|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:15, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Na początek opinie widzów na temat spektaklu,,. Drugie zabicie psa,,.
[link widoczny dla zalogowanych]
I jest pierwsza recenzja
"Drugie zabicie psa" w Polskim w Bydgoszczy - pisze Anita Nowak
Co powiedziałby Hłasko?
„Drugie zabicie psa” Marka Hłaski opowiada o aktorze i reżyserze, którzy przyjeżdżają do Izraela, żeby zarabiać na oszukiwaniu starzejących się, spragnionych miłości kobiet. Opowiadanie porusza problem manipulacji ludzkimi uczuciami, emocjami dla osiągnięcia własnych celów. U Hłaski tym celem są pieniądze.
Rzecz trafiła na afisz Teatru Polskiego w Bydgoszczy w ramach projektu SZTUKI POLSKIE W TEATRZE POLSKIM. Nie jest dramatem, a adaptacja utworów prozatorskich bywa ryzykowna ze względu na wielość miejsc akcji. Wiktor Rubin i Jolanta Janiczak jednakże bardzo zgrabnie wykorzystali tekst Hłaski, łącząc lub rozbijając poszczególne jego fragmenty tak, aby jak najlepiej zabrzmiały ze sceny. Urealnili teatralnie działania niektórych postaci, np. Johny’ego, aby nie zmieniając charakteru chłopca, w jak najprostszy sposób unaocznić widzom jego „występki”. Nawiasem mówiąc świetnie zagrana to przez Michała Czachora rola.
Tytułowy bohater-pies jest wspaniale wykonaną kukłą wielkiego sznaucera, którą aktorzy to przerzucają sobie przez ramię, to wloką za sobą. Zabieg ten świetnie przystaje do groteskowej konwencji, jaką nadano przedstawieniu. Co więcej, umożliwia „zabicie” psa na oczach widzów.
Pomieszanie tragizmu z komizmem, znakomicie wpływa na pulsowanie linii dramatycznej, dzięki czemu adaptacja brzmi nawet ciekawiej od oryginału.
Wielkim wsparciem dla zabiegów adaptacyjnych jest scenografia Mirka Kaczmarka. W dużej części inspirowana obrazami amerykańskiego malarza Edwarda Hoppera: Nighthawks czy Drup Store. Bohaterowie są jakby podglądani przez przechodniów we wnętrzach swych mieszkań, kawiarniach. Spełnia to nie tylko funkcję estetyczną, bo koncentrując uwagę widza na tym, co dzieje się w jednym, jasno oświetlonym prostokącie, za którym toczy się życie, pozwala wyraźniej dostrzec samotność i zagubienie bohaterów. Tym bardziej, że jak się okaże na końcu, zdarzenia przez cały czas, bez ich wiedzy, rejestrowane są na taśmie filmowej. Tu autorzy adaptacji poszli o krok dalej niż Hłasko, rozszerzając problem manipulacji także na sztukę.
Interesująco wykorzystał też reżyser przestrzeń pozasceniczną. W przedostatnim obrazie główny bohater - Jakub, grany przez Krzysztofa Zarzyckiego, siedzi na poręczy balkonu widowni, pod wielkim napisem Hollywood, by skoczyć stamtąd w przepaść.
Adaptacja Wiktora Rubina pogłębia sylwetkę Jakuba, czyniąc go najbardziej żywą, wiarygodną, głęboko ludzką i wrażliwą postacią w tym przedstawieniu. Bohater przeżywa wiele sprzecznych uczuć. Tłumienie ludzkich odruchów, cynizm, desperacja, zwątpienie pulsują w nim na przemian. Nie potrafiąc odnaleźć się w roli oszusta matrymonialnego, czy naciągacza starzejących się kobiet, pomimo zdobycia upragnionych pieniędzy, popełnia samobójstwo. Aktor wspaniale oddaje wszelkie rozterki bohatera. Pomimo komicznych i groteskowych gagów, wzrusza chwilami do bólu. Najlepsze są jego sceny z Johnym, który mimo woli pod jego wpływem z upiornego smarkacza przeistacza się w mądrego, kochającego chłopca.
Mniej efektownie na tym tle wypada postać reżysera Roberta (Mateusz Łasowski), głównego manipulatora ludzkimi losami, wykorzystującego cudzą i własną prywatność, gwoli osiągnięcia artystycznego sukcesu. Momentami drażni przesadną, nieuzasadnioną artystycznie wulgarnością.
Najtrudniej ciekawie zaistnieć w tej inscenizacji jest grającej rolę Mary Beacie Bandurskiej. Samotność i ogromne pragnienie uczucia, każą jej bohaterce wierzyć w każde słowo o miłości. Aktorka gra realistycznie. Jest wiarygodna, ale w zderzeniu ze świetną, wielowymiarową postacią Jakuba, wypada mniej barwnie. W efekcie to nie jej, ale jemu widz współczuje.
Rewelacyjnie w drugoplanowych rolach prezentują się Marek Tynda jako Portier marzący o karierze Armstronga i Anita Sokołowska jako Lena.
Przedstawienie iskrzy od ciekawych zabiegów formalnych, porywa dobrze przez Piotra Bukowskiego dobraną muzyką. Ciekawe co powiedziałby na to Hłasko?
Anita Nowak
---------------------------------------------------------------------------------------------
i następna
Gra, w której wszyscy są przegrani
Katarzyna Kaczór, Poniedziałek, 17 Grudnia 2007
Chodzi o kobiety? Nie, chodzi o pieniądze, a raczej o sztukę, bo łajdackie wybryki dwóch kumpli z „Drugiego zabicia psa” stają się artystycznym wydarzeniem.
Teatr Polski w sobotni wieczór zaprosił widzów na ostatnią premierę roku. Ostatnia, dodajmy, że wybitna, premiera jest kolejnym udanym dzieckiem duetu Wiktora Rubina i Bartosza Frąckowiaka.
Marka Hłaskę nie dość, że czyta się świetnie, to ogląda się go również bardzo dobrze, zwłaszcza że aktorzy wybrani do tego spektaklu znakomicie wywiązali się ze swojego zadania.
Jakub ma zbyt starą i zmęczoną twarz do „tej” roboty, jest sporo po trzydziestce. Jego kumpel Robert wierzy, że stylizacja na Jamesa Deana zrobi wrażenie. I robi. Mocno wytarte jeansy, koszula z postawionym kołnierzykiem, zmierzwione włosy i motor. Czy niekochana, starzejąca się kobieta przejdzie obok takiego stajla obojętnie? Raczej nie. A w Tel Awiwie pełno jest samotnych kobiet. Żeby zdobyć ich dolary, wystarczy dobra nawijka, a o to zadba właśnie Robert, reżyser Jakuba.
- Jestem looserem, nie mam nic - ćwiczy aktorstwo Jakub. - Wyjeżdżam niedługo na Bliski Wschód... - Źle! Zrób tu dłuższą pauzę! - poucza go Robert.
Plaża. Na jednym z leżaków wyleguje się Mary, ponętna blondynka. Jest w Izraelu z nieznośnym synem Johnem. Przyjechali spotkać się z ojcem chłopca, którego ten nigdy nie widział, a którego matka gloryfikuje. - Czy to miejsce jest wolne? - pyta modulowanym głosem Jakub i siada. - Nie - obojętnie odpowiada kobieta. Mężczyzna powtarza pytanie. - Cała plaża jest wolna - cedzi słowa blondynka.
Reklama
Rozpoczyna się gra, nawet gra prawdą. Alkohol, „romantyczne” scenki, próby samobójcze, ckliwe historyjki o umierających matkach, o ogromnych długach...
Czy gra nie wymknęła się komuś spod kontroli? Tylko jedna osoba została właściwie wkręcona. Kto? Żeby to stwierdzić, trzeba iść na spektakl.
Ale nie tylko dlatego.Warto poznać fragment historii Marka Hłaski, jego życiową szamotaninę, nie zawsze „miłosne” gry.
Trzeba też zwrócić uwagę na aktorów. Marek Tynda gra czarnoskórego portiera, który staje się na moment „wonderfull” Louisem Armstrongiem, śpiewa. Wcześniej daje upust swojej wściekłości z bejsbolem w ręce, odzyskuje też przy okazji udzielanego „łomotu” wzrok - był ponoć niewidomy. Kolejna dobra kreacja tego zdolnego aktora.
Zresztą cały zespół aktorów zasługuje na wielkie uznanie: Beata Bandurska, Anita Sokołowska, Michał Czachor, Mateusz Łasowski, Jerzy Pożarowski, Maciej Radel, Krzysztof Zarzecki.
Dobrze się stało, że reżyser znów bawi się konwencjami. Teatr miesza się z filmem, rzeczywistość z fikcją, komedia z dramatem... Na końcu rozwija się czerwony dywan, jesteśmy na oskarowej gali... Kiedy zaczyna się gra, kiedy się kończy, co jest prawdą, a co jej zaprzeczeniem?
Odpowiedzi na te pytania będzie pewnie tyle, ilu widzów pojawi się na tym świetnym spektaklu granym w Teatrze Polskim w Bydgoszczy.
[link widoczny dla zalogowanych]
---------------------------------------------------------------------------------------------
kolejny
Adaptując "Drugie zabicie psa" realizatorzy udowodnili aktualność utworu, a równocześnie przekroczyli ramy literackiej cezury. Na scenie tekst z 1965 roku odżywa w nowym wcieleniu
Spektakl Wiktora Rubina, którego premiera przypadła 15 grudnia w Teatrze Polskim, to przemyślana, dopracowana w najmniejszych szczegółach układanka. Rozbłyska co chwilę zaskakującymi elementami. Poszukujemy ich miejsca w naszej pamięci, wyobraźni, w naszych doświadczeniach. Fragmenty jakby znane, gdzieś widziane. Ale to nie kalka! To łamigłówka, która bawi widzów i bawi się nimi. Kanwą jest opowieść o dwóch mężczyznach. Nie spełnili się jako aktorzy i swoją grę postanawiają wykorzystać w życiu codziennym. Plan mają sprytny - chcą wyłudzić pieniądze od bogatej Amerykanki. Tylko ofiara jest przypadkowa - jedna z odpoczywających na plaży kobiet. Resztę mężczyźni dokładnie przemyśleli. Właściwie zrobił jeden z nich, Robert. Drugi pozwala mu sobą kierować. Reżyser i aktor ćwiczą kolejne frazy, na które nabierze się Amerykanka. Powtarzają zdania, okrzyki. Wyuczone gesty mają zdradzać niewinność i dramat bohatera. Jakub opanował swoją grę do perfekcji. Wie, jak omamić ofiarę. Raz "na brutala", innym razem - wykorzystując słodkie słówka. Liczy się także oprawa: niezawodne kowbojki, roznegliżowane ciało na plaży, uroczy pies, warczący motor do wspólnej przejażdżki i rozwydrzony syn kobiety, którego koniecznie musi pokochać. Do tego dorzucają jeszcze rzewną opowieść o chorej matce Jakuba. Chłopak zadłużył się, by opłacić jej leczenie. Ten zdolny filolog klasyczny ma jedną możliwość, aby wyjść z długów - czeka go praca fizyczna gdzieś na Bliskim Wschodzie. Czy z takim arsenałem środków przedsięwzięcie mężczyzn mogłoby się nie udać? Widzowie wiedzą, że ci odniosą sukces. Ich wynurzenia przypominają wyjęte z amerykańskich dramatów sceny. Wyznania miłości, nocne spacery, śpieszne namiętności w tanim hoteliku. W miałkich melodramatach każda amerykańska dziewczyna daje się uwieść amerykańskiemu amantowi. Tam nawet powolny ruch ręki bohatera odgarniającego włosy z twarzy towarzyszki pogłębia psychologizm postaci. Sztuka Rubina to jednak nie krytyka przemysłu filmowego. On i jego aktorzy bawią się znakomicie, tworząc tę warstwę w przedstawieniu. Beata Bandurska gra Mary, Amerykankę, od której bohaterowie wyłudzą pieniądze. Michał Czachor - jej syna Jonny'ego. Mateusz Łasowski - Roberta, a Krzysztof Zarzecki - Jakuba. Każdy z nich świetnie pokazuje, jak dla uzyskania konkretnego efektu wciela się w wyuczone role. Wulgarny, rozpieszczony Jonny z butnego nastolatka na zawołanie przemienia się w potulnego płaczącego synka. Bandurska też wpisuje się w narzucone schematy - zalotnie chichocze z Jakubem, przypominając biegającą po plaży zakochaną nastolatkę, by zaraz stać się namiętną dojrzałą kochanką. W rolach Roberta i Jakuba manipulację słowem widać jeszcze dokładniej - na ich zabawie opiera się przecież cała historia. Urok najnowszej sztuki w Teatrze Polskim polega na tym, że drugi plan zaznacza się tu równie mocno jak pierwszy. Rozbrajają sztuczne rzęsy Anity Sokołowskiej i jej przyklejony uśmiech. Raz to zniszczona życiem aktorka jak z mrocznych scen Davida Lyncha, za chwilę słodka pracownica służb medycznych z bijącego radością serialu telewizyjnego. Marek Tynda gra czarnoskórego portiera. Jest Louisem Armstrongiem śpiewającym swój radosny przebój i niebezpiecznym Murzynem przyczajonym gdzieś na Bronksie. Maciej Radel jest biznesmenem Azderbalem. To pewny siebie mężczyzna, który sprawia wrażenie, jakby podlewanie kwiatów interesowało go bardziej niż dobijanie targu. Jerzy Pożarowski wciela się w postać ojca Johnny'ego. To menel, a za chwilę mędrzec spod budki z piwem. Twórcy "Drugiego zabicia psa" pokazali świetną grę. Co więcej - także zwyczajnych ludzi, którzy co chwilę wciskają się w narzucone przez kogoś stroje, frazy i gesty. Pokazali amerykański sen. Nasz, prawdziwie polski, także.
Źródło: Gazeta Wyborcza Bydgoszcz-
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez FABIAN2 dnia Pon 11:20, 17 Gru 2007, w całości zmieniany 7 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
parys
- poziom 4.
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 2122
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 77 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 12:16, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Z jednej strony fajnie,że Anita znalazła swoje miejsce w teatrze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
niuńka
gaduła.
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 82 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Pon 16:39, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
no nareszcie tatralnie o niej głośno zasługuje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 17:52, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Tylko że głośno o niej przeważnie w prowincjonalnej prasie, a to za mało, żeby się przebić do czołówki aktorskiej. Kiedyś bardzo uważnie śledziłam kariery aktorów z tzw. prowincji kulturalnej ( konkretnie chodzi o Teatr w Rzeszowie) i mimo że grało tam wielu uzdolnionych aktorów, to tylko nieżyjący już Zdzisław Kozień zdołał się przebić, a i to wtedy, kiedy opuścił Rzeszów i przeniósł się do Wrocławia. Wtedy został zauważony i przez film, i telewizję.
Mam nadzieję, że dla Anity Bydgoszcz jest chwilowym przystankiem, gdzie dużo grając ma szansę zdobyć warsztat aktorski, ale wierzę w to, że wkrótce znajdzie swoją szansę np. w Warszawie. Niestety, obawiam się, że jej nieobecność w serialu jest spowodowana brakiem dyspozycyjności. Grając w tylu przedstawieniach raczej ma trudności z bywaniem na planie w Warszawie. Podejrzewam, że po kilku odcinkach scenarzyści wyślą np. Lenę z niewidomą matką do Torunia i Anita będzie miała szanse spełniać się jako aktorka teatralna bez przeszkód. Nie chcę, żeby ktoś pomyślał, że mam Anicie za złe, że wybiera raczej teatr, ale też wiem jak wyglądają tzw. kariery aktorów na prowincji. Zagrają w kilku przedstawieniach po premierze, a później organizuje się widzów z tzw. "łapanki", czyli przedstawienia z widownią szkolną, gdzie widzowie nawet nie udają, że ich to interesuje, a aktorzy udają, że grają. A później zaczyna się żenujące chałturzenie po szkołach. Wolałabym, żeby kariera Anity rozwijała się w innym kierunku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
niuńka
gaduła.
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 82 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Pon 18:00, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Aniu ale od czegos trzeba zaczynac a Anita da rade jest dzielna kobieta i powoli ale skutecznie zaistnieje dla szerszej publiczności
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:32, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Ale Aniu nie wiadomo na ile to, że Anita tak duzo gra w Teatrze , ma wpływ na częstotliwość pojawiania się Anity w serialu. Może producenci sami postanowili , że będzie jej mniej a ona to w sposób najlepszy dla siebie wykorzystuje. Przecież od początku sezonu tylko w jednym odcinku pojawił się Opania, a co za problem by był żeby pokazywać go częściej. Więc wydaje mi się że jest to zamierzone, żeby ich tak ,,mało,, pokazywać w tym sezonie. Gdyby było inaczej to przecież Opania mógłby sie pojawiać w odcinku sam, a wiemy że nie ma go juz od wielu odcinków.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez FABIAN2 dnia Pon 18:50, 17 Gru 2007, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 19:01, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
To Anita była sama w jednym z odcinków,a w ogóle to aktorzy nie chcą też przez całe życie grać tylko w serialu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:03, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Anita była bodajże w 4 odcinkach od początku sezonu a Opania w jednym.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:13, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Tak zastanawiam się,jaka przyczyna takiej przerwy udziału w serialu, bo najczęściej to związane jest z jakimiś innymi projektami. Opania miał w zeszłym sezonie kilkuodcinkową przerwę, kiedy miał więcej prób przed premierą "Zbrodni i kary", Foremniak nie było przez parę odc. przy okazji jej udziału w TzG, ale nie było wtedy też Żmijewskiego. A skoro Lena i Latoszek stanowią parę, więc nic dziwnego, że raczej będą się pojawiać na planie razem. Choć być może taka koncepcja scenarzystów, tylko że niczym nieuzasadniona, skoro nigdzie nie wyjechali, rzekomo pracują w szpitalu...
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 19:13, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
A Opania nie był czasem w dwóch,jeden w scenie końcowej,a drugi z Orlicką,jak Monika czytała referat?Czy to było w jednym odcinku?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anna Z
gaduła.
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 10362
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 174 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:05, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Bartosz był dokładnie w dwóch odc.300 i 301, a Anita chyba jeszcze w 306 i 307
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
FABIAN2
gaduła.
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 11687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 122 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:15, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Faktycznie zapomniałam , że jeszcze był w 301 odcinku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marta
gaduła.
Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 4196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z głebi serca
|
Wysłany: Pon 20:26, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
trudno mówic;ze to sa początki Anity w zawodzie aktorskim skoro jest juz 8 lub 9 lat po studiach.Nie ma szczęscia dziewczyna do ról telewizyjnych czy filmowych;albo nie nadeszło dla niej to przysłowiowe "5 minut" ...a szkoda.Z drugiej strony nie chce mi sie wierzyc;ze oni -jako aktorzy odgrywający role-nie mają nic do powiedzenia co do poprowadzenia wątku.Nie mówię tu o zajęciu miejsca scenarzystów;ale o "swoich 3 groszach"
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kasiaw
Administrator
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 961
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 56 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 20:51, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Marta my nie wiemy o wszystkich propozycjach ...
więc nie możesz mówić, że nie ma szczęścia do ról.
Jak ją znam to woli grać w teatrze i odrzucać role w serialu.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
marta
gaduła.
Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 4196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 136 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z głebi serca
|
Wysłany: Pon 21:26, 17 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Jezeli tak jest jak Kasiu mówić;to niestety ze szkoda dla szerszej rzeszy publicznosci ;bo niestety nie mamy mozliwosci zobaczyc ją w teatrze.zreszta z teatrami to nie taka prosta sprawa.Tez mam do niego parę kilometrów( w Tarnowie-równie prowincjonalny ) ;a byłam raptem 2 razy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|