniczenia zostaje wrzucone w przestrzeń, w której odpowiedź jest niemożliwa - możliwe są tu tylko mieszane uczucia, niepewność własnego statusu wobec dwuznaczności statusu tych, którzy próbują nami poniewierać. Nie odpowiadamy sobie tak naprawdę na pytanie, co ogranicza naszą wolność, ale próbujemy określić swoją postawę wobec tego, jak jest ona ograniczana i jak na te ograniczenia reagujemy.
Jan Czapliński
Nowa Siła Krytyczna
25-04-2008
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez FABIAN2 dnia Pią 20:09, 25 Kwi 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|